10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

— Czy masz te listy przy sobie?<br />

— Tak.<br />

— Proszę, daj mi je przeczytać!<br />

— Chętnie!<br />

Znowu trzeba było otwierać kufer, ale zrobiłem to bez ociągania. Serduszko przyszła mi<br />

pomóc. Bywają momenty, kiedy jest w kpiarskim nastroju i wtedy lepiej się przed nią mieć na<br />

baczności. To był właśnie jeden z tych momentów. Otworzyła nie mój, a własny kufer i<br />

wyjąwszy z niego cztery pokwitowane rachunki hotelowe z Lipska, Bremenhaven, Nowego<br />

Jorku i Albany, podała je Komanczowi mówiąc:<br />

— Proszę bardzo! Od obu ojców i obu synów! Indianin uczynił gest szacunku i wziął<br />

papiery. Zaczął je<br />

dokładnie oglądać i robił to z miną coraz większego znawcy. Odwrócił się do swoich<br />

ludzi, uniósł kolejno do góry każdy z papierów i potwierdził:<br />

— Zgadza się! Mówi prawdę! To jest list od Old Surehanda, a to od Young Surehanda.<br />

To od Apanaczki, a to od Young Apanaczki. Wszystkie listy mówią, że te blade twarze są<br />

naszymi przyjaciółmi i że mają przyjechać na Górę <strong>Winneto</strong>u!<br />

Pozostali Indianie zdawali się być jednak nieźle zorientowani co do jego możliwości,<br />

gdyż jeden z nich zapytał:<br />

— Czyżbyś coś przeczytał?<br />

— Nie — odparł. — Ale widzę! Howgh!<br />

Podał "listy" pytającemu. Ten dokonał równie szczegółowych oględzin i zawołał<br />

wręczając je następnemu:<br />

— Ja też widzę! Howgh!<br />

I tak rachunki powędrowały z ręki do ręki, a każdy z Indian oświadczył stanowczo: "Ja<br />

też widzę! Howgh!". W końcu dowódca przyniósł nam papiery z powrotem i oznajmił nam<br />

swoją decyzję:<br />

— Moi biali bracia i ich squaw mogą spokojnie jechać dalej! Wojownicy Komanczów<br />

Pohonim winni najpierw słuchać swych wodzów, a nie komitetu!<br />

Zamknęliśmy rachunki w kufrze, po czym Serduszko podając niewprawnemu w czytaniu<br />

dowódcy rękę na pożegnanie powiedziała:<br />

— Mój czerwony brat jest nie tylko mądry i rozsądny, lecz również biegły w<br />

odczytywaniu naszych totemów i wampumów. I ma bardzo dobre serce. Dziękuję mu<br />

serdecznie i będę go zawsze z przyjemnością wspominać.<br />

To przerosło wszelkie jego oczekiwania. Najpierw osłupiał zupełnie. Potem z<br />

błyszczącymi oczyma chwycił Serduszko za rękę, jakby nigdy już nie chciał jej wypuścić i<br />

wymamrotał:<br />

— Moja biała siostra wypowiada promienne słowa, tak jak słońce wysyła promienny<br />

blask. Dziękuję jej za to! I mam nadzieję, że się z nią znowu zobaczę!<br />

Podaliśmy mu wszyscy ręce i udaliśmy się w dalszą drogę.<br />

Żona oczekiwała, że Młody Orzeł, którego straciliśmy z oczu przy posterunku, będzie<br />

gdzieś na nas czekał w pobliżu. Ja byłem innego zdania. Młody Orzeł oddzielił się od nas po<br />

to, by nie przeszkodzić w mającej się rozegrać za chwilę interesującej scenie. Chciał stworzyć<br />

sposobność ku temu, by ci, którzy w gruncie rzeczy byli naszymi wrogami, zostali<br />

skompromitowani. Jego obecność uniemożliwiłaby taki przebieg wypadków. Uznałem więc,<br />

że zobaczymy go ponownie u celu podróży.<br />

Mijaliśmy jeszcze następne posterunki, ale nikt nie próbował nas zatrzymać. Wartownicy<br />

rozstępowali się. Ich nieprzyjazne spojrzenia mówiły nam aż nadto wyraźnie, że nie słyszeli o

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!