05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

przez osiągnięcie niewspółmiernie wielkich korzyści... Ale ja, ja załamałem się już przy<br />

pierwszym kroku, bo jestem podły! Na tym polega cała rzecz! Mimo to nie uznam waszych<br />

poglądów: gdyby mi się udało, włożono by mi wieniec, a teraz zakują w kajdany!<br />

— Ależ nie o to chodzi, zupełnie nie o to! O czym ty, Rodia, właściwie mówisz!?<br />

— Aha! Forma była nieodpowiednia, za mało estetyczna! Absolutnie nie rozumiem,<br />

dlaczego walenie w ludzi bombami, wykańczanie regularnym oblężeniem ma być formą<br />

bardziej szacowną? Lęk przed estetyką jest pierwszą oznaką bezsilności!... Nigdy, nigdy<br />

w życiu nie zdawałem sobie z tego sprawy lepiej niż w tej chwili i bardziej niż kiedykolwiek<br />

nie rozumiem, na czym polegała moja <strong>zbrodnia</strong>! Nigdy, nigdy nie byłem silniejszy i<br />

bardziej pewny siebie!<br />

Krew uderzyła mu do bladej, zmęczonej twarzy. Lecz wykrzykując ostatnie zdanie, spotkał<br />

się ze spojrzeniem Duni i tyle bólu było w jej oczach, że mimo woli zreflektował się. Zdał<br />

sobie sprawę, że mimo wszystko unieszczęśliwił te dwie biedne kobiety. Mimo wszystko z<br />

jego winy...<br />

— Duniu kochana! Jeżeli zawiniłem, to wybacz mi (chociaż jeśli zawiniłem, to chyba nie<br />

można mi wybaczyć). Żegnaj! Nie spierajmy się! Już czas, najwyższy czas. Nie idź za<br />

mną, błagam cię, muszę jeszcze gdzieś wstąpić... Idź natychmiast do matki.<br />

1 Kapitol — jedno z siedmiu wzgórz starożytnego Rzymu, twierdza i sanktuarium.<br />

600<br />

Zaklinam cię! To jest ostatnia, największa moja prośba do ciebie. I nie odchodź od niej!<br />

Zostawiłem ją w takiej trwodze, że wątpię, czy wytrzyma: umrze lub dostanie pomieszania<br />

zmysłów. Bądź przy niej! Razumichin was nie opuści, mówiłem mu już... Nie płacz nade<br />

mną: postaram się być mężny i uczciwy przez całe życie, choć jestem mordercą. Może<br />

kiedyś usłyszysz jeszcze o mnie. Nie będziecie potrzebowały się mnie wstydzić,<br />

zobaczysz. Ja jeszcze dowiodę... a tymczasem do widzenia<br />

— zakończył pośpiesznie, zauważywszy znowu dziwny wyraz oczu Duni, gdy dawał te<br />

obietnice. — Czemu płaczesz? Nie płacz, nie płacz, przecież nie rozstajemy się na<br />

zawsze! Ach, prawda! Czekaj, zapomniałem jeszcze!<br />

Podszedł do stołu, wziął grubą, zakurzoną książkę i wyjął włożoną pomiędzy kartki<br />

maleńką akwarelę na kości słoniowej. Był to portret córki gospodyni, jego zmarłej<br />

narzeczonej, tej dziwnej dziewczyny, która chciała wstąpić do klasztoru. Patrzył przez<br />

chwilę na tę wyrazistą, chorowitą twarzyczkę, pocałował portrecik i wręczył go Duni.<br />

— Wiele z nią rozmawiałem, również i o tym, z nią jedną<br />

— powiedział zamyślony. — Powierzyłem jej wiele z tego, co się teraz tak potwornie<br />

urzeczywistniło. Bądź spokojna — zwrócił się do Duni — nie zgadzała się ze mną, jak i ty.<br />

Cieszę się, że tego nie dożyła. Najważniejsze jest to, że teraz wszystko zacznę na nowo,<br />

teraz będzie przełom! — krzyknął nagłe, wracając do nurtującej go rozpaczy. — Ale czy<br />

jestem do tego przygotowany? Czy pragnę tego? Powinienem jakoby przejść przez tę<br />

próbę! W jakim celu, po co mi te bezmyślne próby? Po co? Czy po dwudziestu latach<br />

katorgi, złamany cierpieniem, w starczym otępieniu i niemocy będę miał lepszy pogląd na<br />

świat niż teraz? Czy będę jeszcze zdolny do życia? Dlaczego właściwie godzę się na to?<br />

O, jak dobrze wiedziałem, co za marny człowiek ze mnie, gdy dziś o świcie stałem nad<br />

brzegiem Newy!<br />

Wreszcie wyszli razem. Ciężko było Duni, ale kochała go. Rozstali się. Oddaliwszy się o<br />

jakieś pięćdziesiąt kroków, Dunia odwróciła się, aby raz jeszcze spojrzeć na brata.<br />

Jeszcze było go<br />

21 -— Zbrodnia i <strong>kara</strong><br />

601<br />

widać. Doszedłszy do rogu, on również się odwrócił. Po raz ostatni spotkały się ich<br />

spojrzenia, lecz zauważywszy, że ona patrzy na niego, Raskolnikow z niecierpliwością, a<br />

nawet ze złością machnął ręką, aby szła dalej, sam zaś szybko skręcił za róg.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!