10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Można ich uratować tylko z tej strony. Kiedy mam przefrunąć trzykrotnie wokół góry i<br />

polecieć po klucz do grobów królewskich?<br />

— Jeszcze dzisiaj — odparł Tatella-Sata.<br />

— Wielkie dzięki! Zrobię więc to dokładnie w południe, kiedy słońce zawiśnie nad<br />

naszymi głowami. Nie mogę jednak lecieć sam, bo mój orzeł ucieknie mi, kiedy będę szukał<br />

klucza.<br />

Mówiąc te słowa popatrzył wokół siebie, a dostrzegłszy w gronie wodzów Wakona<br />

zwrócił się bezpośrednio do niego:<br />

— Lecieć ze mną to zuchwałość, której nie mogę domagać się od nikogo, kto się na nią<br />

sam nie zdobędzie. Aszta, twoja córka, prosiła mnie, bym ją wziął ze sobą. Czy jej na to<br />

pozwolisz?<br />

Wakon popatrzył na niego z wielką powagą i powiedział:<br />

— Jesteś śmiały! Czy zdajesz sobie sprawę, czego ode mnie żądasz?<br />

:<br />

— Tak — odparł Młody Orzeł z równą powagą.<br />

— Czy świadom jesteś konsekwencji takiego wspólnego, historycznego lotu?<br />

— Owszem. Aszta zostałaby moją żoną!<br />

— Czy znasz jej wartość? Czy znasz wielkość daru, jakiego dla siebie pragniesz?<br />

Młody Orzeł ściągnął lekko brwi i odpowiedział:<br />

— Czyż pragnąłbym tego daru nie doceniając jego wielkości? Czyż mniej od niej jestem<br />

wart?<br />

Przez szlachetne oblicze Wakona przemknął uśmiech. Potem donośnym głosem, tak aby<br />

wszyscy słyszeli, obwieścił swoją decyzję:<br />

— Jesteś pierwszym <strong>Winneto</strong>u i tym, który nauczy swój lud latać. Będziesz wielkim,<br />

słynnym wodzem. Nie mam nic przeciwko temu, aby moje dziecko towarzyszyło ci w<br />

podniebnej podróży!<br />

Oświadczenie przyjęte zostało z aplauzem. Młody Orzeł pociągnął za druty swej<br />

maszyny. Załopotały skrzydła i aparat wzniósł się na niewielką wysokość. Młody Orzeł<br />

krzyknął z góry:<br />

— Dziękuję ci, w moim i jej imieniu! Polecę zaraz po nią. Najpierw mam jednak jeszcze<br />

coś do powiedzenia uwięzionym wodzom.<br />

Wzniósł się jeszcze wyżej i przeleciawszy ku zdumieniu wszystkich trzykrotnie nad<br />

placem, spłynął zataczając kręgi z powrotem na ziemię tuż nad ambonę, na której siedział<br />

Kiktahan Szonka wraz ze swymi sprzymierzeńcami. Młody Orzeł miał teraz na piersi cztery<br />

zwrócone mu przeze mnie amulety. Wodzowie natychmiast je spostrzegli i To-kei-czun<br />

zawołał:<br />

— Nasze amulety! Oddaj je! Ten, kto nam ich wzbrania jest złodziejem!<br />

— Tak, to wasze amulety — odpowiedział Młody Orzeł. — Nie ukradliśmy ich, a tylko<br />

wzięliśmy na przechowanie. Staniecie przed sądem, który orzeknie, w jaki sposób zostaną<br />

wraz z wami unicestwione. Zabrał je wam Old Shatterhand. On też pozwolił mi je wam<br />

zwrócić. Ponieważ jednak okazaliście się kłamcami, rabusiami i mordercami, zatrzymam je.<br />

— Uff, uff! Uff! — krzyknęli w przestrachu wyciągając do niego ręce.<br />

On jednak nie zwracając na to najmniejszej uwagi wzbił się w górę, i ponownie<br />

trzykrotnie okrążywszy plac, poszybował w kierunku swojej wieży, by po chwili zniknąć za<br />

Górą Amuletów.<br />

Pojawił się znowu dokładnie w południe. Obok niego siedziała Aszta, jego narzeczona.<br />

Tysiące ludzi na placu zadzierało głowy, wpatrując się w maszynę z pełnym nadziei

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!