Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Wakon zapytał, czy może mnie zastąpić. Oddałem mu zeszyt. Czytał jeszcze parę godzin,<br />
aż na zewnątrz rozjaśniło się i w siedzącej przed drzwiami postaci rozpoznałem Młodego<br />
Orła. Wstałem i zaproponowałem zakończenie spotkania. Najbliższy wieczór wydawał się<br />
odpowiedniejszą porą dla lektury. Wodzowie przystali na moją propozycję tylko pod<br />
warunkiem, że wraz ze zmierzchem znowu rozpoczniemy czytanie. Wszyscy powstali z<br />
miejsc. Nikt nie mówił ani słowa, gdyż każde zdawałoby się teraz Profanacją. Tatella-Sata<br />
wskazał na wschód i powiedział:<br />
- Moi bracia widzą na wschodzie nowy dzień, który w języku ludzi nazywany jest<br />
porankiem. Również we mnie, a jeśli taka była wola Manitou, i w was zajaśniał nowy dzień,<br />
piękniejszy od innych przeszłych dni. Myślę o nowym wielkim, wspaniałym dniu<br />
czerwonego ludu. Narodził się w was w te poświęcone <strong>Winneto</strong>u godziny. Czy czujecie g0 w<br />
sobie? I czy czujecie gdzieś głęboko ducha tego, którego testament zgromadziliśmy się tutaj<br />
wysłuchać i wypełnić? Czy czujecie jak chce rosnąć w was jego wizerunek?<br />
— Czuję go! — odparł Atabaska.<br />
— Tak, czuję go! — zawołała w zachwycie Aszta.<br />
— Czujemy go! Czujemy go! — potwierdzili pozostali.<br />
Nawet Old Surehand i Apanaczka kiwali na potwierdzenie głowami. Tylko ich synowie<br />
się nie odzywali. I na nich to, co usłyszeli, zrobiło ogromne wrażenie. Wiedzieli jednak, że im<br />
bardziej pozwalają na siebie oddziaływać tym słowom, tym mniej realne stają się ich<br />
zamierzenia. Dlatego stłumili słowa cisnące się im na usta.<br />
— Czy moi bracia przyjdą wieczorem? — zapytał Tatella-Sata. — Będę ich oczekiwał o<br />
tej samej porze.<br />
— Przyjdziemy — zapewnił Algongka.<br />
— Tak, przyjdziemy! — powiedziała Kolma Puszi, teraz już całkowicie po naszej stronie.<br />
— Przyjdziemy! Przyjdziemy! — rozległy się wołania. Tym razem usłyszałem wśród<br />
nich również głosy obu młodych artystów.<br />
Wszyscy rozeszli się. Przed pójściem spać Serduszko wyznała mi:<br />
— Czy wierzysz, że czuję w sobie obecność czegoś, czego przedtem we mnie nie było?<br />
— Wierzę. Nie musimy zresztą mówić zagadkami. Zaszczepiona nam została myśl<br />
<strong>Winneto</strong>u i czy będziemy tego chcieli, czy nie, zdobędzie nas dla siebie. Dobranoc,<br />
Serduszko!<br />
— Dobranoc! Wydaje mi się, że zwyciężymy...<br />
Lektura testamentu odbywała się teraz codziennie i działała cuda. Za największy z nich,<br />
należy poczytać fakt, że Young Surehand i Young Apanaczka nie mogąc się doczekać<br />
dalszego ciągu zawsze zjawiali się pierwsi. Choć bardzo nas to wszystkich cieszyło,<br />
udawaliśmy, że nie dostrzegamy ich entuzjazmu. Oni zaś bez względu na całe woje<br />
zainteresowanie dla duchowego wizerunku <strong>Winneto</strong>u nie przerywali pracy przy budowie<br />
swego kamiennego pomnika. Rósł szybko, gdyż składano go z przygotowanych uprzednio<br />
bloków. Pomiędzy nami a nimi rysował się jakby wyścig o to, który wizerunek stanie<br />
pierwszy — kamienny czy czysto duchowy.<br />
Wieczorem, w trzy dni po pierwszych odwiedzinach obu braci przyjechał do mnie<br />
Hariman. Nie chcąc być zauważony przybył po zapadnięciu ciemności. Tego samego dnia, na<br />
krótko przed zmierzchem, w dolnym mieście zjawili się jacyś nowi przybysze. Z ożywienia,<br />
jakie towarzyszyło ich przyjazdowi, wnioskować było można, że nie są to zwykli goście.<br />
Oczywiście nie mogliśmy znać ich imion. Hariman przyjechał specjalnie, by powiedzieć, o<br />
kogo chodzi. Rozmawiałem z nim w obecności mojej żony.<br />
— Czy wie pan, kto przyjechał przed wieczorem? — zapytał nasz niespodziewany gość.<br />
— Nie — odparłem.