- Page 1 and 2:
Fiodor Dostojewski Zbrodnia i kara
- Page 3 and 4:
8 Swoje doświadczenia i przemyśle
- Page 5 and 6:
się obejść bez ludzi, natrętnie
- Page 7 and 8:
Jest to psychologia nadzmysłowa, c
- Page 9 and 10:
Wielekroć pisano, że epilog Zbrod
- Page 11 and 12:
zimmermanowski1, ale zupełnie zrud
- Page 13 and 14:
— Dawaj pani! — przystał niezb
- Page 15 and 16:
Było w nim coś dziwnego; spojrzen
- Page 17 and 18:
Boże święty, co by to było, gdy
- Page 19 and 20:
Sonia włożyła chusteczkę na gł
- Page 21 and 22:
Marmieładow huknął się pięści
- Page 23 and 24:
papierosów, ona okropnie kaszlała
- Page 25 and 26:
Gdy przyniosła barszcz i Raskolnik
- Page 27 and 28:
nawet w najgorszej sytuacji znajdzi
- Page 29 and 30:
zbyt zapalczywym sercu, które znam
- Page 31 and 32:
łaskawy, że wziął na siebie cz
- Page 33 and 34:
ciarki je przechodzą na samą myś
- Page 35 and 36:
„Czy rozumie pan, czy jest pan w
- Page 37 and 38:
— Mówię przecież panu: szła p
- Page 39 and 40:
się ostatnim groszem, jeżeli sam
- Page 41 and 42:
wrzeszczy jeden z nich, młody jesz
- Page 43 and 44:
Chłopiec obejmuje ojca za szyję,
- Page 45 and 46:
zbiedniała rodzina sprzedawała rz
- Page 47 and 48:
Raskolnikow był ogromnie poruszony
- Page 49 and 50:
chwila wychodziła z domu: albo pob
- Page 51 and 52:
„Tak chyba czepiają się myślą
- Page 53 and 54:
Stara, jak zawsze, była z gołą g
- Page 55 and 56:
ile pozwalało na to światło w ci
- Page 57 and 58:
— A po co mam zostawać? — A cz
- Page 59 and 60:
na jvanap
- Page 61 and 62:
— Napiłbyś się herbaty? Gadaj
- Page 63 and 64:
krzesła i z wyrazem jakiegoś szcz
- Page 65 and 66:
można przez okno na ulicę kwicze
- Page 67 and 68:
Raskolnikowowi zdawało się, że s
- Page 69 and 70:
II „A jeśli rewizja się odbyła
- Page 71 and 72:
postanowienie bez żadnych wahań i
- Page 73 and 74:
Ale Raskolnikow wychodził już na
- Page 75 and 76:
— Nikt gospodyni nie bił — ode
- Page 77 and 78:
— Pieniędzy mu nie trzeba! Kpisz
- Page 79 and 80:
— Źle, bracie, żeś się z same
- Page 81 and 82:
otworzył drzwiczki i zaczai grzeba
- Page 83 and 84:
tygodniu; raptem sześć dni je nos
- Page 85 and 86:
punktu widzenia za mnie całego raz
- Page 87 and 88:
tylko jeden obcy człowiek, no i dr
- Page 89 and 90:
pytanie: czy zgadza, się podobny n
- Page 91 and 92:
położył ręce pod głowę i zacz
- Page 93 and 94:
188 jaj z,ajj_yićii — W najpowa
- Page 95 and 96:
ękawiczki. Zabierał się już do
- Page 97 and 98:
— Właśnie, właśnie — podchw
- Page 99 and 100:
Nie wiadomo dlaczego, Raskolnikowa
- Page 101 and 102:
— Nie, z pańskiego przyjaciela R
- Page 103 and 104:
Raskolnikowa nagle znów ogarnęła
- Page 105 and 106:
zderzyli się głowami. Przez krót
- Page 107 and 108:
— Łódkę, łódkę, prędzej!
- Page 109 and 110:
— Tak, pan. — Takiś ciekaw? P
- Page 111 and 112:
222 u y ii LO.\*. \JYi\j ii/ni, zwi
- Page 113 and 114:
226 z innych pokojów, należących
- Page 115 and 116:
koszulkę; na zbyt obnażone ramion
- Page 117 and 118:
Szedł powoli, bez pośpiechu, ogro
- Page 119 and 120:
— Natychmiast spać — powiedzia
- Page 121 and 122:
i Raskolnikow uniósł się i usiad
- Page 123 and 124:
opatrznościowym, wolała nie zważ
- Page 125 and 126:
swoją; chciałbym ucałować ręce
- Page 127 and 128:
— Ja nawet nie wchodzę, nie mam
- Page 129 and 130:
choćby i przez rok. Ja opowiadałe
- Page 131 and 132:
czterdziestoletni hipochondryk zamo
- Page 133 and 134:
cośmy przypuszczały, może nie by
- Page 135 and 136:
— Których zdobycie tyle cię, ma
- Page 137 and 138:
azie nieuchronnie nastąpi pogorsze
- Page 139 and 140:
— A więc co z tym przejechanym?
- Page 141 and 142:
— nie pamiętam, czy spotkałem g
- Page 143 and 144:
— Mamo, pokaż mu list od Piotra
- Page 145 and 146:
— A ty siadaj tutaj — zwrócił
- Page 147 and 148:
— Powtarzam ci, kochana mamo, że
- Page 149 and 150:
przypominać sobie każde słowo dz
- Page 151 and 152:
Umilkli obaj. Razumichin był wyra
- Page 153 and 154:
wilgotny odblask i niemal białe, m
- Page 155 and 156:
— No, ale tę twoją ucieczkę z
- Page 157 and 158:
stworzyć jest łatwo, ale z kauczu
- Page 159 and 160:
muzie mezwyKii musieli i mieli obow
- Page 161 and 162:
— O, to zdarza się bardzo częst
- Page 163 and 164:
— Proszę, niech pan pyta — rze
- Page 165 and 166:
— Tak, jest to wstrętne i poniż
- Page 167 and 168:
Raskolnikow wkrótce go dogonił, l
- Page 169 and 170:
1 Waterloo — miejscowość w Belg
- Page 171 and 172:
drzwi, podszedł do stołu, odczeka
- Page 173 and 174:
wolności słowa, zhańbiono u nas
- Page 175 and 176:
Swidrygajłow dziwnie jakoś popatr
- Page 177 and 178:
— przed pół godziną nie znali
- Page 179 and 180:
napisać w albumie pani Pryłukowej
- Page 181 and 182:
ady. Oto właśnie on, Dymitr Proko
- Page 183 and 184:
— Więc co? — Powiem później.
- Page 185 and 186:
— Zatem zdecydowałby się pan wp
- Page 187 and 188:
Dunia była mu wprost niezbędna; n
- Page 189 and 190:
wziąć i lyiKo c/eKaiem na jego pr
- Page 191 and 192:
Raskolnikow zaś poszedł nad kana
- Page 193 and 194:
— Biła mnie! Co pan! Boże mój,
- Page 195 and 196:
— Pani mówi, że Katarzyna Iwano
- Page 197 and 198:
Sonia z wahaniem podeszła do stoł
- Page 199 and 200:
Milcząc, podniosła na niego oczy.
- Page 201 and 202:
tak silne, że powstrzymało drżen
- Page 203 and 204:
strony i usiłował usadowić Rasko
- Page 205 and 206:
wcześnie, choćbym był nawet pewn
- Page 207 and 208:
się wyrazić), nie domyśla się n
- Page 209 and 210:
Raskolnikowowi na chwilę pociemnia
- Page 211 and 212:
większej jeszcze furii. — Niech
- Page 213 and 214:
— Dla niepoznaki ino... wtedy...
- Page 215 and 216:
ardzo się zmieniły: wyglądał na
- Page 217 and 218:
Nawet w sądzie najwyższym nie pow
- Page 219 and 220:
lego zupemie niepostrzeżenie. Frzy
- Page 221 and 222:
— Czy to jest ta sama Tieriebjowa
- Page 223 and 224:
korzyść społeczeństwu praca, ni
- Page 225 and 226: — T-ak, nie wysłuchałam — bą
- Page 227 and 228: obowiązku uczczenia jego pamięci,
- Page 229 and 230: ślepy staruszek, były urzędnik j
- Page 231 and 232: co go pytano, choć sąsiedzi zacz
- Page 233 and 234: zapałem mówić o niewątpliwych k
- Page 235 and 236: doświadczeniem na pewno nie ryzyko
- Page 237 and 238: widzieli, i rozwinął. Był to ban
- Page 239 and 240: — Po co? Właśnie tego nie rozum
- Page 241 and 242: Sonię oszczerstwo. Przy tym towarz
- Page 243 and 244: — Uciekłam stamtąd przez głupo
- Page 245 and 246: — Przecież pan... mnie... dlacze
- Page 247 and 248: — Czy wiesz, Soniu — zaczął R
- Page 249 and 250: zjadłem, jeżeli nie przyniosła,
- Page 251 and 252: 494 jcunaK jestem czfowieKiem, a me
- Page 253 and 254: Czuł znowu, że może rzeczywiści
- Page 255 and 256: matkę, zdając sobie sprawę z jej
- Page 257 and 258: — Panie szanowny, pan o niczym ni
- Page 259 and 260: Obydwaj byli jeszcze w kostiumach:
- Page 261 and 262: ani razu, nie powiedziała do mnie
- Page 263 and 264: spokojny. Dowiesz się w swoim czas
- Page 265 and 266: ozbójnikiem, a gdy poczuje już n
- Page 267 and 268: pańskiej wizyty. Kpiłem sobie wte
- Page 269 and 270: tutejszy artysta polubił go, zacz
- Page 271 and 272: 533 — Nie powiem, Rodionie Romano
- Page 273 and 274: — Wybiera się pan na spacer? Wie
- Page 275: tyrolskim kapeluszu z wstążkami;
- Page 279 and 280: wykupiła Marfa Pietrowna. Pan wie,
- Page 281 and 282: że zwaliłem wszystko na swój los
- Page 283 and 284: wyżej. Więc powiada, jest tu pewi
- Page 285 and 286: Wyszli z traktierni. Swidrygajłow
- Page 287 and 288: Zostawszy sam, uszedł ze dwadzieś
- Page 289 and 290: przyniesioną przez siebie siekier
- Page 291 and 292: pani pozwoli ucałować rąbek swoj
- Page 293 and 294: — I... nie możesz?... Nigdy? —
- Page 295 and 296: — No, wybieram się do Ameryki, a
- Page 297 and 298: Przyjrzawszy się uważnie temu wsz
- Page 299 and 300: przemoczeni ludzie, złorzecząc, z
- Page 301 and 302: Przyłożył lufę rewolweru do pra
- Page 303 and 304: — Nie. Uklęknij, mamo, i módl s
- Page 305 and 306: przez osiągnięcie niewspółmiern
- Page 307 and 308: — Doszedłem do wniosku, Soniu,
- Page 309 and 310: 607 dziesięciu kroków od siebie n
- Page 311 and 312: łajdak Zamietow? Dlaczego on mnie
- Page 313 and 314: 615 próbował się bronić. Na ost
- Page 315 and 316: plany na przyszłość. Byli pewni,
- Page 317 and 318: istnienie nigdy mu nie wystarczało
- Page 319 and 320: ozpraszały się, wojownicy rzucali