10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Serduszko skierowała na mnie swe niespokojne i jednocześnie pytające oczy.<br />

Odpowiedziałem jej cicho:<br />

— Zobaczymy co jest w środku. Z pewnością to nie złoto.<br />

— A może jednak?<br />

— Nie. Patrzyłem uważnie. To było za lekkie na złoto. Cierpliwości!<br />

Naczynia miały czworokątny kształt i niebiesko-brązowe ścianki ozdobione indiańskimi<br />

motywami. Z daleka i bez trudu można było w nich poznać wypalane wyroby garncarskie<br />

Indian Moqui lub Zuni. Składały się z części wierzchniej i spodniej, przy czym złącze<br />

pokrywała warstwa kitu zabezpieczającego zawartość przed wilgocią. Oplecione zaś były<br />

mocnym, naoliwionym i zawiązanym na supeł sznurem z łyka. Również na tej podstawie<br />

skłonny byłem przypuszczać, że wewnątrz znajduje się nie szlachetny metal, lecz coś, co<br />

należy chronić przede wszystkim przed wodą.<br />

— Chodź! Pomóż mi! — powtórzył Zebulon raz jeszcze zwracając się do brata. — Ale<br />

uważaj, żeby niczego nie potłuc!<br />

Usiedli przy naczyniach i zajęli się najpierw zdejmowaniem sznurów. Hariman robił to<br />

spokojnie i z zastanowieniem, Zebulon — pośpiesznie, nerwowo i nie wykazując<br />

najmniejszej cierpliwości. Tak jak przedtem całe ramiona, tak teraz drżały mu dłonie i palce.<br />

— Przeklęte supełki! — skarżył się. — Ile na to trzeba stracić czasu. Ale ojciec jest tutaj!<br />

Czuję go w moim własnym podnieceniu i napięciu, które mnie po prostu rozsadza. Szybciej,<br />

szybciej! Ale niczego nie potłucz! Nic nie może się połamać, nic nie może pęknąć!<br />

Po usunięciu sznurków z dwóch pierwszych naczyń zaczęli wydłubywać nożami kit ze<br />

spoiny. Było to czasochłonne zajęcie, bo z upływem lat kit całkowicie skamieniał. Zebulon<br />

mówił coś ciągle do brata o srebrze, złocie, perłach, o starej meksykańskiej, tolteckiej,<br />

azteckiej a nawet staroperuwiańskiej biżuterii. Wymyślał rzeczy najdroższe i najcenniejsze,<br />

przy czym jego monolog schodził coraz bardziej do poziomu głupkowatej, szaleńczej<br />

gadaniny, którą znieść można było wyłącznie z uwagi na jej psychologiczną czy raczej<br />

psychiatryczną wymowę. Pracowali w jednakowym tempie. Kiedy jeden coś kończył,<br />

kończył również drugi. Każdy z nich mógł już teraz otworzyć swoje naczynie, ale żaden tego<br />

nie czynił. Zbyt wielkie ogarnęło ich napięcie. Wstrzymali oddechy.<br />

— Zgaduj, co jest w środku — zaskrzypiał dziwnie Zebulon drżącymi ustami. — Złoto?<br />

Diamenty?<br />

— Nie będę zgadywał — odparł Hariman. — Otwórzmy to!<br />

— Zgoda! Liczę do trzech! Raz... dwa... trzy!<br />

Pokrywy odskoczyły na bok jednocześnie. Bracia spojrzeli do środka. Każdy z nich cicho<br />

i z dziwną powolnością sięgnął ręką po zawartość. Nie zabrzmiał ani jeden okrzyk zdumienia,<br />

radości czy triumfu. Patrzyli na to, co trzymali w dłoniach.<br />

— Skórzane zawiniątko! — powiedział w końcu Zebulon.<br />

— Tak, skórzane zawiniątko — potwierdził Hariman.<br />

— Czy w środku jest złoto?<br />

— Nie. To za lekkie.<br />

— A może diamenty? Klejnoty?<br />

— Też za lekkie.<br />

— A więc banknoty?<br />

Jego oczy znowu rozbłysły. Pięć takich paczek banknotów! To majątek!<br />

— Otwórz to, otwórz! Rozetnij! Szybko, szybko! — krzyczał.<br />

Paski zostały rozcięte a skóra odwinięta.<br />

— Książki! — powiedział Hariman z zawodem w głosie.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!