10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Surehand i Apanaczka skoczyli ku niemu, by w śmiertelnych drgawkach nie uczynił nikomu<br />

krzywdy. Serduszko uklękła obok Zebulona, a ja pochyliłem się nad Harimanem. Darky<br />

mierzył dobrze. Hariman otworzył jeszcze oczy.<br />

— Od tamtego wieczoru na Nugget Tsil byłem pańskim <strong>Winneto</strong>u — wyszeptał. — Czy<br />

zostało mi wybaczone?<br />

— Wszystko, wszystko! — odpowiedziałem.<br />

— Mojemu ojcu również?<br />

— Jemu też!<br />

— A więc... umieram... radośnie...<br />

Te słowa były już ledwo słyszalne. Zwisł bezwładnie. Zebulon leżał cicho, tylko powieki<br />

mu drżały. Jego również nie można już było wydrzeć śmierci. Serduszko płakała, leciutko<br />

gładząc jego policzek. Nagłe otworzył oczy, uniósł się na łokciach i widząc ją zapytał<br />

zdawałoby się mocnym, zdrowym głosem:<br />

— Pani płacze, pani Burton? A ja jestem taki szczęśliwy! Uśmiechną! się i ostatkiem się<br />

podniósł sobie do ust jej rękę.<br />

— Niech pani przeczyta imię pod moją gwiazdą! — poprosił.<br />

Skinęła głową.<br />

Po krótkiej przerwie przemówił coraz bardziej cichnącym głosem:<br />

— Czy myśli... pani... że mój ojciec... jest teraz wyzwolony... wyzwolony?<br />

— Myślę, że tak — odpowiedziała.<br />

— A więc... Bogu dzięki... to nie na próżno... nie na próżno!<br />

Opadł na ziemię i wyprężył się. Po chwili i on był wyzwolony. Podnieśliśmy się. Darky<br />

leżał pomiędzy swymi ofiarami patrząc w niebo otwartymi, martwymi oczami.<br />

— Czy tak być musiało? — zapytała Serduszko.<br />

— Nie! — odparłem niemal z gniewem.<br />

— Nie musiało tak być — potwierdził Old Surehand. — Mogliśmy tego uniknąć.<br />

Działaliśmy zbyt pochopnie. Bez zastanowienia!<br />

— Jak już przedtem wiele razy — przytaknąłem, nie mogąc powstrzymać się od wyrzutu.<br />

Przyjęli go spokojnie.<br />

— Co teraz? — zapytałem. — Czy sądzicie, że śmierć przywódcy przekreśli spisek<br />

robotników, czy odwrotnie — doprowadzi do szybszego wybuchu?<br />

— Hm — mruknął Old Surehand zakłopotany. — Słusznie! Co teraz?<br />

Popatrzyli na siebie ale żaden nie dał odpowiedzi na to pytanie.<br />

— Jak długo potrwa sprowadzenie tutaj tuzina twoich Komanczów? — zapytałem<br />

Apanaczki.<br />

— Najwyżej kwadrans jeśli sam po nich pojadę.<br />

— Nikt nie wie jeszcze, co tu się stało. Robotnicy są albo w kamieniołomach, albo przy<br />

wodospadzie. Przyprowadź zaufanych ludzi i ukryj tymczasem ciało Darky'ego.<br />

Rozpowszechnimy wiadomość, że zabił Entersów w czasie kłótni i zbiegł obawiając się kary.<br />

Robotnicy będą zdezorientowani i prawdopodobnie nie przystąpią do ataku.<br />

— Dobra myśl! — przytaknął Old Surehand. — Jedź szybko po ludzi!<br />

Apanaczka odjechał w pośpiechu i po niespełna piętnastu minutach był już z powrotem z<br />

Indianami. Ci przywiązali ciało Darky'ego do konia i zabrali ze sobą. Dwóch z nich zostało<br />

jako straż przy zwłokach Entersów.<br />

Serduszko była do głębi wstrząśnięta. Chciała jechać do domu. Pojechałem z nią do<br />

Twierdzy. Opuściła ją dopiero po południu, kiedy uspokojona już nieco, podjęła dalszą pracę

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!