zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
— Mamo, pokaż mu list od Piotra Pietrowicza — rzekła Dunieczka.<br />
Pulcheria Aleksandrowna podała mu list drżącymi rękoma. Wziął go z wielką ciekawością.<br />
Ale zanim go otworzył, spojrzał nagle ze zdziwieniem na Dunię.<br />
— To dziwne — mówił powoli, jakby zaskoczony tą myślą — dlaczego ja się tak unoszę?<br />
Po co cały ten krzyk? Bierz ślub, jeśli chcesz.<br />
285<br />
Mówił jakby do siebie, jednak głośno i patrzył przez dłuższą chwilę zdziwiony na siostrę.<br />
W końcu otworzył list, wciąż jeszcze z wyrazem zdziwienia na twarzy; potem począł<br />
powoli i uważnie czytać, przeczytał list dwa razy. Pulcheria Aleksandrowna była bardzo<br />
niespokojna, również pozostali oczekiwali czegoś niezwykłego.<br />
— To mnie dziwi — zaczął po namyśle, oddając list matce, ale nie zwracając się do<br />
nikogo w szczególności — on przecież prowadzi procesy, jest adwokatem, jego sposób<br />
wyrażania się jest nawet taki niby to elegancki, a pisze tak nieudolnie.<br />
Wszyscy poruszyli się, oczekiwano czegoś całkiem innego.<br />
— Przecież oni wszyscy tak piszą — zauważył Razumichin.<br />
— Czy czytałeś ten list?<br />
— Tak.<br />
— Pokazałyśmy mu go przedtem, Rodia... radziłyśmy się<br />
— wyjaśniła z zażenowaniem Pulcheria Aleksandrowna.<br />
— To jest właściwie styl sądowy — przerwał jej Razumichin<br />
— dziś jeszcze używa się tego stylu w sądzie.<br />
— Sądowy? Tak, rzeczywiście, jest to styl sądowy, urzędowy... Nie jest to aż tak bardzo<br />
nieudolnie napisane, ale też i nie językiem literackim; po prostu list urzędowy.<br />
— Piotr Pietrowicz nie kryje się wcale z tym, że wykształcenie zdobywał z trudem, jest<br />
nawet dumny z tego, że sam doszedł do dzisiejszego stanowiska — odparła Awdotia<br />
Roma-nowna, urażona tonem brata.<br />
— Jeśli jest dumny, to widocznie ma do tego prawo, nie przeczę. Widzę, że czujesz się<br />
urażona tym, moja siostro, że z całego listu wysnułem tylko taki zabawny wniosek, i zdaje<br />
ci się, że umyślnie mówię o takich drobnostkach, aby się z ciebie naigrawać. Wprost<br />
przeciwnie, ze względu na styl przyszło mi na myśl coś, co może nam się bardzo przydać.<br />
W liście tym jest zdanie: „a winę będą Panie miały jedynie sobie do przypisania". Zdanie<br />
to jest jasne i wyraźne. Zawarta jest w nim groźba, że on zaraz odejdzie, jeśli ja przyjdę. A<br />
to znaczy tyle, że porzuci was obie, jeżeli nie będziecie mu posłuszne, i to porzuci was<br />
teraz,<br />
286<br />
gdy za jego namową przyjechałyście do Petersburga. No, jak sądzisz, czy takie wyrażenie<br />
Łużyna jest równie obraźliwe, jak gdyby to na przykład napisał on (wskazał na<br />
Razumichina) lub Zosimow albo ktokolwiek z nas?<br />
— No, nie — odparła Dunia — rozumiem całkiem dobrze, że wyraził się on zbyt naiwnie,<br />
ale może tylko nie umiał znaleźć odpowiedniego wyrażenia... To słuszna uwaga z twojej<br />
strony, Rodia. Nie przypuszczałam nawet...<br />
— Jest to wyrażone stylem sądowym i inaczej nie dało się napisać. Wyszło to może<br />
nawet bardziej ordynarnie, niż on sam chciał napisać. Poza tym muszę cię nieco<br />
rozczarować — w liście tym wyczytałem coś jeszcze, a mianowicie obelgę, i to dość<br />
nikczemną. Dałem wczoraj pieniądze owej wdowie, tej chorej i przybitej kobiecie, i to nie<br />
„pod pozorem", że chcę ponosić koszta pogrzebu, lecz po prostu na pogrzeb, nie dałem<br />
też ich córce, jak pisze, dziewczynie „podejrzanych obyczajów" (którą wczoraj po raz<br />
pierwszy widziałem), lecz faktycznie samej wdowie. W tym wszystkim widzę skwapliwą<br />
chęć obrzucenia mnie błotem i poróżnienia z wami. I to również napisane jest stylem<br />
sądowym, to znaczy, że zbyt wyraźnie przebija tu cel i naiwna skwapliwość. Jest on<br />
mądry, jednak aby mądrze postępować, trzeba mieć coś więcej niż sam tylko rozum.