05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

się. Raskolnikow spojrzał na nią przelotnie, nie odezwał się ani słowem i wbił wzrok w<br />

ziemię. Byli sami, nikt ich nie widział. Strażnik stał odwrócony. Sam nie wiedział, jak się to<br />

stało, lecz nagle znalazł się u jej stóp, płakał i obejmował jej kolana. W pierwszej chwili<br />

Sonia przeraziła się. Zerwała się z miejsca i drżąc, patrzyła<br />

Abraham — patriarcha biblijny, legendarny przodek Izraelitów.<br />

629<br />

na mego. W tej samej chwili jednak naraz pojęła wszystko. W oczach jej zabłysło<br />

bezgraniczne szczęście, wiedziała i nie miała już wątpliwości, że on ją kocha, kocha<br />

bezgranicznie i że nadeszła wreszcie ta chwila...<br />

Chcieli coś powiedzieć, lecz słowa więzły im w gardle. Łzy stanęły im w oczach. Obydwoje<br />

byli bladzi i wychudli, ale w ich chorych i bladych twarzach jaśniała już zorza nowej<br />

przyszłości, zmartwychwstania ku nowemu życiu. Wskrzesiła ich miłość, ich serca kryły<br />

niewyczerpane źródła życia dla nich obojga.<br />

Postanowili cierpliwie czekać. Mieli przed sobą jeszcze siedem lat niewysłowionej męki i<br />

bezgranicznego szczęścia! Ale on zmartwychwstał i wiedział o tym, czuł to całym swym<br />

odnowionym jestestwem, a ona — ona żyła przecież tylko jego życiem!<br />

Wieczorem tego dnia, gdy już zamknięto koszary, Raskol-nikow, leżąc na pryczy, myślał o<br />

Soni. Zdawało mu się, że tego dnia wszyscy katorżnicy, dawni jego wrogowie, odnoszą<br />

się do niego inaczej. Zaczynał nawet sam rozmawiać z nimi, a oni przyjaźnie mu<br />

odpowiadali. Przypomniał sobie teraz o tym, ale przecież tak być musiało: wszak wszystko<br />

powinno się teraz zmienić.<br />

Myślał o niej. Przypominał sobie, jak bardzo ją dręczył i szarpał jej serce. Myślał o jej<br />

bladej, wymizerowanej twarzyczce, ale nie bolało go to wspomnienie: wiedział, jak<br />

bezgraniczną miłością okupi teraz wszystkie jej cierpienia.<br />

I cóż znaczyły te wszystkie, wszystkie dawne męki! Wszystko, jego <strong>zbrodnia</strong>, wyrok i<br />

zesłanie wydały mu się teraz faktem postronnym, dziwnym, który jakby nawet nie jego<br />

dotyczył. Zresztą, nie mógł tego wieczora długo myśleć o czymś jednym, skupić się, nie<br />

potrafiłby też niczego rozstrzygnąć świadomie, czuł tylko. Zamiast dialektyki zjawiło się<br />

życie i cała jego świadomość musiała ulec odmianie.<br />

Pod jego poduszką leżała ewangelia. Wziął ją machinalnie do ręki. To była jej książka, ta<br />

sama, z której czytała mu o zmartwychwstaniu Łazarza. Na początku katorgi sądził, że<br />

630<br />

Sonia zanudzi go religią, będzie wciąż mówiła o ewangelii, narzucała mu książki. Ku jego<br />

wielkiemu zdziwieniu ani razu nie wspomniała o tym, ani razu nie zaproponowała mu<br />

ewangelii. Sam poprosił o nią na krótko przed swoją chorobą, a ona bez słowa przyniosła<br />

mu tę książkę. Dotychczas nawet jej nie otwierał.<br />

Nie otworzył jej i teraz, lecz błysnęła mu pewna myśl: „Czyż jej przekonania mogą teraz<br />

nie być moimi przekonaniami? A przynajmniej jej uczucia, dążenia..."<br />

Sonia również tego dnia była bardzo poruszona, w nocy nawet gorączkowała. Była tak<br />

bardzo szczęśliwa, tak niespodzianie szczęśliwa, że prawie lękała się swego szczęścia.<br />

Siedem lat, tylko siedem lat! W porywie radości w pewnych chwilach obydwoje skłonni byli<br />

traktować te siedem lat jak siedem dni. Raskolnikow jeszcze nie zdawał sobie sprawy z<br />

tego, że to nowe życie nie jest darem, że musi je okupić, zapłacić za nie w przyszłości<br />

wielkim czynem...<br />

Tu jednak zaczyna się już nowa historia, historia stopniowego odradzania się człowieka,<br />

stopniowego przechodzenia z jednego świata do drugiego, poznawania nowej, nie znanej<br />

dotychczas rzeczywistości. To mogłoby stanowić temat nowego opowiadania, bo niniejsze<br />

opowiadanie na tym się kończy.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!