Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Indianie otrząsnęli się już z pierwszego wrażenia.<br />
— Kim jesteś, że śmiesz mnie okradać? — zapytał Komańcza.<br />
Zaczął zbliżać się do mnie z wyraźnym zamiarem odzyskania strzelby. Wyjąłem<br />
rewolwer i odciągnąwszy kurek odparłem:<br />
— Nie kradnę! Jeśli ta mapa należy do ciebie, otrzymasz ją z powrotem. Odsuńcie się od<br />
strzelb, bo będę strzelał! Nie jestem sam!<br />
Skinąłem ręką. Zza krzaków wyszli Pappermann, In-czu-inta i towarzyszący nam<br />
strażnicy. Za nimi wysunęła się też z wolna Serduszko.<br />
— Uff, uff! — zawołał Kiowa na widok Pappermanna.<br />
— Pół-niebieska twarz!<br />
— I biała squaw — dodał Komańcz, teraz już z wyraźnym przestrachem w głosie.<br />
— O tej twarzy i tej squaw już słyszeliście. Kim więc<br />
— zapytałem — ja jestem?<br />
— Old Shatterhand — odpowiedział Komańcz.<br />
— Old Shatterhand! — zawtórował mu Kiowa. — Nasz wróg, nasz największy wróg!<br />
— Kłamiesz! Nie jestem wrogiem żadnego człowieka. Wolałbym zresztą być wrogiem<br />
białego niż czerwonoskórego! Zapytajcie waszych wodzów, czy nie zawdzięczają mi<br />
ocalenia! Zapytajcie waszych starych wojowników, czy kiedykolwiek usłyszeli z moich ust<br />
słowo nienawiści albo widzieli, bym się za coś mścił! Miłuję wszystkich ludzi, was również!<br />
Chcę waszego szczęścia i dlatego sprzeciwiam się każdemu zamiarowi, który prowadzi do<br />
nieszczęścia. A dzisiaj mieliście taki zamiar. Nie pozwolę byście go zrealizowali— Usiądźcie<br />
i oddajcie noże! Jesteście w niewoli!<br />
— Nie jesteśmy w niewoli, lecz...<br />
Z tymi słowami Komańcz skoczył na mnie. Ja jednak uchyliłem się w prawo i<br />
pochwyciwszy go z boku powaliłem na ziemię. Inczu-inta ukląkł mu na piersi i bez<br />
większego wysiłku obezwładnił. W ten sam sposób dzielny Pappermann potraktował Kiowę.<br />
Po upływie paru chwil obaj nasi jeńcy byli tak związani, że nie mogli się nawet ruszyć.<br />
Usiedliśmy obok nich. Strażnicy przyprowadzili konie, ja zaś zająłem się przede wszystkim<br />
mapą. Już pierwsze spojrzenie zorientowało mnie w sytuacji. Zwróciłem się do Komańcza:<br />
— Niech Awat-towawh, czarownik Komanczów, powie mi, czy ma w domu dużo<br />
książek, czy ma bibliotekę.<br />
— Nie mam książek — odparł Indianin. — U Komanczów mężowie nie miewają książek.<br />
— Czy Awat-towawh wie, gdzie tutaj znaleźć można<br />
książki?<br />
— Na Górze <strong>Winneto</strong>u, u Tatella-Saty.<br />
— Nigdzie więcej?<br />
— Nie znam innego takiego miejsca.<br />
— W takim razie nie oddam ci mapy. Mam obowiązek zwrócić ją prawowitemu<br />
właścicielowi. Mapa należy do Tatella-Saty. Została skradziona.<br />
— To kłamstwo! — wybuchnął czarownik.<br />
— To nie kłamstwo lecz prawda.<br />
— Dowiedź jej!<br />
— Proszę bardzo! Problem polega na tym tylko, że brak ci wiedzy, która pozwoliłaby ci<br />
zrozumieć, w czym rzecz. Ta mapa ma swój numer, zapisany w dialekcie Pokończ języka<br />
Majów. Tu na dole są setki: jo-tuk — pięć razy po dwadzieścia — a więc sto; w tym rogu<br />
dziesiątki i pojedyncze cyfry: wuk-laj — siedem i dziesięć, a więc siedemnaście. Ta mapa