10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

skradzionych Old Surehandowi zwierząt.<br />

Później raz jeszcze poszedłem do miasta i kupiłem strzelbę i rewolwer dla Młodego Orła<br />

— noża mu nie ukradziono. Podyktowałem też Pappermannowi list do Harimana F. Entersa.<br />

Celowo nie chciałem go pisać sam:<br />

Dotrzymałem słowa i stawiłem się w hotelu. Miałem okazję poznać pańskich przyjaciół —<br />

Cornera i Howe’a. Z tego też powodu musiałem wyjechać wcześniej niż zamierzałem. Mimo<br />

to nadal czuję się związany obietnicą. Jeśli będzie pan ze mną uczciwy — i tylko w tym<br />

przypadku — przyjadę do pana i zaprowadzę do obu miejsc, które chce pan zobaczyć.<br />

Burton.<br />

Pappermannowi nie było wcale łatwo napisać ten list. Spocił się jak przy rąbaniu drewna,<br />

a zajęło mu to prawie trzy godziny, gdyż z powodu błędów, tłustych plam i kleksów musiał<br />

wiele razy zaczynać pisanie na nowo. Wreszcie czerwony z wściekłości krzyknął:<br />

— Co za zmora — co za męka! Nigdy więcej! Lepiej umrzeć i zgnić niż bazgrać czarnym<br />

atramentem po białym papierze tak długo, aż będzie na nim coś napisane! Jestem naprawdę<br />

dla pana i pańskiej żony gotów na wszystko, ale tej udręki, proszę mi wybaczyć, wołałbym<br />

sobie oszczędzić!<br />

To, że nie chciałem oczekiwać w Trinidad na przybycie braci Enters było samo przez się<br />

zrozumiałe. Mieliśmy coś ważniejszego do zrobienia. Tak jak nikt nie znał mojego<br />

prawdziwego imienia, tak też nikt — nawet nowy właściciel hotelu — nie miał się<br />

dowiedzieć celu naszej podróży.<br />

Pod wieczór wrócili ci, którzy ruszyli w pogoń za koniokradami; nie udało im się pojmać<br />

ani jednego z nich. Ten zaś, którego wypuściliśmy, zdawał się prostować swoje ścieżki, bo<br />

nic nie słyszeliśmy o jakiejkolwiek kradzieży. Już nazajutrz opuściliśmy miasto, udając się na<br />

zachód w kierunku tak zwanego Płaskowyżu Parkowego. Nie spędziliśmy w Trinidad nawet<br />

jednego pełnego dnia. Pobyt ten był jednak równie krótki, co obfitujący w ważkie<br />

konsekwencje. Przede wszystkim jechaliśmy nie we dwójkę, lecz w czwórkę, a dzięki<br />

namiotowi podróż była o wiele wygodniejsza niż przewidywaliśmy. Zwierzęta zostały<br />

rozdzielone tak, jak pisałem. Serduszko, ja i Młody Orzeł jechaliśmy na gniadoszach, a<br />

Pappermann na najlepszym z mułów. Trzy pozostałe niosły namiot i skórzany pakunek<br />

Indianina. Zawartość tego ostatniego pozostawała dla nas nadal tajemnicą.<br />

Powstrzymywaliśmy się jednak od pytań. Ciężar pakunku wskazywał na to, że w środku jest<br />

żelazo. Natomiast pieczołowitość, z jaką podczas załadowywania i rozładowywania obchodził<br />

się z pakunkiem właściciel, pozwalała się domyślać, że musi to być jakieś niezwykłe żelazo.<br />

Tutaj chcę nadmienić, że natychmiast skorzystałem ze sposobności, by wraz ze starym<br />

westmanem powspominać dawne dzieje. Wracałem na Zachód po długich latach nieobecności<br />

i — rzecz oczywista — nie znany był mi los wielu dawniejszych towarzyszy. Wprawdzie z<br />

niektórymi spośród nich miałem kontakt listowny, jak o tym jednak wiedzą ludzie<br />

korespondujący z osobami nienawykłymi do pisania, listy ich pozbawione są przeważnie<br />

szczegółów i w zasadzie sprowadzają się do ogólnych, niewiele mówiących uwag.<br />

Losy kilku najważniejszych postaci w ogólnym zarysie znałem.<br />

Old Firehand, na przykład, dawno już spoczął na cmentarzu w Saint Louis, gdzie osiadł<br />

zakończywszy eksploatację kopalni nad Srebrnym Jeziorem. O tym wiedziałem. Nie mogłem<br />

się natomiast dowiedzieć niczego dokładniejszego na temat jego syna Harry’ego z<br />

małżeństwa z Ribanną, Indianką z plemienia Asiniboinów. Chłopak zbyt wcześnie stanął na<br />

własnych nogach — zanim jeszcze zdążył docenić wartość ojcowskich skrzydeł. Będąc<br />

człowiekiem niespokojnego ducha nie potrafił wytrzymać dłużej przy jednym zajęciu i wiódł<br />

nieustabilizowane życie myśliwego. Wydarzenia opisane w drugim tomie <strong>Winneto</strong>u nie<br />

zaspokoiły jego żądzy zemsty za okrutną śmierć matki i małej siostrzyczki. Pozostał

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!