10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

posłańców. Mimo wrogości, jaka panuje między naszymi ludami, mam nadzieję wkrótce je<br />

obydwie zobaczyć. Czy ufacie mi teraz?<br />

Wzruszający był zapał, z jakim Indianin starał się wzbudzić nasze zaufanie. Kto wie, do<br />

czego jeszcze byłby zdolny! Zdawał się być przy tym zupełnie nieświadomym faktu, że<br />

nazywając Kolmę Puszi i Asztę swymi przyjaciółkami zdemaskował się jako kobieta.<br />

Odpowiedziałem:<br />

— Ufamy ci. Ufaliśmy ci od pierwszej chwili. Prowadź nas! Jedziemy za tobą!<br />

— A więc w drogę!<br />

Entersowie sporo się już od nas oddalili. Pojechaliśmy najpierw wolno ich śladem, tak<br />

aby nie zorientowali się, w którą stronę zbaczamy, i dopiero kiedy zniknęli za horyzontem,<br />

zjechaliśmy na prawo. Aby bowiem dotrzeć do Domu Śmierci trzeba było objechać jezioro<br />

dookoła, a więc zboczyć z dotychczasowej drogi, która wiodła wprost ku niemu. Kiowa<br />

jechał przodem mając u swego boku Pappermanna, który chciał go najwyraźniej lepiej poznać<br />

i wypytać o różne rzeczy. Usłyszałem, że najpierw zapytał, skąd nasz nowy znajomy zna<br />

braci Entersów:<br />

— Nie znam ich — brzmiała odpowiedź. — Kiktahan Szonka wysłał posłańca<br />

uprzedzając o ich przybyciu. Posłaniec powiedział, że należy oczekiwać dwóch bladych<br />

twarzy, braci, którzy zobowiązali się wydać Siouxom Old Shatterhanda, jego żonę, starego,<br />

białego myśliwego o niebieskiej połowie twarzy oraz Apacza, Młodego Orła. Cała czwórka<br />

miała ponieść śmierć. Ruszyłem im więc na ratunek. Odjechałem pół dnia drogi od jeziora i<br />

zatrzymałem się w miejscu, obok którego musieli przejeżdżać. Czekałem dwa dni. Wreszcie<br />

was zobaczyłem. Wszystko się zgadzało; Indianin, czterech białych mężczyzn i biała squaw.<br />

Wyjechałem wam naprzeciw i przede wszystkim chciałem was uwolnić od braci. To mi się<br />

udało.<br />

— A więc uważasz, że pan Burton to Old Shatterhand?<br />

— Tak. Czy się mylę?<br />

— Sam go o to zapytaj!<br />

— To zbędne. Gdyby tak nie było, zaprzeczyłby pan natychmiast. Pańska wymijająca<br />

odpowiedź była aż nadto jednoznaczna.<br />

Więcej nie zdołałem usłyszeć, bo obydwaj jeźdźcy pogonili szybciej swe konie.<br />

Serduszko odezwała się:<br />

— A więc koniec z twym incognito...<br />

— Jeszcze nie całkiem — odparłem.<br />

— Myślisz, że ten Kiowa będzie milczał?<br />

— Tak, jeśli go o to poproszę.<br />

— Podoba ci się?<br />

— Oczywiście!<br />

— Mnie również. Ma w sobie coś prawego i rzewnego zarazem. Melancholia wyziera<br />

niemal z każdych, indiańskich oczu, ale u niego widoczna jest w dwójnasób. Tak jakby od<br />

dawna nosił w sobie jakiś ból. Dobrze byłoby mu pomóc! Jak sądzisz?<br />

— Hm! Moje Serduszko chętnie pomogłoby wszystkim ludziom, ale z wewnętrznym<br />

bólem nie tak łatwo sobie poradzić. Przede wszystkim lepiej musimy poznać tego człowieka,<br />

a sama wiesz, że Indianie są zamknięci w sobie.<br />

— Jeśli o to chodzi — znasz mnie nie od dziś! Potrafię wyciągnąć z kogoś to, co mnie<br />

interesuje!<br />

— Zgadza się, niestety!<br />

— Również z Indianina!

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!