10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ędziecie całkowicie swobodni. Do mnie możecie jednak zawsze przychodzić.<br />

Oddalił się uścisnąwszy nam dłonie. Zeszliśmy najpierw na dziedziniec do naszych koni,<br />

ale zastaliśmy tam tylko ogiera Młodego Orła i muła, który niósł jego ciężki pakunek. Młody<br />

Orzeł dosiadł konia odjechał w kierunku wieży strażniczej, gdzie wyznaczono mu<br />

mieszkanie. Od In-czu-inty dowiedzieliśmy się, że resztę zwierząt Pappermann odprowadził<br />

do naszej kwatery.<br />

Inczu-inta miał, jak powiedziano, wygląd prawdziwego olbrzyma. Liczył sobie z<br />

pewnością ponad sześćdziesiąt lat, ale ciągle jeszcze dopisywała mu młodzieńcza krzepa. Był<br />

człowiekiem prawdomównym, wiernym i skromnym. Jeśli pełnił teraz rolę "sługi", to<br />

wyłącznie z własnej woli. Nie rozumiał niczego takiego jak wymuszone podporządkowanie<br />

czy posłuszeństwo. Pod każdym względem był sam sobie panem. Zaprowadził nas przez<br />

kolejne bramy aż na szósty dziedziniec. Tamtejszy budynek w całości przeznaczony był dla<br />

nas.<br />

— To dom <strong>Winneto</strong>u — wyjaśnił Dobre Oko.<br />

— Czy tu mieszkał? — zapytałem.<br />

— Zawsze, ilekroć tu przyjeżdżał — odparł służący. — Pomieszczenia, w których Old<br />

Shatterhand zamieszka wyglądają dokładnie tak, jak je zostawił ostatnim razem <strong>Winneto</strong>u.<br />

Inczu-czuna, kiedy przyjeżdżał, mieszkał u swego syna. Nszo-czi również. Nasza biała siostra<br />

zajmie pokoje pięknej i dobrej siostry <strong>Winneto</strong>u.<br />

Również w tym budynku wąskie otwory strzelnicze ściany frontowej wychodziły na<br />

balkony. Widok z tego położonego najwyżej domu musiał być jeszcze rozleglejszy niż od<br />

Tatella-Saty. Nasze konie i muły znalazły schronienie w przeznaczonej na stajnię<br />

przybudówce. My zaś weszliśmy schodami do części mieszkalnej i natrafiliśmy najpierw na<br />

wielką, po indiańsku urządzoną izbę z wysokimi naczyniami do mycia. Było tu wiele różnego<br />

rodzaju siedzeń, a także płyta z fajkami pokoju.<br />

— Salon gościnny — uśmiechnęła się Serduszko.<br />

Na ścianach wisiała broń wszelkiego rodzaju i kalibru. Wśród najprzeróżniejszych<br />

egzemplarzy dostrzegłem kilka znanych mi noży, pistoletów i strzelb. Należały niegdyś do<br />

naszych znajomych myśliwych. Sługa oprowadził nas po całym budynku. Starczyłoby w nim<br />

miejsca dla trzydziestu, czterdziestu osób, a ja musiałbym zapełnić kilka ładnych stron, by<br />

choć pobieżnie opisać wnętrza i wyposażenie. Dlatego wolę z tym poczekać do publikacji<br />

Testamentu <strong>Winneto</strong>u.<br />

Czytelnik łatwo może sobie wyobrazić uczucie, z jakim wchodziłem do trzech<br />

przylegających do siebie izb, z których <strong>Winneto</strong>u korzystał osobiście. Z lewej strony była<br />

sypialnia, za nią znacznie większy pokój gościnny, a dalej pracownia. Z każdej izby można<br />

było wyjść na balkon i podziwiać niezrównany roztaczający się w dole widok. W sypialni<br />

znajdowało się bardzo miękkie, wysokie i bardzo czyste posłanie ze skór i futer; poza tym<br />

trochę naczyń na wodę do picia i mycia. Pokój gościnny urządzony był na poły po europejsku<br />

— stały tu siedzenia i stoły różnej wysokości. Na stołach, a także na ścianach dostrzegłem<br />

parę przedmiotów znanych mi stąd, że pochodziły ode mnie; wśród nich dwie fotografie,<br />

które uznałem niegdyś za szczególnie udane. Oryginały zbladły już bardzo, a na ścianach<br />

wisiało około dwudziestu malarskich prób ich reprodukcji.<br />

— Musiał cię jednak bardzo kochać! — powiedziała Serduszko przypatrując się uważnie<br />

obrazom. — Nie był pozbawiony talentu. Próbował, ale nie miał w malowaniu żadnej<br />

wprawy. Nikt go tego nigdy nie uczył! Wzruszające są te jego wysiłki!<br />

W pracowni stało biurko — tak, prawdziwe biurko z szufladami, przyborami do pisania,<br />

atramentem i plikiem kartek papieru. Atrament był oczywiście całkowicie wyschnięty. To<br />

tutaj mój niezrównany przyjaciel ćwiczył się w pisaniu. To tutaj ten pogromca najdzikszych<br />

mustangów, po mistrzowsku władający każdą bronią, polował na błędy ortograficzne! Mój

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!