05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

istnienie nigdy mu nie wystarczało, zawsze pragnął czegoś więcej. Być może, ta właśnie<br />

siła jego pragnień sprawiła, że uznał się wtedy za człowieka, któremu wolno więcej niż<br />

innym.<br />

623<br />

I gdyby chociaż los zesłał mu skruchę, gorącą skruchę, która łamie serce, spędza sen z<br />

powiek, taką skruchę, której straszliwe męczarnie nasuwają myśl o pętli i topieli! O jakże<br />

byłby wtedy rad! Męka i łzy to przecież też jest życie. Ale on nie czuł skruchy z powodu<br />

swej zbrodni.<br />

Mógłby przynajmniej wściekać się na swoją głupotę, tak jak poprzednio wściekał się, gdy<br />

popełniał czyny głupie, bez sensu, które zaprowadziły go do więzienia. Ale teraz w<br />

więzieniu, na wolności, powtórnie osądził i przemyślał wszystkie swoje czyny i doszedł do<br />

wniosku, że wcale nie były tak głupie i bezsensowne, jak uważał wtedy, w tych fatalnych<br />

dla siebie chwilach.<br />

„W czym, w czym — dociekał — moja myśl była głupsza od innych myśli i teorii, które roją<br />

się i zderzają na świecie od początku jego istnienia? Wystarczy tylko mieć na sprawę<br />

pogląd zupełnie niezależny, szeroki, wolny od utartych schematów a wtedy oczywiście<br />

myśl moja wcale nie wyda się tak bardzo... dziwna. O, groszowi wywrotowcy i mędrcy,<br />

dlaczego zatrzymujecie się w pół drogi?<br />

Dlaczego właściwie mój czyn wydaje im się tak potworny? — zadawał sobie pytanie. —<br />

Dlatego, że jest zbrodnią? Co znaczy słowo «<strong>zbrodnia</strong>»? Sumienie mam spokojne.<br />

Popełniłem przestępstwo kryminalne, to prawda, naruszyłem literę prawa i przelałem<br />

krew. No więc weźcie sobie moją głowę za tę literę prawa... i basta! Oczywiście, w takim<br />

razie nawet wielcy dobroczyńcy ludzkości, którzy nie odziedziczyli władzy, lecz sami ją<br />

sobie zagarnęli, powinni być straceni już przy pierwszych swoich krokach. Ale ci ludzie nie<br />

ugięli się w swych poczynaniach i dlatego mają rację, a ja się ugiąłem, a zatem nie<br />

miałem prawa pozwolić sobie na ten krok".<br />

Za przestępstwo uważał więc jedynie to, że się ugiął i sam się przyznał do winy.<br />

Męczyła go również myśl, dlaczego nie odebrał sobie wtedy życia. Dlaczego, stojąc wtedy<br />

nad wodą, wolał samooskarże-nie? Czyżby chęć życia miała tak wielką siłę i tak trudno ją<br />

przezwyciężyć? A jednak przezwyciężył ją Swidrygajłow, który bał się śmierci.<br />

624<br />

Dręczyło go to pytanie i nie mógł zrozumieć tego, że już wtedy, kiedy stał nad rzeką,<br />

prawdopodobnie przeczuwał głęboki fałsz tkwiący w nim i w jego przekonaniach. Nie<br />

rozumiał, że to przeczucie mogło być zwiastunem przyszłego przełomu w jego życiu,<br />

przyszłego odrodzenia, przyszłego nowego poglądu na życie.<br />

Dopuszczał tu raczej działanie ślepego instynktu, którego nie mógł opanować i któremu<br />

musiał jednak ulec (bo był słaby i marny). Przyglądał się więźniom, swoim<br />

współtowarzyszom, i nie mógł wyjść z podziwu: jak ci ludzie kochali życie i jak je cenili!<br />

Wydawało mu się, że właśnie w więzieniu cenią je i kochają bardziej niż na wolności.<br />

Jakież męczarnie i katusze przeżywali niektórzy z nich, na przykład włóczędzy! Czyżby<br />

naprawdę aż takie znaczenie miał dla nich promień słońca, gęsty las, chłodne źródło w<br />

przepastnej gęstwinie, oglądane gdzieś przed trzema laty, o którym włóczęga marzy jak o<br />

kochance, widzi je we śnie, a wokół niego zieloną trawę, ptaszka śpiewającego w<br />

krzakach? Obserwując dalej, napotykał przypadki jeszcze bardziej niezrozumiałe.<br />

W więzieniu, w otaczającym go środowisku, oczywiście sporo rzeczy uchodziło jego<br />

uwagi, zresztą nie chciał ich zauważać. Początkowo żył jakby ze spuszczonymi oczami,<br />

ze wstrętu i obrzydzenia nie chciał patrzeć. W końcu jednak wiele rzeczy zainteresowało<br />

go i mimo woli rzucało mu się w oczy to, czego istnienia dotychczas nawet nie<br />

podejrzewał. Szczególnie zastanawiała go wielka i niepokonana przepaść, jaka dzieliła go<br />

od wszystkich tych ludzi. Zdawało się, że należeli do różnych narodów. Patrzyli na siebie<br />

niechętnie i nieufnie. Znał i rozumiał ogólne przyczyny tego rozbratu, ale nie przypuszczał,<br />

że może być tak wielki i głęboki. W więzieniu byli również zesłańcy Polacy, przestępcy

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!