Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
— Czymś takim?<br />
Wetknął w usta zagięty palec i dał nam próbę swych umiejętności.<br />
— Tak, to wystarczy.<br />
— Wspaniale! Ale nie zna pan przecież drogi na Ambonę. Nigdy pan tam nie był.<br />
— To nie problem. Młody Orzeł zna drogę. A gdyby nawet nie znał, to czy sądzi pan, że<br />
zabłądziłbym zobaczywszy Devil’s Pulpit tak wyraźnie z tego miejsca? Chodźmy!<br />
Zeszliśmy z powrotem do obozu. Na górze został tylko Pappermann. Wyjąłem z kufra i<br />
skręciłem mój rozłożony na części sztucer Henry’ego.<br />
— Masz zamiar strzelać? — spytała Serduszko.<br />
— Nie ma powodu do niepokoju. To na zwierzynę — uspokoiłem ją. — Młody Orzeł<br />
również weźmie swoją strzelbę.<br />
Serduszko wskazała mi oczami Indianina. Spojrzałem na niego ukradkiem. Wzruszające<br />
było nabożne napięcie, z jakim patrzył na sztucer i śledził każdy ruch mojej ręki podczas<br />
ładowania.<br />
— Uff! — powiedział. — Oto on! A więc to on! Tyle razy o nim słyszałem. Czy mogę go<br />
dotknąć?<br />
— Bardzo proszę!<br />
Wziął sztucer do ręki, ale nie pozwolił sobie na dokładne oględziny. Potem przycisnął go<br />
do siebie w nagłym przypływie wzruszenia:<br />
— Ileż razy uratował <strong>Winneto</strong>u! Ten jeden jedyny sztucer!<br />
Z tymi słowami oddał mi broń. Wziąłem go od niego i powiedziałem:<br />
— Taki zupełnie wyjątkowy, to on już od dawna nie jest. Co prawda wyśmiewano mnie<br />
często, kiedy mówiłem o dwudziestu pięciu strzałach. Było nawet paru takich mądrych ludzi,<br />
którzy z tego powodu nazwali mnie kłamcą i oszustem, choć na broni palnej i strzelaniu znali<br />
się tyle, że zdejmowała mnie litość. Teraz jednak, od dawna już nie tylko wielu mi<br />
dorównuje, ale nawet przewyższa. We Włoszech major Cei-Rigotti skonstruował<br />
dwudziestopię-ciostrzałowy karabin, a pewien szkocki wynalazca przedstawił nawet<br />
angielskiemu ministerstwu wojny karabin dwudziestoośmiostrzałowy o nośności trzech<br />
tysięcy stu metrów. Ten sztucer czeka w swoim czasie ten sam los, który spotkał srebrną<br />
strzelbę <strong>Winneto</strong>u.<br />
Oczy Młodego Orła rozbłysły:<br />
— Czy ma pan ją również ze sobą?<br />
— Tak.<br />
— Czy mogę ją zobaczyć?<br />
— Później. Teraz musimy obejrzeć Devil’s Pulpit i czas nagli, bo w każdej chwili może<br />
pojawić się nieprzyjaciel, a wtedy będzie na to za późno. Nie traćmy ani minuty!<br />
Ostatnie słowa wypowiedziałem przy akompaniamencie rozlegającego się z góry<br />
śmiechu. To był Pappermann. Schodził na dół i był już prawie przy nas.<br />
— Miałem zostać na górze — powiedział. — A wy troje mieliście pójść na piechotę.<br />
Zdaje się, że będziecie jednak musieli użyć koni. I ja także będę wam potrzebny. Nawet<br />
bardzo!<br />
Wiedziałem już o co chodzi. Miał rację. Serduszko jednak powiedziała:<br />
— Użyć koni? Pan nam potrzebny? To nie prawda! Idziemy!<br />
— Nie, jedziecie! — roześmiał się wesoło. — Czy chce pani, czy nie, tym razem będzie<br />
mnie pani musiała posłuchać! A może woli pani mokre nogi, katar, kaszel, grypę i inne tego<br />
rodzaju przyjemności? Ze nie wspomnę o kichaniu?<br />
Oczywiście miał rację. Westman nie boi się wprawdzie zamoczyć, ale w miarę