zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
obowiązku uczczenia jego pamięci, „jak należy", żeby wszyscy lokatorzy, a zwłaszcza<br />
Amalia Iwanowna, wiedzieli, że był on „nie tylko nie gorszy od nich, ale może nawet<br />
znacznie lepszy", i żeby nikt nie ośmielał się „zadzierać nosa". Możliwe, że wpłynęła na to<br />
owa specyficzna duma ludzi biednych, wskutek której przy pewnych ceremoniach,<br />
obowiązujących w życiu wszystkich i każdego z osobna, wielu biedaków wyłazi wprost ze<br />
skóry i wysupłuje ostatni zaoszczędzony grosz, żeby tylko było „nie gorzej niż u innych" i<br />
żeby ci inni czasami ich „nie obgadali". Być może również, że Katarzyna Iwanowna<br />
zapragnęła właśnie przy tej okazji, w chwili, kiedy zdawałoby się, że jest zupełnie przez<br />
wszystkich opuszczona, dowieść tym „marnym i podłym lokatorom", że ona nie tylko umie<br />
„żyć i przyjmować", ale że w ogóle nie należał jej się taki marny los, bo była wychowana<br />
„w porządnym, ba, nawet arystokratycznym domu ojca pułkownika" nie po to, żeby samej<br />
zamiatać i prać szmaty dzieciom po nocach. Takie paroksyzmy1 dumy i próżności<br />
zdarzają się czasem<br />
1 Paroksyzm — nagłe wystąpienie lub nasilenie się objawów choroby, atak.<br />
448<br />
najoieaniejszym i najoaraziej zgnębionym ludziom, i bywa, ze nieraz stają się ich obsesją.<br />
Przy tym Katarzyna Iwanowna wcale nie należała do zgnębionych: okoliczności mogły ją<br />
zabić, ale nie mogły jej zgnębić moralnie, to jest zastraszyć i złamać jej woli. Poza tym<br />
Sonia zupełnie słusznie mówiła, że jej się rozum miesza. Nie można było wprawdzie<br />
stwierdzić tego konkretnie i ostatecznie, ale rzeczywiście w ciągu ostatniego roku jej<br />
biedny mózg zniósł zbyt wiele, aby to mogło pozostać bez śladu. Silnie zaawansowane<br />
suchoty również przyczyniają się, zdaniem lekarzy, do pomieszania zmysłów.<br />
Trunków w liczbie mnogiej i w różnych gatunkach nie było, madery również: była to<br />
przesada, ale wino było. Poza tym: wódka i rum, piwo, wszystko w najgorszym gatunku,<br />
ale w dostatecznej ilości. Prócz kutii były trzy czy cztery dania (w tym również bliny),<br />
wszystko z kuchni Amalii Iwanowny, ponadto nastawiono dwa samowary, bo<br />
projektowano po obiedzie herbatę i poncz. Zakupy poczyniła sama Katarzyna Iwanowna<br />
przy pomocy jednego z lokatorów, marnego Polacz-ka, który Bóg wie po co mieszkał u<br />
pani Lippewechsel. Od razu zgłosił się do Katarzyny Iwanowny na posyłki i biegał na<br />
złamanie karku przez cały wczorajszy dzień i całe dzisiejsze rano z wywieszonym<br />
językiem, jakby umyślnie się starał, by ten ostatni szczegół nie uszedł uwagi. Przybiegał<br />
co chwila z każdym głupstwem do Katarzyny Iwanowny, szukał jej nawet na targu,<br />
nazywał ją bez przerwy „panią chorążyną", aż w końcu zbrzydł jej ze szczętem, choć<br />
początkowo twierdziła, że nie dałaby sobie rady bez tego „usłużnego i szlachetnego<br />
człowieka". Był to bowiem charakterystyczny rys Katarzyny Iwanowny, że w pierwszym<br />
lepszym odkrywała nagle najwspanialsze zalety i wychwalała go tak, że czasami jemu<br />
samemu głupio było tego słuchać, zmyślała różne, nie istniejące szczegóły malujące go w<br />
nader pochlebnym świetle i zupełnie szczerze, naiwnie sama w to wierzyła. Potem nagle<br />
zniechęcała się, rozczarowywała, mieszała z błotem i przepędzała bez litości człowieka,<br />
którego przed kilkoma godzinami dosłownie ubóstwiała.<br />
15 — Zbrodnia i <strong>kara</strong><br />
449<br />
-ITJHM.1ŁI 1*>JJ-»\^0