10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

— To lata, to naprawdę lata! Sam widziałem! — zapewnił Pappermann.<br />

— Kiedy?<br />

— Dzisiaj rano o świcie — odpowiedział — kiedy wszyscy jeszcze spali. Nikt nie miał<br />

tego widzieć. Ja przyszedłem pomóc. Młody Orzeł wsiadł do środka i pociągnął za jakiś drut.<br />

W kadłubach natychmiast coś zagrało. Ptak zaczął oddychać. Następne pociągnięcie i<br />

rozprostowały się ogony. Poruszyły się skrzydła. Kilka uderzeń i ptak wzbił się z dachu w<br />

górę, przefrunął kawałek ponad równiną. Potem poleciał jeszcze wyżej, zatoczył łuk i powoli,<br />

łagodnie osiadł znowu na dachu. I w tym miejscu stoi aż do tej pory.<br />

— Czy to prawda? Czy to może być prawda? — zapytałem Młodego Orła.<br />

Skinął głową z uśmiechem. Nie był to uśmiech dumy, lecz niezmiernej radości. Tatella-<br />

Sata spojrzał w dół z dachu. Jego twarz jakby pojaśniała.<br />

— Chodźcie ze mną — powiedział po dłuższej chwili.<br />

Zeszliśmy po schodach, a potem skierowaliśmy się między drzewa lasu. Tatella-Sata<br />

prowadził. Nikt nie mówił ani słowa. Przeszliśmy na drugą stronę góry, na miejsce, z którego<br />

widać było jezioro i spływający z niego wodospad. Za jeziorem piął się w niebo główny<br />

szczyt Góry <strong>Winneto</strong>u, a dalej jeszcze ostre granie sąsiednich gigantów, z których jeden miał<br />

wierzchołek tak wysoki i stromy, że zdawało się niedostępny człowiekowi. Wskazując na<br />

niego stary czarownik powiedział:<br />

— Oto Góra Grobów Królewskich. Rasą indiańską, zanim jeszcze uległa rozbiciu na<br />

drobne plemiona, rządzili nie mali wodzowie lecz potężni królowie i cesarze. Wszyscy oni<br />

pochowani zostali na sięgającym chmur płaskim wierzchołku tej góry. Grobowce murowano<br />

z kamienia. Tworzą one całe miasto zmarłych razem z ulicami i placami, których nigdy nie<br />

ożywia najmniejszy ruch. Grobowce zawierają nie tylko ciała zmarłych władców. W każdym<br />

z nich złożone zostały również złote skrzynie z księgami opisującymi rok po roku panowanie<br />

danego króla. Na tym szczycie znaleźli więc ostatnie ziemskie schronienie nie tylko indiańscy<br />

władcy, ale także cała historia — wszystkie dokumenty naszej liczącej sobie już wiele tysięcy<br />

lat przeszłości. Wejście na ten cmentarz jest jednak niemożliwe. Po pogrzebie ostatniego<br />

króla zniszczona została ścieżka skalna wiodąca ku grobowcom. Od tamtej pory nie mógł się<br />

tam dostać żaden śmiertelnik. Podobno istnieje jeszcze jedna ścieżka, ale nikt jej dotychczas<br />

nie zdołał odnaleźć. W jednej z moich najstarszych ksiąg wyczytałem, że klucza do tej ścieżki<br />

należy szukać na Górze Amuletów, dokładnie u podnóża ostatniej, najwyższej iglicy skalnej,<br />

pod kamieniem o kształcie półkuli. Młody Orzeł, na którego czerwoni mężowie od tak dawna<br />

czekają, przeleci — jak to jest zapisane na skórze wielkiego orla-wojownika — trzykrotnie<br />

wokół góry i zatrzyma się przy kamieniu, aby wydobyć spod niego klucz. Jeśli to<br />

rzeczywiście nastąpi Góra Grobów Królewskich znowu stanie się dostępna, a dokumenty<br />

pradawnych czasów przemówią do nas odsłaniając tajemnice przeszłości.<br />

Spojrzał ku iglicy, u której stóp spoczywać miał klucz. Potem popatrzył na szczyt, na<br />

którym spoczęli indiańscy cesarze i królowie. Znowu zaczął mówić:<br />

— Wiedziałem o tym wszystkim. W moich piersiach płonęła cała żarliwa tęsknota<br />

czerwonej rasy. Siedziałem u mych drzwi, kiedy nagle do mych stóp sfrunął z przestworzy<br />

młody śmiałek, który zmusił do posłuszeństwa najpotężniejszego spośród ptaków. Od tamtej<br />

pory nosił on imię Młodego Orła. Czy był tym obiecanym i zapowiadanym? Ja wierzyłem, że<br />

tak. Wziąłem go do siebie i wychowałem. Był krewnym mojego <strong>Winneto</strong>u. Zaszczepiłem w<br />

jego sercu pragnienie latania. Kiedy doszło do moich uszu, że w Kalifornii podjęto pierwsze<br />

próby lotów, postanowiłem posłać go do bladych twarzy, aby się od nich nauczył latać.<br />

Uczynił, czego od niego zażądałem. Powrócił. Twierdził, że stał się lotnikiem. Powiedział, że<br />

sam wymyślił orła, na którego skrzydłach będzie można polegać. Uwierzyłem mu, bo jest<br />

moim pierwszym i najwyższym rangą <strong>Winneto</strong>u, którego warg nigdy jeszcze nie splamiło<br />

kłamstwo. Mimo to, chcę raz jeszcze tutaj, w tym ogromnej wagi momencie, zadać mu

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!