10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

tylko ja! Uderzę każdego, kto podejdzie za blisko! Ktokolwiek by to był! Zabrał się znowu do<br />

pracy, a ja wróciłem na swoje miejsce.<br />

— Widzisz, że miałam rację — zaczęła na nowo Serduszko. — Chciał cię uderzyć!<br />

— Ale tego nie zrobi. Proszę, nie komplikuj całej sytuacji przez swój lęk o mnie. Nie ma<br />

absolutnie żadnych powodów do niepokoju!<br />

Na te słowa Serduszko uspokoiła się, choć zachowanie Zebulona bynajmniej nie dawało<br />

ku temu powodu. Do tej pory od czasu do czasu obcierał pot z twarzy, teraz zupełnie już o<br />

tym zapomniał. Pot spływał mu z podbródka wielkimi, ciężkimi kroplami. Jego twarz<br />

wydawała się spuchnięta, a oczy wychodziły z orbit. Wzdychał i stękał; początkowo z rzadka,<br />

potem przy każdym prawie uniesieniu szpadla. Był wyczerpany. Raz po raz zatrzymywał się,<br />

by nabrać głębiej powietrza.<br />

Zaczęły mu drżeć ręce, a ruchy stawały się coraz bardziej nieskoordynowane. Wyglądał<br />

teraz naprawdę ohydnie — jak demon, zły duch, którego widoku powinni unikać śmiertelni.<br />

Wreszcie zabrzmiał okrzyk radości. I następny, i jeszcze jeden!<br />

— Ojcze, ojcze — ty tu jesteś! Pomagasz mi! Wiem, czuję! Dziękuję ci!<br />

Po tych wykrzyczanych w jakiejś dzikiej ekstazie słowach zwrócił ku nam swą<br />

zniekształconą twarz i zagroził:<br />

— Niech nikt nie waży się tu podejść! Tego, kto dotknie tych skarbów, zabiję,<br />

natychmiast zabiję! Zapamiętajcie sobie!<br />

Dół był już szeroki i głęboki. Zebulon skoczył do środka i ukrył się w nim aż do pasa.<br />

Potem schyliwszy się wydobył coś z dna i położył na krawędzi. Było to gliniane naczynie.<br />

Potem wydobył jeszcze jedno i znowu następne; wreszcie czwarte z kolei i piąte. Później<br />

spróbował jeszcze kopać głębiej, ale po chwili zrezygnował i wyszedł z dołu. Odetchnąwszy<br />

ciężko powiedział:<br />

— Gotowe! To wszystko! Nic tam więcej nie ma! Siedzący tyłem do niego Hariman<br />

odwrócił się teraz,<br />

a ujrzawszy naczynia wstał i podszedł do brata.<br />

— Przychodzisz teraz! — zaśmiał się szyderczo Zebulon. -Nie łudź się jednak, że<br />

cokolwiek dostaniesz! To wszystko należy do mnie! Do mnie i tylko do mnie!<br />

— Nic nie należy do ciebie!<br />

— A niby do kogo?<br />

— Do pana Burtona i tylko do niego! <strong>Winneto</strong>u zakopał tu to dla niego!<br />

— Udowodnij mi to — śmiał się Zebulon. — Ten pan Burton wykopał przed trzydziestu<br />

laty wszystko, co do niego należało, a mianowicie testament. Całą resztę zostawił, bo nie była<br />

jego! A dzisiaj ja to znalazłem. Rzecz znaleziona na prerii należy zgodnie z prawem Zachodu<br />

do znalazcy, czyli do mnie!<br />

— Bzdura, zupełna bzdura! — sprzeciwił się Hariman. — Nic o tym skarbie nie<br />

wiedziałeś. To pan Burton wszystko ci powiedział. Chciał sam kopać. Prosił o szpadle. Ale ty<br />

ofiarowałeś mu również swoje ręce i siły. Wyręczyłeś go w kopaniu. Kopałeś za niego. Tak<br />

było, tak jest i nic tego nie zmieni.<br />

— Tak? Tak? — zasyczał Zebulon. -1 to mówi mój własny brat. Kto ci powiedział, że<br />

kopałem za niego, a nie za siebie? Chyba nie ja? A może on? Nie! Patrzył spokojnie jak<br />

pracuję i nawet nie bąknął, że coś należy do niego. A kiedy chciał zajrzeć do środka, a ja mu<br />

zagroziłem, posłuchał się mnie. Poszedł sobie nie wspominając ani słowem o jakichkolwiek<br />

swoich pretensjach do tego, co było w ziemi. Zrozumiałeś? Te pięć naczyń to moja własność.<br />

I chciałbym widzieć tego, komu starczy odwagi, by mi się sprzeciwić! Pomóż mi teraz! Chcę<br />

to pootwierać!

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!