10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

pytanie — czy naprawdę ośmielisz się wzlecieć w powietrze i sprawdzić czy rzeczywiście<br />

leży tam kamień kryjący klucz do grobowców królewskich? Młody Orzeł odpowiedział bez<br />

wahania:<br />

— Nie tylko ośmielę się, ale uczynię z największą łatwością!<br />

— Kiedy chcesz to zrobić?<br />

— Kiedy tylko zechcesz. Teraz lub później. Ty zadecyduj. Mnie to obojętne.<br />

— A więc jeszcze nie teraz. Dzisiejszy dzień ma inne troski. Ale dziękuję ci za twoją<br />

pewność. Umacnia ona moją wiarę w lepszą przyszłość. Otworzymy grobowce zmarłych<br />

cesarzy i królów. Odnajdziemy księgi i drzemiącą w nich od tysiąca lat duszę czerwonej rasy.<br />

Urośnie ona i dojrzeje jak dusze innych ludów i nikt nie przeszkodzi już nam osiągnąć wyżyn,<br />

które Manitou przeznaczył nam na mieszkanie!<br />

Z tego miejsca, jak już powiedziałem, mogliśmy sięgnąć wzrokiem Wodospadu-Całunu.<br />

Tam też dostrzegliśmy teraz Serduszko w towarzystwie inżyniera i kilku Indian dźwigających<br />

sprzęt fotograficzny. Moja żona działała więc na całego i zdawała się mieć inżyniera<br />

całkowicie w swoim ręku. My tymczasem wróciliśmy do wieży, a potem do Twierdzy, gdzie<br />

ze zdumieniem stwierdziłem, że czekają na mnie Old Surehand i Apanaczka.<br />

— Niech cię nie dziwi nasza obecność — powiedział Old Surehand. — Chodzi o sprawę<br />

wprawdzie niejasną, ale, jak się wydaje, najwyższej wagi. Czy znasz niejakiego Darky'ego,<br />

właściciela kantyny dla robotników?<br />

— Raz go widziałem — odparłem.<br />

— Rozmawiałeś z nim?<br />

— Nie.<br />

— Nie obraziłeś go więc w żaden sposób?<br />

— Nie.<br />

— Mimo to pała do ciebie straszną nienawiścią. Można się zresztą domyślić, z jakiego<br />

powodu. Jest po naszej stronie. Nie możemy więc z nim zadzierać. Ale to człowiek do tego<br />

stopnia nieobliczalny, wybuchowy i gwałtowny, że posuwa się w swojej nienawiści za<br />

daleko. Miał do nas jakąś sprawę i przy tej okazji wyrażał się o tobie w taki sposób, że się<br />

naprawdę zmartwiliśmy. Powiedział, że dzisiejszy dzień jest twoim ostatnim, że wszyscy<br />

będą to musieli przyjąć do wiadomości i że dziś okaże się, kto jest panem i władcą na Górze<br />

<strong>Winneto</strong>u. Był chyba trochę pijany. Do tej pory mieliśmy do niego zaufanie, ale to, co<br />

powiedział, wzbudziło nasze obawy. Przyjechaliśmy cię ostrzec. Zdaje się, że coś zamierza<br />

przeciw tobie; co — tego jednak nie zdołaliśmy się dowiedzieć,<br />

— Dziękuję wam! — odpowiedziałem. — Zostałem już ostrzeżony.<br />

— Naprawdę? Bardzo nas to cieszy. Szczwany lis — jak zawsze! Wszystko i tak wie!<br />

Czy nasze obawy są uzasadnione? Czy ktoś coś knuje przeciwko tobie?<br />

— Nie tylko przeciw mnie, ale i przeciw wam.<br />

— Co takiego?<br />

— Chcą i mnie, i was usunąć sobie z drogi. Wiem o wszystkim, ale nie chciałem<br />

zawczasu o tym mówić. Skoro jednak przyszliście ostrzec mnie, waszego przeciwnika,<br />

dopuszczę was do tajemnicy.<br />

Powiedziałem im niemal wszystko, o czym sam wiedziałem. Można sobie wyobrazić ich<br />

reakcję. Chcieli natychmiast całą siłą ruszyć do Doliny Jaskini, aby dopaść i rozgromić pod<br />

ziemią wrogie wojsko. Na szczęście nie powiedziałem im nic o rozkładzie jaskini, ani o tym,<br />

że znam jej wyjścia. Z wielkim trudem uspokoiłem moich rozmówców i uzyskałem od nich<br />

przyrzeczenie, że wszelkie decyzje w całej sprawie pozostawią wyłącznie mnie. Od jednego<br />

tylko nie zdołałem ich odwieść, a mianowicie od tego by natychmiast porozmawiać z Darkym<br />

i wziąć go pod straż. Ponieważ mogło to pokrzyżować wszystkie moje plany, chcąc nie chcąc

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!