10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

“Clifton“, gdzie nikt nie zauważył mojej nocnej nieobecności. Wyglądało na to, że po prostu<br />

wracam z porannego spaceru.<br />

Od kiedy zostawiłem ją samą, Serduszko nie opuszczała pokoju i do tej pory nie jadła<br />

jeszcze śniadania. Zeszliśmy więc na dół i usiedliśmy przy naszym stole. Wodzów już nie<br />

było, ich miejsca zajęli inni goście. Powtórzyłem Serduszku słowo po słowie rozmowę z<br />

Entersami i przyjąłem należne mi jako głowie stadła wyrazy uznania. Jak już o tym<br />

wspomniałem, okno, przy którym siedzieliśmy, wychodziło na rzekę, a z nią i na most, co<br />

pozwalało obserwować przechodzące nim osoby. Ledwie skończyłem moje sprawozdanie na<br />

moście ukazali się bracia. Również kelner ich zauważył i powiedział wskazując na nich:<br />

— Oto i sąsiedzi państwa! Wyszli dzisiaj bardzo wcześnie. Dostali jakiś list. Normalnie<br />

nigdy się w ciągu dnia nie pokazują, a dzisiaj już są z powrotem. Zainteresuję się, w czym<br />

rzecz!<br />

Nic nie było nam bardziej na rękę niż ta ciekawość. Kelner wyszedł i już po kilku<br />

minutach przyniósł nam nowe wieści.<br />

— Wyjeżdżają! Najpierw do Buffalo, a stamtąd najbliższym pociągiem do Chicago. Tak<br />

jak ci dwaj czerwoni dżentelmeni, którzy dziś rano również pojechali do Chicago. O jak mi<br />

ich szkoda! Płacili samymi nugetami!<br />

Wkrótce zobaczyliśmy, jak bracia Enters, opuściwszy hotel, znowu przechodzą przez<br />

most. Cały ich bagaż składał się z dwóch skórzanych toreb. Nie widziałem potrzeby<br />

dowiadywania się teraz, na czym spędzali całe dnie; przynajmniej na razie byliśmy kwita.<br />

— Czy my również wkrótce wyjeżdżamy? — spytała żona.<br />

— Tak, jutro rano!<br />

— Dokąd?<br />

— Hm, gdybym był sam, pojechałbym prosto do Trinidad.<br />

— Uważasz, że to dla mnie za daleko?<br />

— To nie w kij dmuchał, Serduszko!<br />

— Ale nie dla mnie! Jeśli coś postanowione, to naprawdę! Zaczekaj, popatrzymy jak to<br />

wygląda.<br />

Przyniosła z biura rozkłady jazdy. Przejrzeliśmy je obliczając czas. Nie mogliśmy się dać<br />

zobaczyć ani w Chicago, ani w Leavenworth. Nie było to takie trudne, tym bardziej, że pociąg<br />

nie przejeżdżał nawet przez Leavenworth, a przez pobliskie Kansas City. Wprawdzie stamtąd<br />

do Trinidad był jeszcze spory kawał drogi, ale zważywszy na duży komfort jazdy w<br />

oferujących wszelkie możliwe wygody amerykańskich kolejach, można się było pokusić o<br />

zaniechanie przerw w podróży.<br />

— To się da zrobić! — powiedziała Serduszko. — Będziemy jechać bez przerwy! Sama<br />

pójdę po bilety!<br />

Kiedy Serduszko uderza w taki zdecydowany ton, znaczy, że wie, czego chce.<br />

Następnego ranka siedzieliśmy już więc w zarezerwowanym telegraficznie przedziale<br />

pulmanowskiego wagonu, pędząc naprzeciw oczekujących nas i — jak mieliśmy nadzieję —<br />

nie zagrażających naszemu bezpieczeństwu wydarzeń.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!