10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

kierunku obozowiska. Była to Aszta, którą spotkaliśmy nad jeziorem Kanubi, oraz<br />

najprawdopodobniej jej matka. Za nimi wyszły również pozostałe kobiety, a na końcu<br />

wolniejszym, godniejszym krokiem podążali mężczyźni.<br />

Wstaliśmy wszyscy.<br />

— Ledwo się trzymam na nogach! — powiedział Pappermann. Oparł się o najbliższy<br />

pień drzewa. Jego szeroko rozwarte, wierne i dobre oczy wpatrywały się z błogim wyrazem w<br />

obie zbliżające się postacie. Od razu uderzyło nas ogromne podobieństwo między matką i<br />

córką, przejawiające się nie tylko w rysach twarzy, ale także w chodzie, postawie, sposobie<br />

poruszania się. Na dodatek obie miały na sobie identyczne ubrania, takie same zresztą jak cala<br />

reszta Indianek. Wszystkie też nosiły gwiazdę klanu <strong>Winneto</strong>u.<br />

Obie miały na imię Aszta. Szły trzymając się za ręce. Matka liczyła sobie niemal<br />

pięćdziesiąt lat, ale nadal była piękna — tym pięknem, w którym nie mniejszy udział od ciała<br />

ma dusza.<br />

— To on! — powiedziała córka, wskazując na Pappermanna. — A tam stoi Młody Orzeł,<br />

o którym ci również opowiadałam.<br />

Jej matka nie zważała jednak teraz na Indianina, lecz całą swą uwagę skupiła na starym<br />

westmanie. Puściła rękę swojej córki, przystanęła na moment i popatrzywszy na niego<br />

powiedziała:<br />

— Tak, to on — kochany, dobry, skromny!<br />

Podeszła do niego, chwyciła za obie ręce i podniósłszy na niego swe piękne, ciemne ale<br />

cudownie przejrzyste oczy zapytała:<br />

— Dlaczego pan nigdy nie przyjechał? Dlaczego pan zawsze przed nami uciekał? To<br />

okrutne odrzucać płynące z głębi serc podziękowanie!<br />

Uniosła ręce, przygarnęła go do siebie i pocałowała w czoło i oba policzki. Więcej<br />

Pappermann nie potrafił wytrzymać. Zaszlochał głośno, odwrócił się i pobiegł w las.<br />

— Całują się! — zabrzmiało wokół ostro i przenikliwie. To był pół-Indianin stojący z<br />

tyłu wśród innych mężczyzn. Wszystkie oczy zwróciły się na niego.<br />

— Co za bezczelność! — krzyknęła córka. — Zapłaci mi za to!<br />

Uniosła groźnie rękę i rzuciła się w jego stronę.<br />

— Aszta! — rozległ się głos matki. — Nie dotykaj go! Jest nieczysty!<br />

Córka zatrzymała się i wróciła do matki. Ta wzięła dziewczynę za rękę i powiedziała tak<br />

głośno, że wszyscy mogli ją wyraźnie usłyszeć:<br />

— Chodź, poszukamy naszego przyjaciela i wybawcy, bo stoi trzykroć wyżej od tego,<br />

który śmie szydzić z wdzięczności!<br />

Poszły w stronę, gdzie przed chwilą zniknął Pappermann. Spodziewałem się, że nastąpi<br />

teraz chwila kłopotliwego milczenia, które koniecznie trzeba będzie przerwać, ale byłem w<br />

błędzie. Antonius Paper czy też Okih-czin-cza miał tak grubą skórę, że tego rodzaju<br />

upomnienia nie miały szans przez nią przeniknąć. Zachowywał się tak, jakby zupełnie nic się<br />

nie stało i znowu przemawiał pewnym siebie tonem, tym razem do stojących obok niego<br />

mężczyzn, którzy choć ubrani po indiańsku najwyraźniej nie mieli dotąd zbyt wiele<br />

wspólnego z prerią i dziewiczymi lasami.<br />

— Rzecznik tej grupki niestety się oddalił. Nie może nam więc powiedzieć, kim są<br />

pozostali jej członkowie. To nie szkodzi i tak się dowiemy. Ja się o to zatroszczę!<br />

Podszedł do nas.<br />

— Nieszczęśnik! — powiedziała Serduszko. — Teraz się chyba przyczepi do ciebie!<br />

— Bardzo szybko się też odczepi — odparłem z uśmiechem.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!