05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Podniósł na nią zamyślone oczy i dopiero teraz spostrzegł, że on siedzi, a ona ciągle<br />

jeszcze stoi przed nim.<br />

— Dlaczego pani stoi? Niech pani usiądzie — powiedział zmienionym, cichym i miękkim<br />

głosem.<br />

Sonia usiadła. Raskolnikow serdecznie i prawie współczująco patrzył na nią przez chwilę.<br />

— Jaka pani szczuplutka! Co za ręka, zupełnie przezroczysta. Palce jak u umarłej. — Ujął<br />

jej rękę. Sonia uśmiechnęła się blado.<br />

380<br />

— zawsze Dyłam taka — powiedziała.<br />

— I wtedy, gdy mieszkała pani u rodziców?<br />

— Tak.<br />

— No tak, oczywiście! — powiedział, urywając raptownie. Wyraz jego twarzy i dźwięk<br />

głosu znowu się zmieniły. Jeszcze raz rozejrzał się wokoło.<br />

— Pani odnajmuje ten pokój od Kapernaumowa?<br />

— Tak.<br />

— On tam mieszka, za tymi drzwiami?<br />

— Tak... Mają taki sam pokój.<br />

— Wszyscy w jednym?<br />

— W jednym.<br />

— W nocy bałbym się spać w tym pokoju — zauważył ponuro.<br />

— Moi gospodarze to dobrzy ludzie, bardzo serdeczni — odpowiedziała Sonia, która<br />

jeszcze jakby nie przyszła do siebie i nie oprzytomniała. Wszystkie meble i wszystko... to<br />

ich. Oni są bardzo dobrzy, a dzieci często do mnie przychodzą...<br />

— To jąkały?<br />

— Tak... On się jąka i jest kulawy. Żona także... Właściwie nie jąka się, ale jakby nie<br />

wymawia wszystkiego. Jest bardzo dobra. On jest z chłopów. Mają siedmioro dzieci...<br />

Tylko najstarsze się jąka, inne są po prostu chore... ale się nie jąkają... Skąd pan wie o<br />

nich? — zapytała z pewnym zdziwieniem.<br />

— Ojciec pani mi opowiedział. Opowiedział mi wszystko o pani... I o tym, jak pani wyszła o<br />

godzinie szóstej, a wróciła po ósmej, i o tym, jak Katarzyna Iwanowna klęczała przy pani<br />

łóżku.<br />

Sonia zmieszała się.<br />

— Dziś wydawało mi się, że go widzę — wyszeptała nieśmiało.<br />

— Kogo?<br />

— Ojca. Szłam ulicą tu zaraz na rogu, po dziewiątej, a on niby sobie idzie przede mną.<br />

Całkiem jakby to był on. Już chciałam nawet wstąpić do Katarzyny Iwanowny.<br />

381<br />

— Spacerowała pani?<br />

— Tak — krótko szepnęła Sonia ze spuszczonymi oczami, znowu zmieszana.<br />

— Katarzyna Iwanowna nie bijała pani tam, u ojca?<br />

— Ależ skąd! Co pan mówi! Jak pan może! Wcale! — Sonia ze strachem popatrzała na<br />

niego.<br />

— To pani ją kocha?<br />

— Ją? Czyż może być inaczej? — rzekła Sonia, załamawszy ręce z żalem i męką. — Ale<br />

pan jej... Gdyby pan ją znał. To zupełne dziecko... Jest zupełnie jak obłąkana... ze<br />

zmartwień. A była taka mądra... Taka szlachetna... taka dobra! Pan o niczym, o niczym<br />

nie wie... Ach!<br />

Sonia powiedziała to z rozpaczą, poruszona i zbolała, załamując ręce. Blade policzki<br />

znowu spłonęły rumieńcem, w oczach była męka. Widoczne było, że czuła się bardzo<br />

dotknięta, że gorąco pragnęła coś wyrazić, wypowiedzieć, obronić. Nienasycona litość,<br />

jeśli tak można powiedzieć, rozlała się nagle na jej twarzy.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!