zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
1 Mantyla — szal lub krótka pelerynka, robione zwykle z cienkiej tkaniny i obszyte<br />
falbankami, wstążkami itp.<br />
252<br />
— /\cn, la cnorooa; jaK 10 się sKonczy.' A jaK on... z todą mówił, Dunieczko! — mówiła,<br />
patrząc nieśmiało w twarz córki, aby odczytać jej myśli, i pocieszona była tym, że Dunia<br />
broni brata, a więc przebaczyła mu. — Pewna jestem, że jutro będzie inaczej na tę rzecz<br />
się zapatrywał — dodała, chcąc do końca wybadać córkę.<br />
— Ja zaś jestem pewna, że jutro będzie mówił to samo — odparła Dunia.<br />
Na tym rozmowa się urwała, gdyż matka obawiała się dalszej rozmowy na ten temat.<br />
Dunia podeszła do niej i pocałowała ją. Bez słowa objęła córkę. Potem usiadła, oczekując<br />
pełna niepokoju na powrót Razumichina, i śledziła nieśmiało oczyma córkę, która<br />
skrzyżowawszy ręce na piersiach, chodziła zamyślona po pokoju. Takie chodzenie z kąta<br />
w kąt od dawna było we zwyczaju Duni i w takich momentach matka wolała nie przerywać<br />
jej rozmyślań.<br />
Oczywiście, że Razumichin był śmieszny z tą nagłą miłością do Duni, zwłaszcza że był<br />
kompletnie pijany; ale każdy, kto ujrzałby Dunię, szczególnie teraz, gdy chodziła po<br />
pokoju ze skrzyżowanymi rękoma, znalazłby usprawiedliwienie dla jego afektu, nie<br />
powołując się na jego nietrzeźwość. Dunia była wyjątkowo ładna, wysoka, ślicznie<br />
zbudowana, silna i pewna siebie, co wyrażało się w jej ruchach, które mimo to były urocze<br />
i miłe. Z twarzy podobna była do brata i można ją było uznać za piękność. Włosy miała<br />
ciemne, chociaż nieco jaśniejsze niż u brata; oczy prawie czarne, błyszczące, dumne,<br />
które jednak w pewnych chwilach umiały spoglądać bardzo łagodnie. Była blada, lecz nie<br />
chorobliwą bladością; jej śliczna twarzyczka promieniała świeżością i zdrowiem. Usteczka<br />
miała nieco za małe; dolna warga, świeża i pąsowa, wystawała trochę naprzód, jak<br />
również podbródek — jedyna nieprawidłowość w tej ślicznej twarzy, nadająca jej wyraz<br />
stanowczości i nawet jakby wyniosłości; wyraz jej twarzy był raczej zamyślony i poważny<br />
aniżeli wesoły; tym piękniej jednak zdobił ją uśmiech, wesoły, młodzieńczy, beztroski! Nie<br />
dziw więc, że szczery, prosty,<br />
253<br />
uczciwy, simy jaK mr i pijany n.azumiciim, Kiury w swuim nie widział jeszcze tak ładnej<br />
kobiety, od razu stracił głowę. Do tego przypadek ukazał Dunię po raz pierwszy w tej<br />
pięknej chwili, gdy miłość do brata i radość ze spotkania z nim uczyniły ją jeszcze<br />
piękniejszą. Potem widział, jak jej dolna warga drgała, wyrażając bunt przeciwko<br />
brutalnym, bezwzględnym żądaniom brata — i nie mógł się oprzeć!<br />
Gdy przedtem w stanie nietrzeźwym wyrwał się z tym, że ekscentryczna gospodyni<br />
Raskolnikowa, Praskowia Pawłow-na, gotowa być zazdrosna nie tylko o Dunię, lecz<br />
również o Pulcherię Aleksandrownę, mówił zupełną prawdę. Wprawdzie Pulcheria<br />
Aleksandrowna liczyła sobie już czterdzieści trzy lata, ale jej twarz zachowała ślady<br />
dawnej urody. Poza tym wyglądała na młodszą, niż w rzeczywistości była, jak to bywa u<br />
kobiet, które potrafią zachować aż do późnej starości pogodę ducha, świeżość uczuć i<br />
prawe, czyste serce. Dodajmy nawiasem, że tylko przez te właściwości ducha można<br />
utrzymać swą urodę aż do późnej starości. Jej włosy zaczynały już siwieć i rzednąć;<br />
dokoła oczu pojawiły się drobne promienie zmarszczek, policzki się zapadły wskutek trosk<br />
i zmartwień, ale mimo tych usterek twarz jej była piękna. Była ona odbiciem twarzy Duni,<br />
tylko o dwadzieścia lat starszej i bez tej charakterystycznej dolnej wargi, która u matki nie<br />
była wysunięta. Pulcheria Aleksandrowna była uczuciowa, ale nie ckliwa; była nieśmiała i<br />
uległa, jednak tylko do pewnej granicy: ustępowała w wielu rzeczach i godziła się nawet z<br />
tym, co było wbrew jej przekonaniom, przy tym wszystkim jednak istniała pewna granica<br />
uczciwości, zasad moralnych i wewnętrznego przekonania, której nie przekroczyłaby pod<br />
żadnym pozorem.<br />
Równo w dwadzieścia minut po odejściu Razumichina obie kobiety usłyszały lekkie, ale<br />
pośpieszne pukanie do drzwi. Razumichin powrócił.