10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

powodu zapłaty obiecanej Entersom. Jednym słowem był to wielki szwindel, w którego<br />

szczegóły nikt nie chciał się wdawać! Moim zdaniem Indianie chcieli się ulotnić nie<br />

zapłaciwszy ani Paperowi, ani Entersom.<br />

Kiedy ceremonia dobiegła końca, czarownicy wygasili ogień narady. Zmietli popiół z<br />

płyty i odstąpili kilka kroków do tyłu. Czarownik Komanczów powiedział uroczystym<br />

głosem:<br />

— Ilekroć święty ogień gaśnie nad amuletami powtarzajmy słowa srebrnego lwa:<br />

"Czuwajcie nad swoimi amuletami! Blada twarz przybędzie poprzez wielką wodę i rozległą<br />

prerię, aby was ich pozbawić!".<br />

A czarownik Kiowów dodał:<br />

— Ilekroć święty ogień gaśnie nad amuletami, powtarzajmy również słowa wielkiego<br />

orła-wojownika: "Pojawi się bohater, którego nazwą Młody Orzeł. On przeleci trzykrotnie<br />

wokół Góry Amuletów i osiądzie wśród was, aby zwrócić wam wszystko, co zrabowała blada<br />

twarz. Wówczas dusza czerwonej rasy obudzi się z tysiącletniego snu i to, co było<br />

podzielone, stanie się jednym narodem, jednym wielkim ludem!".<br />

Od tej chwili nikt już więcej nie mówił. Indianie siedzieli jednak aż dopaliły się ogniska i<br />

zgasła ostatnia iskra. To oznaczało koniec uroczystości. Jej uczestnicy opuścili pomieszczenie<br />

dokładnie w taki sposób, jak przyszli: jeden za drugim, powoli, cicho, pojedynczo.<br />

Patrzyliśmy za nimi, aż doszedłszy do jeziora rozdzielili się na dwie strony. Serduszko<br />

westchnęła głęboko.<br />

— Co za noc! — powiedziała. — Nigdy tego nie zapomnę! Co teraz zrobimy?<br />

— Zejdziemy na dół i zabierzemy amulety — odparłem.<br />

— Czy wolno nam to zrobić?<br />

— W zasadzie nie. Grozi za to śmierć. Żaden Indianin nie podniósłby na nie ręki. Nam<br />

nie pozostaje jednak nic innego.<br />

Młody Orzeł słuchał w milczeniu. Zapaliliśmy świeczki i wyciągnąwszy drabinę, z<br />

największą ostrożnością zeszliśmy z powrotem na dół. Kiedy zbliżyliśmy się do ołtarza<br />

młody Apacz zapytał mnie w swym ojczystym języku:<br />

— Naprawdę chcesz je stąd zabrać?<br />

— Bezwzględnie — odparłem. — Staną się mocą w moim ręku, mocą wielką i pełną<br />

błogosławieństwa.<br />

— Wiem. Jednak jako Indianin świadom jestem wagi i nienaruszalności amuletów<br />

złożonych w takim miejscu. Wiesz, co mi każe zrobić moje indiańskie sumienie?<br />

— Tak. Nie pozwolić mi ich dotknąć. Użyć nawet siły. Ale czyż ja nie uznaję świętości<br />

tych amuletów? Czy chcę je sprofanować?<br />

— Nie, nie masz takiego zamiaru. I jesteś Old Shatterhandem, a ja tylko młodzieńcem.<br />

Walka z tobą oznaczałaby dla mnie pewną śmierć. Mimo to chciałbym, byś mi pozwolił<br />

postawić jeden warunek.<br />

— Proszę!<br />

— Jeśli chcesz być bladą twarzą srebrnego lwa, która przybywa, by zabrać nam nasze<br />

amulety, pozwól mi zostać młodzieńcem orła-wojownika, który sfruwa z Góry <strong>Winneto</strong>u, by<br />

zwrócić amulety swym braciom.<br />

— Czy potrafisz to zrobić?<br />

— Jeśli się zgodzisz...<br />

— Potrafisz polecieć?<br />

— Tak.<br />

— Trzykrotnie wokół Góry?

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!