zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
proch! Syknie, zapali się, rąbnie i basta! Wszystko mija! W sumie — złote serce! Nawet w<br />
pułku tak go przezywali: „porucznik Proch"...<br />
— A cóż to był za pułk! — westchnął Ilja Pietrowicz, mile połechtany, ale ciągle jeszcze<br />
wzburzony.<br />
Raskolnikow poczuł chęć powiedzenia im czegoś wyjątkowo miłego.<br />
— Ależ, panie kapitanie — zaczął możliwie najbardziej niewymuszenie, zwracając się<br />
naraz do Nikodema Fomicza — niech pan wejdzre w moje położenie... Gotów byłbym<br />
nawet przeprosić tego pana, jeżeli go dotknąłem. Jestem biednym, chorym studentem,<br />
zadręczonym nędzą (tak dosłownie to określił: „zadręczonym"). Jestem byłym studentem,<br />
bo obecnie nie jestem w stanie się utrzymać, ale pieniądze otrzymam. Mam matkę i<br />
siostrę w ..ej guberni. Po otrzymaniu zapłacę. Gospodyni moja jest to bardzo dobra<br />
kobieta, ale do tego stopnia rozzłościła się, gdy straciłem korepetycje, że mi nawet<br />
obiadów nie przysyła... i w ogóle nie rozumiem, co to za weksel! Teraz żąda ode mnie<br />
zapłacenia, a z czego ja jej zapłacę, niech pan sam pomyśli!...<br />
136<br />
— Ale to nie nasza rzecz... — znowu zauważył sekretarz.<br />
— Przepraszam, przepraszam, najzupełniej się z panem zgadzam, ale niechże pan i mnie<br />
pozwoli wyjaśnić — przerwał Raskolnikow, zwracając się nie do sekretarza, ale nadal do<br />
Nikodema Fomicza, równocześnie dając wyraźnie do zrozumienia, że zwraca się również<br />
do Ilji Pietrowicza, aczkolwiek ten uparcie udawał, że jest zajęty korespondencją, i<br />
pogardliwie nie zwracał na niego uwagi — niechże pan pozwoli mi wyjaśnić, że mieszkam<br />
już u niej około trzech lat, od przyjazdu z prowincji, i przedtem... przedtem... zresztą<br />
dlaczegóż miałbym się nie przyznać do tego, że zaraz po przyjeździe obiecałem, iż ożenię<br />
się z jej córką, było to ustne przyrzeczenie, do niczego nie zobowiązujące... Była to<br />
panna... zresztą nawet mi się poniekąd podobała... chociaż zakochany nie byłem...<br />
słowem, młodość, właściwie chcę powiedzieć, że gospodyni udzielała mi wtedy dużego<br />
kredytu, i dlatego może prowadziłem tryb życia nieco... słowem, byłem nieco<br />
lekkomyślny...<br />
— Nikt od pana nie wymaga takich zwierzeń, szanowny panie, a ponadto nie mamy czasu<br />
— brutalnie i z niejakim triumfem przerwał mu Ilja Pietrowicz, ale Raskolnikow mówił z<br />
zapałem dalej, jakkolwiek czuł, że bardzo trudno będzie mu kontynuować rozmowę.<br />
— Ale przepraszam, przepraszam, niechże mi pan pozwoli po części wyjaśnić... jak się to<br />
zaczęło i... ze swej strony... choć to może jest zbyteczne, zgadzam się z panem, ale rok<br />
temu panna ta umarła na tyfus, a ja zostałem sublokatorem, jak i przedtem; po<br />
przeprowadzeniu się do obecnego mieszkania gospodyni powiedziała mi... powiedziała po<br />
przyjacielsku... że jest mnie zupełnie pewna i tak dalej... ale czy nie zechciałbym złożyć jej<br />
tego oto weksla na sto piętnaście rubli, które uważała za mój dług. Powiedziała mi wtedy,<br />
że jak tylko złożę jej ten papier, znowu będzie mi kredytować, ile zechcę, i że nigdy,<br />
przenigdy — to są jej własne słowa — nie wykorzysta tego, dopóki sam nie zapłacę... I<br />
oto teraz, kiedy straciłem korepetycje i dosłownie nie mam co jeść, chce egzekwować...<br />
Co ja mam na to powiedzieć?<br />
137<br />
— Wszystkie te sentymentalne szczegóły mc nas, szanowny panie, nie obchodzą —<br />
bezczelnie uciął Ilja Pietrowicz. — Musi pan złożyć oświadczenie i zobowiązanie, a to, że<br />
pan raczył być zakochany, i wszystkie te tragiczne trele-morele nic a nic nas nie<br />
obchodzą.<br />
— No, to już zbyt... bezwzględnie... — bąknął Nikodem Fomicz, siadając przy biurku i<br />
zabierając się również do podpisywania papierów. Przykro jakoś mu się zrobiło.<br />
— Niechże pan pisze — odezwał się sekretarz.<br />
— Co pisać? — zapytał Raskolnikow szczególnie obceso-wym tonem.<br />
— Ja panu podyktuję.