Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
— Pańscy śmiertelni wrogowie. Czterej sprzymierzeni wodzowie.<br />
— Doprawdy? Czy przyjechali sami?<br />
— Z trzydziestoma najwyżej wojownikami.<br />
— Bez młodszych wodzów?<br />
— Bez.<br />
— Co za nieostrożność z ich strony! Bardzo łatwo z tego wywnioskować, co zamierzają!<br />
Młodsi wodzowie normalnie towarzyszą starym, a jeśli nie, sprawa staje się podejrzana. W<br />
tym przypadku są oczywiście z czterema tysiącami wojowników, których posłano do Doliny<br />
Jaskini.<br />
- Tak! Ale nie to jest najważniejsze! Przede wszystkim starzy chcą pana wyzwać rano na<br />
pojedynek! - O, to wielce interesujące! Tu natychmiast wtrąciła się Serduszko:<br />
— To nie tylko nie jest interesujące, ale oburzające i w najwyższym stopniu<br />
niebezpieczne! Kim jest człowiek który chce zabić mojego męża?<br />
— To nie człowiek, a czterech ludzi — odparł zapytany<br />
— Co! Czy dobrze słyszę? Czterech ludzi?<br />
— Tak. Kiktahan Szonka, Tusahga Saricz, Tangua i To-kei-czun.<br />
— Czy mają zamiar bić, dźgać i kroić mojego biednego męża jednocześnie?<br />
— Tylko strzelać, droga pani.<br />
— Ach, tak! Tylko strzelać! Rzeczywiście drobnostka! Wszyscy czterej jednocześnie?<br />
— Nie. Jeden po drugim.<br />
— Wypraszam sobie! Patrzcie co za takt — jeden po drugim! Jak do dzikiej kaczki albo<br />
rzutków! Jeśli nie trafi jeden, trafi drugi! Dziękuję! Z takiej zabawy nie wychodzi się żywym!<br />
— O to im właśnie chodzi! Chcą koniecznie pozbyć się Old Shatterhanda. Zaspokoić swą<br />
żądzę zemsty. Ponadto uratowany zostanie kamienny <strong>Winneto</strong>u. Wszyscy są zdania, że Old<br />
Shatterhand jest jedynym poważnym przeciwnikiem budowy. Jeśli on zginie, przy pomocy<br />
czterech tysięcy wojowników wszystko da się przeprowadzić.<br />
— Ale on nie zginie! -przerwała mu ze złością Serduszko. Najpierw wystrzelam jednego<br />
za drugim te cztery tysiące wojowników, a potem...<br />
Zatrzymała się i uświadomiwszy sobie sens własnych słów wybuchnęła wesołym<br />
śmiechem. I ja roześmiałem się głośno. To rozładowało jej wzburzenie, tak że mogliśmy dalej<br />
spokojnie rozmawiać.<br />
Czterej nieprzejednani wodzowie rzeczywiście postanowili wyzwać mnie do prawdziwej<br />
indiańskiej walki na śmierć i życie. Należało oczekiwać, że będą starali się podyktować takie<br />
warunki, bym nie zdołał ujść z niej z życiem. W obecnej jednak chwili wypadało tylko czekać<br />
na dalszy rozwój wypadków. Aż do zaznajomienia się Warunkami pojedynku nie można było<br />
ani nic zrobić, ani postanowić. Wyzwanie przekazać miał mi Pida, syn Tanguy Jak wiadomo,<br />
darzył on mnie sympatią, co pozwalało mieć nadzieję, że pomoże mi ujść niebezpieczeństwu.<br />
Kiedy powiedziałem o tym Serduszku, całkiem się już uspokoiła i zdobyła nawet na<br />
następującą uwagę:<br />
— Ta sprawa jest bardziej zabawna niż niebezpieczna. Czterech łotrów potężnie się<br />
skompromituje. Wystarczy, że zachowasz się jak mężczyzna.<br />
— Hm! Co masz na myśli? — spytałem zaciekawiony.<br />
— To bardzo proste: jesteś przecież przeciwnikiem pojedynków.<br />
— Nawet zdecydowanym!<br />
— No właśnie! Kiedy cię wyzwą na pojedynek, powiesz: Nic z tego, jestem<br />
przeciwnikiem pojedynków! Będą musieli odejść ze wstydem!