10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

niewielka szczelina w głąb skały. Szczelina ta szybko się kończy i pełna jest gałęzi i patyków<br />

z poprzednich gniazd, bo orzeł-wojownik buduje co roku na nowo, coraz wyżej. Chłopiec<br />

zdążył się ukryć w szczelinie, zanim skrzecząca samica doleciała do gniazda i rozpoczęła<br />

swój wściekły atak. Wpełzł pod nagromadzone przez lata gałęzie i bronił się przy ich<br />

pomocy. Myślał przy tym gorączkowo w jaki sposób mógłby się uratować. Zrozumiał, że<br />

liczyć może jedynie na to, że orlica zaniesie go na ziemię. Zastanawiał się, czy mimo swej<br />

niepozornej wagi nie będzie dla niej za ciężki. Ptak tymczasem zaprzestał ataku i poleciał<br />

szukać swych młodych. Chłopak zyskał dzięki temu czas na spokojne rozważenie sytuacji.<br />

— Był za ciężki! — wtrąciła drżącym głosem Serduszko.<br />

— Tego przynajmniej należało się obawiać — potwierdził Inczu-inta. — O pewnym,<br />

spokojnym locie nie mogło być mowy, pomijając już to, że należało przełamać jeszcze opór<br />

ptaka. Ale nawet taki lot był lepszy od skoku w przepaść! Chłopak słusznie zakładał, że<br />

uderzenia skrzydeł znacznie osłabią impet upadku. Chodziło teraz o to, aby orlicę spętać w<br />

taki sposób, by nie mogła ranić szponami i dziobem, a jednocześnie nie .utraciła zdolności<br />

latania. Pętle i węzły znane są każdemu indiańskiemu chłopcu. Rzemieni miał Młody Orzeł<br />

aż nadto. Z trzech rzemieni i wyciągniętego z gniazda drewna zrobił coś w rodzaju jarzma,<br />

które nie pozwalało ptakowi zginać szyi. W ten sposób chłopiec zabezpieczył się przed<br />

dziobem. Na szpony przygotował, Pięciokrotną pętlę, którą zamierzał później jeszcze<br />

wzmocnić. Do tego dochodziła pętla, której zadaniem było przycisnąć skrzydła orlicy do<br />

ciała, oczywiście do momentu rozpoczęcia lotu. Kilka drewien zatkniętych na sztorc między<br />

krawędzie szczeliny miało służyć chłopcu jako ochronna krata. Chcąc chwycić chłopca<br />

dziobem orlica musiała wetknąć w nią głowę, co pozwalało dość łatwo chwycić ją na pętlę.<br />

Serduszko słuchała w ogromnym napięciu, któremu moje niemal dorównywało.<br />

Pappermann wisiał wzrokiem na ustach opowiadającego. Inczu-inta mówił dalej:<br />

— W niedługi czas potem orlica znowu nadleciała. Chyba odnalazła szczątki swoich<br />

orląt, bo przypuściła wścieklejszy jeszcze niż poprzednio atak. Bez chwili zastanowienia<br />

wetknęła głowę między kraty. Została natychmiast uchwycona w pętlę i mimo zaciekłej<br />

obrony musiała poddać się jarzmu prostującemu jej szyję. Wyrywała się ze wszystkich sił<br />

bijąc skrzydłami i szponami. Na te ostatnie łatwo dało się założyć rzemienie i związać je<br />

ściśle ze sobą. Aby zapanować nad skrzydłami, musiał chłopiec wciągnąć orlicę do połowy w<br />

szczelinę i tam obwiązać je, przyciskając do ciała specjalnym węzłem. Teraz ptak nie mógł<br />

się już poruszyć. Był całkowicie ujarzmiony. Ani on, ani chłopiec nie odniósł podczas walki<br />

żadnych obrażeń. Najtrudniejsze miał Młody Orzeł za sobą, teraz przyszła kolej na to, co<br />

najśmielsze — na hamowany biciem ptasich skrzydeł upadek w przepastną otchłań.<br />

— Bogu niech będą dzięki, że mnie ominęła taka przygoda! — powiedział Pappermann.<br />

— Z pewnością by mi się nie udało. Ktoś, komu los przeznaczył nazwisko Pappermann<br />

powinien trzymać się ziemi. Ale dalej! Słucham z uwagą!<br />

Sługa mówił dalej:<br />

— Po skrępowaniu ptaka, chłopak mógł opuścić swą szczelinę. Wyszedł i spojrzał w<br />

przepaść. Nie odczuwał żadnego lęku. Nie zamierzał też zwlekać. Orlica była na razie w pełni<br />

sił. Wraz z ich utratą skok w przepastną nicość stawał się coraz niebezpieczniejszy. Ptak<br />

dyszał żądzą zemsty i krwi. Jego wielkie, krągłe oczy płonęły nienawiścią. A mimo to on był<br />

jedynym ratunkiem. To są zagadki, których rozwiązanie zna Jeden tylko, Jedyny —<br />

nieskończenie dobry i litościwy! Chłopiec obwiązał się pod pachami najlepszym ze swoich<br />

rzemieni, przywiązał go do szponów w taki sposób, by bijące skrzydła nie poraniły mu twarzy<br />

i zaciągnął ptaka na krawędź przepaści. Z okrzykiem: "O, Manitou! O, Manitou!" przeciął<br />

pętlę krępującą skrzydła. Orlica poruszyła nimi chcąc je rozwinąć, ale nie zdołała się podnieść<br />

ze względu na spętane szpony. "O, Manitou! O, Manitou!" — pomodlił się raz jeszcze<br />

chłopiec. Zamknąwszy oczy zsunął się z krawędzi skalnej pociągając za sobą ptaka.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!