Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
nim walczyć; dlatego wybierasz zbrodnię. Ja jednak wolę śmierć. Pytam się więc raz jeszcze:<br />
kto jest skunksem? Ja czy ty?<br />
— Nie wybieram żadnej zbrodni, tylko złoto! Złoto! A jeśli ty mi nie pomożesz, to je<br />
zabiorę sam!<br />
Rzucił jeden szpadel na bok, a drugim zaczął kopać. Hariman znowu usiadł na ziemi.<br />
Pappermann podniósł szpadel i powiedział:<br />
— Pomogę panu. We dwóch pójdzie szybciej. Zebulon skoczył do niego:<br />
— Precz stąd! Nic tu po tobie! Nie zniosę tu nikogo!<br />
— Well! Według życzenia! Myślałem, że robię panu grzeczność.<br />
Upuścił szpadel na ziemię. Zebulon pracował jak szalony. Odrzucał ziemię raz za razem<br />
w takim pośpiechu i z taką siłą, jakby chodziło nie tylko o jego życie, ale i całą wieczność.<br />
Dół stawał się coraz większy. Co jakiś czas Zebulon wpatrywał się w głąb. Z czoła i<br />
policzków płynął mu strugami pot.<br />
— To szaleństwo... zupełne szaleństwo! — szepnęła do mnie moja żona. — Zachowuje<br />
się tak, jakby wszystko do niego należało. Co teraz będzie?<br />
— Nic, co by mogło nam zagrozić — odpowiedziałem równie cicho.<br />
— A jeśli coś znajdzie?<br />
— Wzgardzi wszystkim, co nie będzie złotem lub nie będzie przedstawiało sobą<br />
materialnej wartości.<br />
— A jeśli będzie to coś, czym nie wzgardzi? Wtedy dojdzie między wami do walki!<br />
— Do walki? W żadnym wypadku! Pozwól mi działać i nie niepokój się na zapas!<br />
Wchodzą tu w grę pewne niezmiernie istotne procesy psychologiczne, których w tej postaci z<br />
pewnością więcej nie zobaczę.<br />
— Co ci przyjdzie z psychologicznych odkryć, jeśli będziesz za nie musiał zapłacić<br />
życiem?<br />
— Proszę cię, zachowaj rozsądek i spokój! Nic mi się nie stanie!<br />
— Chciałabym w to wierzyć. Daj mi jednak jeden z twoich rewolwerów! Zastrzelę tego<br />
szaleńca w momencie, kiedy na ciebie podniesie rękę!<br />
Serduszko mówiła poważnie. Naprawdę bała się o mnie. Uosobienie dobroci, które nawet<br />
z robakiem czy żuczkiem nie potrafiło obejść się inaczej niż z największą delikatnością było<br />
gotowe z miłości do mnie zabić człowieka! Ogarnęło mnie wzruszenie, którego jednak nie<br />
dałem po sobie poznać i śmiejąc się odpowiedziałem:<br />
— Drogie dziecko, jeśli trzeba będzie strzelać, to zrobię to sam. Mam lepsze oko. A teraz<br />
bądź tak dobra i....<br />
— Słuchaj! — przerwała mi. — Co to takiego? Zebulon wydał z siebie okrzyk triumfu i<br />
zdwoił wysiłki.<br />
Ziemia wylatywała z dołu w szaleńczym tempie. Podszedłem bliżej, by zajrzeć do środka.<br />
— Precz, precz! — ryknął na mnie.<br />
— Chciałem tylko popatrzeć! — usprawiedliwiłem się.<br />
— Nie pozwalam! Precz, bo uderzę!<br />
Podniósł szpadel w górę i patrzył na mnie groźnie. Jego oczy nabiegły krwią. Cofnąłem<br />
się i powiedziałem uspokajająco:<br />
— Czy nie wolno nawet spytać, dlaczego pan tak krzyknął?<br />
— To mogę panu powiedzieć: natrafiłem na złoto.<br />
— Doprawdy?<br />
— Tak — na coś twardego, szerokiego. Dół jest za wąski. Muszę go poszerzyć. Ale ja,