10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ondel wbity niejako w potężny masyw górski. Miał on tak dokładny geometryczny kształt, że<br />

zdawał się być dziełem nie natury, a człowieka. Jak się zresztą później przekonałem, choć<br />

zrąb owego kształtu stworzyła natura, reszty dokonała ręka ludzka. Dziać się to musiało w<br />

bardzo zamierzchłych czasach, bo skalne ściany rondla pierwotnie pionowe i gładkie,<br />

porysowane zostały na skutek zmiennych warunków atmosferycznych szczelinami,<br />

wgłębieniami i odpryskami tworząc półki i nisze, porośnięte teraz drzewami, krzewami,<br />

przeróżnymi chwastami, mchem i trawą. Również dno rondla pokrywała warstwa zieleni.<br />

Wpatrując się w nią poczyniłem jednak dwa istotne spostrzeżenia. Po pierwsze musiała to być<br />

chyba pierwotnie przestrzeń wolna od jakiejkolwiek roślinności, gdyż jej podłoże robiło<br />

wrażenie zupełnie jałowego, podczas gdy jak okiem sięgnąć ziemia była w tych dolinach<br />

żyzna. Żadne ze stojących we wnętrzu rondla drzew, choćby najstarsze i najgrubsze, nie rosło<br />

w górę; wszystkie wysokopienne gatunki były uschnięte. Drzewa żywiły się więc tylko z<br />

cienkiej, nawianej z zewnątrz warstwy ziemi i albo nie mogły głębiej sięgnąć korzeniami,<br />

albo nie znajdowały tam pokarmu. I rzeczywiście — kiedy później zszedłem na dół<br />

przekonałem się, że całe dno rondla wyłożone jest ściśle przylegającymi do siebie grubymi,<br />

kamiennymi płytami, przez które nie może przebić się żadna roślina, i że wszystko, co tu<br />

rośnie, żywi się za pośrednictwem rozrastających się na boki korzeni, z wytworzonej przez<br />

wieki na płytach warstwy próchnicy. Głębokich, pionowych, wrastających w podłoże korzeni<br />

nie było tam w ogóle, a w związku z tym brakowało również wysokopiennych gatunków<br />

drzew.<br />

Czemu jednak miała służyć ta gigantyczna posadzka? To było pierwsze pytanie<br />

narzucające się baczniejszemu obserwatorowi.<br />

Drugie spostrzeżenie polegało na tym, że na około jednej trzeciej powierzchni elipsy<br />

roślinność zdawała się być nietknięta, podczas gdy reszta nosiła ślady ludzkiej obecności.<br />

Linia graniczna między większym, uczęszczanym obszarem, a strefą nieuczęszczaną<br />

przebiegała bardzo wyraźnie. Wyglądało na to, że istnieje wyraźny zakaz przebywania w<br />

gęstej zarośniętej części elipsoidalnego dna rondla.<br />

Jaki cel miało to rozgraniczenie? Takie było drugie pytanie, jakie musiał sobie zadać<br />

myślący obserwator.<br />

Sprawą jednak, która wzbudzała moje największe zainteresowanie był fakt, że nad<br />

całkowicie wyrównanym elipsoidalnym dnem kotła górowały dwa znaczne i najwyraźniej<br />

sztuczne wzniesienia, sprawiające takie wrażenie, jakby w swym zamyśle były wyspami<br />

wychylającymi się znad powierzchni wody, która niegdyś ów kocioł wypełniała. Potem na<br />

przestrzeni stuleci woda musiała po prostu przeciec przez niezliczone szczeliny, które<br />

potworzyły się z czasem w dnie i na krawędziach zbiornika.<br />

Ze wszystkich tych obserwacji wynikało to tylko, że w zamierzchłych czasach<br />

zamieszkiwali te okolice ludzie, którzy tak w dziedzinie budownictwa, jak i w innych<br />

dziedzinach stali znacznie wyżej od dzisiejszych Indian, czy, mówiąc ściślej, od swych<br />

własnych potomków. Oba wzniesienia, czy też — by pozostać przy obrazie zbiornika<br />

wodnego — wyspy, wyróżniały się tą niezwykłą właściwością, że leżały dokładnie w<br />

ogniskach elipsy! To nie mógł być przypadek, lecz rezultat dokładnych obliczeń. I znowu<br />

pojawia się pytanie: jaki był ich cel? Na pewno nie chodziło o sprawę błahą. Przyszły mi na<br />

myśl skomplikowane obliczenia astronomiczne leżące u podstaw budowy piramid egipskich,<br />

jak również nie wyjaśnione ciągle tajemnice Teokalli i innych starożytnych świątyń. Nie<br />

będąc jednak fachowcem w tej dziedzinie, nie mogłem sobie pozwolić na jakiekolwiek<br />

spekulacje. A jednak zaświtała mi w głowie myśl na tyle śmiała, że — przyznam uczciwie —<br />

znacznie przekraczała granice tego, na co może sobie pozwolić zwykły westman skupiony na<br />

podstawowej sprawie własnego bezpieczeństwa. Myśl ta wracała raz po raz z coraz większą<br />

siłą, aż w końcu całkowicie mnie opanowała. Przypomniałem sobie o starożytnych<br />

dociekaniach — często szły z nimi w parze również wysiłki budowniczych — których

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!