Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Padły imiona; wśród nich Atabaski i Algongki oraz wszystkich, którzy do mnie napisali.<br />
Potem znowu zabrał głos Atabaska:<br />
— Brakuje mi tutaj jednego wodza i to właśnie tego, o którym najchętniej słyszę,<br />
mianowicie Old Shatterhanda.<br />
— To biały!<br />
— Czy nie został zaproszony?<br />
— Owszem. Kazaliśmy mu zwrócić się o numerek do sekretarza.<br />
— I sądziliście, że was posłucha? Co z was za ludzie! To ma być komitet? Mówię wam:<br />
jeśli Old Shatterhand rzeczywiście się tu zjawi, zajmie miejsce, które mu się spodoba, a nie<br />
to, które mu wskażecie! My, Atabaska i Algongka zrzekamy się przydzielonych nam miejsc.<br />
Jak mogło do tego dojść, by komitet stawiał się wyżej od starych, znanych wodzów<br />
zaproszonych na obrady ludów? Kto go upoważni! do zajęcia tronu między naszymi<br />
siedzeniami? Zróbcie nam miejsce! Idziemy stąd. My w tym nie będziemy uczestniczyć!<br />
Ruszył naprzód wziąwszy mnie i żonę za rękę. Indianie rozstąpili się. Nagle jednak<br />
znowu się zatrzymał i powiedział do profesorów:<br />
— Wykluczać z obrad te blade twarze, które kochają nasz lud jest największym z błędów.<br />
Żaden człowiek nie wzniesie się wyżej bez pomocy innych ludzi. Tak samo lud, naród czy<br />
rasa. Możecie pomalować waszego kamiennego <strong>Winneto</strong>u najczerwieńszą z czerwieni, a i tak<br />
będziecie zmuszeni oblać się rumieńcem jeszcze czerwieńszym na widok waszego<br />
niedorzecznego dzieła!<br />
Potem zwrócił się do mnie:<br />
— Znam pańską postawę i uczucia względem nieszczęsnego indiańskiego ludu. Mimo to<br />
zdziwiony jestem pańską obecnością. Czy wie pan, co tu się dzieje?<br />
— Domyślam się, że ma być wybudowany gigantyczny pomnik <strong>Winneto</strong>u, z kamienia<br />
lub żelaza.<br />
— Rzeczywiście. To pomysł Old Surehanda i Apanaczki, którzy chcieliby rozsławić<br />
imiona swoich synów. Bo oni właśnie zaprojektowali figurę. Ustanowiono komitet budowy<br />
pomnika. Rozesłano zaproszenia do wszystkich plemion indiańskich. Zabrano się do sprawy z<br />
tą samą zręcznością, z jaką zakłada się linię kolejową czy towarzystwo naftowe.<br />
Działano bez ociągania i bez rozgłosu. Przede wszystkim położono rękę na tym<br />
wspaniałym miejscu, w którym się teraz znajdujemy. Ten szczyt nazwano Górą <strong>Winneto</strong>u.<br />
Ma tu powstać miasto o nazwie <strong>Winneto</strong>u-City, w którym będą mieli prawo mieszkać<br />
wyłącznie Indianie. W pobliżu znajdują się szyby naftowe. Zakuto w łańcuchy jeden z<br />
wodospadów i czerpie się z niego elektryczność. W ten oto sposób rozpoczęto dzieło<br />
zniszczenia tego pięknego zakątka, dzieło profanacji i zbrukania wielkich ideałów naszego<br />
wielkiego Tatella-Saty. Pokotem padają drzewa w lesie, podczas wybuchów mających<br />
dostarczyć wielkich odłamków skalnych na budowę domów i kolosalnego pomnika. Są nawet<br />
plany, by zniszczyć największy z cudów tych okolic, Wodospad-Całun, który ma ustąpić<br />
miejsca świeckim budowlom. O tym wszystkim prawdopodobnie pan nie wiedział. Ale wie<br />
już pan i dowie się o bardzo wielu innych jeszcze rzeczach.<br />
Przerwał na chwilę, co wykorzystał Algongka, by powiedzieć:<br />
— Twierdzi się, że sprawa pomnika zjednoczy wszystkie plemiona. Tymczasem sytuacja<br />
jest odwrotna. Dochodzi do coraz większych podziałów, zarówno wewnętrznych, jak i<br />
zewnętrznych. Widać to już choćby z tego miejsca. Oto dolne miasto i górne miasto. Na dole<br />
zgromadzeni są zwolennicy budowy pomnika, na górze jej przeciwnicy, do których i my<br />
należymy. A nad nami wszystkimi ciska pioruny gniewu Tatella-Sata i nie pozwala nikomu<br />
się do siebie zbliżyć. Od kiedy rozpoczęto budowę ani razu nie zszedł na dół, ani razu też nie<br />
zezwolił nikomu wejść na górę. Mają do niego 'dostęp jedynie członkowie klanu <strong>Winneto</strong>u i