05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

matkę, zdając sobie sprawę z jej szaleństwa, nie odchodziła od niej, straciła głowę i<br />

ocierając ukradkiem łzy, rozglądała się niespokojnie dokoła. Tłum i ulica przerażały ją.<br />

Sonia nie odstępowała od Katarzyny Iwanowny, płakała i zaklinała ją co chwila, żeby<br />

wróciła do domu. Ale ta była nieubłagana.<br />

— Daj spokój, Soniu, zostaw mnie! — mówiła szybko, dysząc i kaszląc. — Jak dziecko nie<br />

rozumiesz, o co chodzi! Powiedziałam ci już raz, że nie wrócę do tej zapijaczonej Niemki.<br />

Niech wszyscy zobaczą, cały Petersburg, jak żebrzą dzieci szlachetnego ojca, który całe<br />

życie uczciwie i wiernie służył i umarł, rzec można, na posterunku. — Katarzyna<br />

Iwanowna zdążyła już sobie wymyślić tę historię i ślepo w nią<br />

502<br />

uwierzyć. — Niech, niech to zobaczy ten podły generał. Głupia jesteś, Soniu: z czego<br />

mamy żyć teraz, powiedz? Dosyć już szarpaliśmy ciebie, nie chcę dłużej! Ach, to pan,<br />

Rodionie Romanowiczu! — krzyknęła, zobaczywszy Raskolnikowa.<br />

— Niech pan wytłumaczy tej głuptasce — rzuciła się do niego<br />

— że nic mądrzejszego nie można było wymyślić! Kataryniarze dobrze zarabiają, a nas<br />

wszyscy wesprą, kiedy się dowiedzą, że jesteśmy biedną, szlachetną, osieroconą rodziną,<br />

a ten podły generał na pewno wyleci z posady, zobaczy pan! Codziennie będziemy<br />

chodzili pod jego okna, a kiedy będzie przejeżdżał najjaśniejszy pan, padnę na kolana,<br />

wypchnę dzieci naprzód i wskażę na nich: „Broń ich, ojcze!" On jest ojcem dla sierot, jest<br />

miłosierny, obroni, zobaczy pan, a tego marnego generała... Lo-nia!... Tenez-vous droitel\<br />

Kola, zaraz ty będziesz znowu tańczył. Czego chlipiesz? Znowu chlipie. Czego się boisz,<br />

głuptasku? O Boże, Rodionie Romanowiczu, co ja mam z nimi zrobić? Żeby pan wiedział,<br />

jakie to niezdarne! Czyż można z nimi coś zrobić!...<br />

Sama prawie płacząc (co nie przeszkadzało jej zresztą w wyrzucaniu bez przerwy potoku<br />

słów), wskazywała mu chlipiące dzieci. Raskolnikow próbował namówić ją do powrotu do<br />

domu. Chcąc oddziałać na jej ambicję, zauważył nawet, że nie wypada, aby chodziła po<br />

ulicach jak kataryniarz, skoro zamierza zostać przełożoną pensji dla szlachetnie<br />

urodzonych panien.<br />

— Pensji, cha, cha, cha! Gruszki na wierzbie! — krzyknęła Katarzyna, wybuchnęła<br />

śmiechem i zaniosła się kaszlem.<br />

— Nie, proszę pana, skończyły się marzenia! Wszyscy nas opuścili!... A ten z<br />

przeproszeniem generał... Wie pan, rzuciłam w niego kałamarzem, stał akurat w<br />

poczekalni na stole, przy arkuszu, na który się interesanci wpisywali, ja też się wpisałam,<br />

rzuciłam i uciekłam. O, podli, podli! Pluję na nich, teraz sama będę utrzymywała dzieciaki,<br />

obejdę się bez łaski! Dosyć już wymęczyliśmy ją — wskazała na Sonię. — Poleńko, ile<br />

Tenez-vous droite! (fr.) — Trzymaj się prosto!<br />

503<br />

zebraliśmy, pokaż! Jak to? Tylko dwie kopiejki? O łotry! Nic nie dają, biegają tylko za nami<br />

z wywieszonymi jęzorami! Czego się ten dureń śmieje? — wskazała na kogoś w tłumie. —<br />

To wszystko dlatego, że ten Kola jest taki niezdarny, co za bachor! Czego chcesz,<br />

Poleńko? Mów ze mną po francusku, parlez-moi franęais1. Uczyłam cię przecież, umiesz<br />

kilka zdań!... Inaczej nie odróżnią was, dzieci z dobrej rodziny, dobrze wychowanych, od<br />

zwykłych kataryniarzy. Nie przedstawiamy przecież jakiegoś tam Czarnego Piotrusia, ale<br />

zaśpiewamy wytworny romans... Ach, prawda! Co by tu zaśpiewać? Przeszkadzacie mi<br />

ciągle, a my... rozumie pan, zatrzymaliśmy się tu, żeby wybrać coś takiego do śpiewu,<br />

żeby Kola mógł przy tym tańczyć... Bo my, jak pan widzi, wszystko bez przygotowania.<br />

Trzeba się umówić, żeby wszystko szło składnie, to pójdziemy na Newski prospekt, tam<br />

jest o wiele więcej ludzi z towarzystwa, zaraz nas zauważą. Lonia umie Chutorek... Ale<br />

wciąż tylko Chutorek i Chutorek, wszyscy to śpiewają! Musimy zaśpiewać coś o wiele<br />

szlachetniejszego... No, Poleńko, wymyśliłaś coś, mogłabyś ty przynajmniej pomóc<br />

matce! Pamięci nie mam, pamięci mi brak, bo sama bym sobie coś przypomniała! Nie<br />

możemy przecież śpiewać Gdy huzar wsparty na szabli2] Ach, zaśpiewamy po francusku

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!