10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

— W takim razie w ogóle rezygnuję już z prób!<br />

— A więc przyjdź i przeproś mnie! Jeśli o mnie chodzi, to jestem już przekonana do<br />

twego odkrycia.<br />

— Wracamy więc do obozu. Nie będę do was przychodził. Spotkamy się nad wodą, u<br />

wejścia do kotła.<br />

Kiedy tam przyszedłem, jeszcze ich nie było i potrwało jakąś chwilę, zanim się pojawili.<br />

— Musiałeś niestety poczekać — usprawiedliwiała się moja żona. — Chodziło o to, żeby<br />

ci było możliwie wygodnie.<br />

— Gdzie?<br />

— W punkcie nasłuchowym, w domku, w którym prawdopodobnie przebywać będziesz<br />

całymi godzinami albo i dłużej. Musiałam posprzątać. Naznosiłam też suchych liści. Jest tam<br />

teraz na tyle przytulnie, na ile pozwalają na to warunki. Idziemy?<br />

— Tak, ale tylko my dwoje. Młody Orzeł powinien tu zostać i zaczekać na Pappermanna,<br />

który przyjdzie po niedźwiedzia. Zwierzę jest zbyt ciężkie dla jednego.<br />

Apacz nie miał nic przeciwko temu. Ułożył się na mchu, a my ruszyliśmy pod górę w<br />

kierunku obozu.<br />

Na miejscu dowiedzieliśmy się, że Pappermann cały czas nas obserwował. Słyszał<br />

również strzał i domyślił się, że coś upolowaliśmy. Co to jednak było za zwierzę, nie wiedział<br />

i teraz z tym większą radością i pośpiechem wyruszył na dół z dwoma mułami.<br />

Z obawy przed mającymi nadjechać Siouxami i Utahami, doglądnąwszy koni wspięliśmy<br />

się na nasz najwyższy posterunek. Elipsa była stamtąd tak doskonale widoczna, że bez<br />

specjalnych trudności wytłumaczyłem żonie, w jaki sposób w jednym jej ognisku tak<br />

wyraźnie słychać było to, co się mówi w drugim. Po przywiezieniu niedźwiedzia posterunek<br />

na szczycie objął Młody Orzeł, a my powróciliśmy do obozowiska, gdzie Pappermann<br />

zapoznał Serduszko szczegółowo z takim sposobem wiązania i zakopywania niedźwiedzich<br />

łap, który gwarantuje, że kruszeją one przed pojawieniem się larw robaków. Szynki<br />

oczyściliśmy starannie z wszelkiego tłuszczu, obtoczywszy w popiele zawiązaliśmy<br />

przygotowując w ten sposób do zabrania w dalszą podróż. W stosunku do przednich łap stary<br />

westman zastosował inną, bardzo pracochłonną procedurę. Najpierw mięso musiało być<br />

dobrze rozbite. W tym celu tłukł je dobrą godzinę krótką, mocną pałką, wyciętą z grubej<br />

gałęzi. Ja natomiast szukałem w tym czasie przeróżnych ziół, bez których nie może się obyć<br />

żaden prawdziwy znawca “Dzikiego Zachodu“ pragnący zasmakować pieczonego na rożnie<br />

czy pod rozgrzanymi kamieniami niedźwiedziego mięsa. Każdy miał więc coś do zrobienia, a<br />

najwięcej Serduszko, która piekła również chleb na następne dwa lub trzy dni, a także swoje<br />

smakowite ciasto jeżynowe, wykorzystując owoce obsypujące obficie krzaki za namiotem.<br />

Opróżniona w ten sposób puszka z mąką, którą zabraliśmy z Trinidad, miała być teraz<br />

wypełniona roztopionym tłuszczem niedźwiedzim. Tłuszcz ten jest na Zachodzie ważnym<br />

artykułem o wielostronnym zastosowaniu, dodającym smaku każdej smażonej, a także, jak<br />

twierdzą znawcy, każdej pieczonej potrawie. Indianie doceniali go jeszcze przed pojawieniem<br />

się białych. W każdej niemal osadzie była zagroda, w której tuczono niedźwiedzie na rzeź.<br />

Siouxowie nie pojawili się ani tego dnia, ani dnia następnego. Wolny czas<br />

wykorzystywaliśmy z Młodym Orłem na uczenie mojej żony słów i wyrażeń z języka<br />

Apaczów. Bardzo zależało jej bowiem, by w ten sposób sprawić przyjemność Kolmie Puszi.<br />

Dopiero na trzeci dzień — pod wieczór — pojawili się oczekiwani przez nas goście.<br />

Dostrzegliśmy ich z bardzo daleka, kiedy przejeżdżali przez odsłonięty grzbiet górski. Jechali<br />

gęsiego, w szyku znanym z czasów, kiedy Zachód nazywano jeszcze “dzikim“. Wtedy jednak<br />

z pewnością strzegliby się otwartych, wysoko położonych przestrzeni, na których byli dla<br />

wszystkich doskonale widoczni. Ponieważ nie była to — przynajmniej na razie — wyprawa

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!