Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
została skatalogowana w bibliotece lub którymś z jej działów pod numerem sto<br />
siedemnastym. Pokażę ją Tatella-Sacie. Na pewno okaże się, że należy do niego.<br />
— Nie masz mu nic do pokazania i nic do niego nie należy. Ta mapa została skradziona,<br />
ale dopiero przez ciebie! Ty jesteś złodziejem!<br />
— Zamknij się albo ja cię zamknę pięścią, ty stary łajdaku! — wtrącił się Pappermann. —<br />
Gdzie są Entersowie?<br />
To nie było wcale głupie ze strony starego westmana. Czerwonoskórzy dowiedzieli się w<br />
prosty sposób, że nie jesteśmy tak nieświadomi tego, co się dzieje, jak przypuszczali.<br />
Czarownicy nie potrafili w pierwszej chwili ukryć zdumienia, ale szybko doszli do siebie, a<br />
Komańcz zapytał obojętnym tonem:<br />
— Entersowie? A któż to taki?<br />
— To dwaj bracia, którzy zobowiązali się nas wam wydać. Teraz wiecie już dostatecznie<br />
dużo, by nie spodziewać się z naszej strony okazywania wam szczególnych honorów. Jeszcze<br />
jedno niewłaściwe słowo, a spuszczę wam lanie.<br />
Byłoby pewnie znacznie lepiej, gdyby Pappermann mnie dał dojść do słowa, ale<br />
ponieważ dzisiaj, po raz pierwszy od długiego czasu miał przed sobą własnych jeńców,<br />
postanowiłem nie bronić mu odrobiny taniej satysfakcji. Od tej chwili czarownicy zamilkli.<br />
Słysząc o Entersach zdecydowanie spoważnieli.<br />
Najpierw należało się posilić. Serduszko rozłożyła wiktuały. Rozsiodłaliśmy konie.<br />
Mogły się napić i poszukać sobie paszy. Co do mnie, bardziej niż jedzenie interesowała mnie<br />
mapa. Studiowałem ją dokładnie zawoławszy do pomocy Inczu-intę, który znał dobrze<br />
jaskinię. Istniała zasadnicza sprzeczność między tym, co mówił Inczu-inta, a tym, co<br />
pokazywała mapa. Z tej ostatniej wynikało bowiem, że poza wylotem w dolinie, przed którym<br />
się znajdowaliśmy, jaskinia ma jeszcze na górze trzy inne wyjścia, dwa wąskie i jedno<br />
szerokie. To, którym można było przejechać konno znajdowało się w pobliżu Wodospadu—<br />
Całunu. Od głównego korytarza odchodziło w pewnym miejscu węższe odgałęzienie, które z<br />
kolei dalej również się rozwidlało, tworząc dwa przejścia nadające się już tylko dla pieszych.<br />
Jedno wychodziło gdzieś na terenie Twierdzy (z powodu niewielkich rozmiarów rysunku nie<br />
dało się ustalić, w którym miejscu); drugie nieco niżej, w dolinie, prawdopodobnie w okolicy<br />
budowy lub ambon. Dla Inczu-inty informacja o każdym z trzech wyjść była nowością. W<br />
przeszłości jaskinia miała kilka wyjść, ale zostały zasypane. Dlaczego — tego nie wiedział.<br />
Twierdził, że jaskinia wiedzie szeroką, wygodną drogą pod górę do wnętrza masywu, by po<br />
pewnym zwężeniu zakończyć się ślepo ścianą zbudowaną ze skał naciekowych. Miejsce to<br />
znajduje się w niewielkiej odległości od Wodospadu-Całunu, którego szum jest słyszalny dla<br />
wyczulonego ucha.<br />
Kto miał rację? Inczu-inta czy mapa? Zdecydowałem się bardziej wierzyć mapie,<br />
szczególnie w odniesieniu do górnej części jaskini i ewentualnych wyjść na powierzchnię. Co<br />
do reszty zaufać mogłem naszemu słudze. Dlatego wbrew wcześniejszym planom<br />
postanowiłem zabrać konie ze sobą. Początkowo zakładaliśmy, że wrócimy tą samą drogą.<br />
Jeśli jednak na górze było wyjście tak szerokie i wygodne, jak na to wskazywała mapa,<br />
dojechalibyśmy prosto do domu bez konieczności powtórnego przemierzania całej jaskini i<br />
pięciogodzinnej okrężnej drogi na powierzchni. Inczu-inta twierdził, że i tak będziemy<br />
musieli wrócić, ja jednak uznałem za mało prawdopodobne, by ktokolwiek rozsądny mógł<br />
całkowicie zasypać trzy wyjścia. Przypuszczałem, że są one co najwyżej zamaskowane lub<br />
ukryte i postanowiłem zaufać własnej spostrzegawczości.<br />
Natychmiast po posiłku zaczęliśmy się przygotowywać do wejścia pod ziemię. Mieliśmy<br />
własne pochodnie i świece, a po otwarciu bagażu naszych jeńców okazało się, że i oni byli w<br />
nie dostatecznie wyposażeni. Dla ochrony przed wilgocią i chłodem mieliśmy ze sobą cienkie<br />
lecz odporne na wodę indiańskie derki. Osiodłaliśmy konie, przywiązaliśmy jeńców do ich