10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

— Czy dobrze mnie zrozumieliście? — zapytałem. Hariman usiadł w miejscu jakby<br />

padając na ziemię<br />

i przycisnąwszy dłonie do twarzy zaczął głośno i gorzko płakać. Zebulon zwrócił na mnie<br />

swoje mroczne, ale zarazem pełne jakichś błysków spojrzenie i zapytał:<br />

— Czy to prawda?<br />

— Nie mam powodu was oszukiwać!<br />

— Well! Wierzymy panu! A więc to groby Inczu-czuny i Nszo-czi?<br />

— Tak.<br />

— Których zamordował nasz ojciec?<br />

— Tak, właśnie wasz ojciec.<br />

— Pozwoli pan, że przyjrzę się tym grobom. Podszedł najpierw do grobu wodza, a potem<br />

do grobu<br />

jego córki. Przypatrywał im się uważnie. Wydawał się spokojny, ale zauważyłem, że idąc<br />

chwieje się nieco. Wyglądało to tak, jakby szedł po rozpiętej na wysokości linie i starał się<br />

utrzymać równowagę. Potem wycofał się znowu do miejsca, gdzie leżał piesek preriowy.<br />

Kopnął go butem i powiedział lekko skrzypiącym głosem:<br />

— Znowu tylko zajączek! Tak jak wtedy z Gatesem i Clayem. Widzi pan, mister Burton,<br />

że wszystko przeczytałem i zapamiętałem, również zająca i starego gołębia, który nie dał się<br />

zjeść. Chciałbym pana prosić o pewną przysługę, dzieło miłosierdzia.<br />

— Co to takiego?<br />

— Aby pokazał nam pan dwie sceny, należące do historii tego miejsca, dwie<br />

najważniejsze dla nas sceny. Czy mnie pan rozumie?<br />

— Rozumiem. Chcecie, byśmy siedli na konie i żebym was oprowadził po wszystkich<br />

miejscach i pokazał, co tu się działo, kiedy wasz ojciec zastrzelił Inczu-czunę i jego córkę, a<br />

także później, kiedy odebrał mi testament?<br />

— Tak, właśnie.<br />

— Sam miałem zamiar to wszystko pokazać pani Burton i nie mam nic przeciwko<br />

waszemu towarzystwu. Wydaje mi się jednak, że będzie lepiej, jeśli z tego zrezygnujecie.<br />

— Dlaczego?<br />

— Bo tylko człowiek o bardzo silnych nerwach zdolny jest wytrzymać objazd miejsc, w<br />

których jego własny ojciec dopuścił się takich rzeczy.<br />

— Jesteśmy zdrowi i na nerwy również nie narzekamy. Pojedzie pan z nami?,<br />

— Dobrze.<br />

— Kiedy?<br />

— Kiedy będziecie mieli ochotę.<br />

— A więc teraz. Cierpliwość nie należy do moich zalet.<br />

— Kiedyś jednak, prędzej czy później, będzie się nią musiała stać. A więc w drogę!<br />

Mister Pappermann zostanie tu na straży.<br />

— Bardzo chętnie — skinął głową stary westman. — Nie mam najmniejszej ochoty<br />

chodzić takimi śladami!<br />

Chętnie użyłby on pewnie znacznie mocniejszych słów, bo nie cierpiał braci, a w<br />

szczególności Zebulona, ale tym razem zadowolił się tylko aluzją. Mogliśmy wyruszyć<br />

natychmiast, bo konie nie były jeszcze rozsiodłane. Pojechaliśmy z powrotem kawałek<br />

naszym własnym tropem, a potem skręciwszy na południe dotarliśmy do źródła, przy którym<br />

obozowaliśmy wówczas z <strong>Winneto</strong>u, Inczu-czuną, Nszo-czi, Samem Hawkensem, Dickiem<br />

Stonem, Willem Parkerem i trzydziestu Apaczami. Stamtąd droga nasza wiodła śladami mojej<br />

dawnej, częściowo pieszej, częściowo konnej wędrówki aż do miejsca, w którym padły

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!