10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Pojechaliśmy dalej.<br />

Równinny teren, po którym jechaliśmy, porośnięty był teraz z rzadka tysiącletnimi<br />

drzewami-olbrzymami o ogromnych koronach. Zasłaniały nam one dalszą perspektywę.<br />

Kiedy jednak wyjechaliśmy spośród nich, odruchowo ściągnęliśmy cugle — to, co<br />

zobaczyliśmy wprawiło nas w nieopisany zachwyt, nie tylko czysto estetyczny, zewnętrzny,<br />

ale sięgający również naszego wnętrza.<br />

— Oto cud, o którym mówiłem: Wodospad-Całun — przemówił czarownik wyciągając<br />

rękę.<br />

Staliśmy u podnóża wyższej partii międzygórskiej równiny, po której jechaliśmy. Gdzieś<br />

ponad nami, niewidoczny z dołu, drzemał wspomniany już przeze mnie Staw Tajemnicy lub<br />

Amuletów. Ściana, która pięła się ku niemu, była na całej swej szerokości absolutnie<br />

pionowa. Mówiłem już, że z owego stawu spływały dwa wodospady tworząc ostatecznie<br />

Białą Rzekę. Nie cały jednak nadmiar wody znajdował w nich ujście. Był też trzeci wyciek, a<br />

mianowicie Wodospad-Całun. Podczas gdy w dwóch pierwszych woda mknęła w dół<br />

wąskim, rwącym potokiem, trzeci rozpościerał się na całą niemal szerokość równiny, na<br />

której staliśmy. Ponieważ miał zupełnie gładką, poziomą krawędź, woda przelewała się<br />

równomiernie i bez przerwy, tworząc coś w rodzaju gigantycznego wypolerowanego lustra<br />

opartego o dno doliny.<br />

Owo lustro miało co najmniej pięćdziesiąt metrów wysokości. Jego gładkiej powierzchni<br />

nie zakłócała żadna piana czy rysa. A ponieważ rozciągało się na całą szerokość doliny,<br />

wrażenie było kolosalne. Właśnie zbliżało się południe. Słońce wisiało wysoko, a jego<br />

padające z ukosa na wodospad promienie łamały się i odbijały w taki sposób, że z góry<br />

zdawała się spływać nie woda, a płynne złoto, srebro i miedź z milionami sunących w dół<br />

diamentów, rubinów, szafirów i szmaragdów. To rzeczywiście było cudowne! Na domiar<br />

wszystkiego spływająca woda nie tworzyła u podnóża następnego zbiornika, lecz ginęła<br />

natychmiast i bez śladu w ziemi.<br />

— Gdzie wypływa znowu ta woda? — zapytałem.<br />

— W Dolinie Jaskini, pięć godzin jazdy stąd — odparł<br />

Tatella-Sata.<br />

Była to istotna informacja, gdyż właśnie w Dolinie Jaskini miał się ukryć Kiktahan<br />

Szonka wraz z całym sprzymierzonym wojskiem. Czarownik mówił dalej:<br />

— O tej porze dnia wodospad jest jak utkany ze złota i drogich kamieni. Nie wygląda jak<br />

całun. Ale zaobserwuj go później — wieczorem albo nocą, w ciemności, o zmroku, przy<br />

świetle księżyca lub gwiazd! Człowiek czuje się wtedy jak przeniesiony w inny świat zabrany<br />

z tej ziemi, na której nic już nie jest święte!<br />

Mówiąc to wskazał na rozpoczętą nieopodal wodospadu budowę, wyrastające z ziemi ku<br />

niebu mury, których jedynym zadaniem zdawało się być sprofanowanie tego miejsca. Na<br />

razie widoczny był ciężki, masywny postument, składający się z dziesięciu gigantycznych<br />

stopni, tak szerokich i wysokich, iż same ważąc z pewnością wiele tysięcy cetnarów dźwigać<br />

miały jakiś ogromny ciężar. Na tym piedestale wznosiły się dwa drewniane rusztowania<br />

umożliwiające pracę nad najniższą częścią pomnika-kolosa. Jedna noga postaci gotowa była<br />

do wysokości kolana, druga sięgała już górnej części uda. Nie ulegało najmniejszej<br />

wątpliwości, że kolos miał być ubrany w indiańskie mokasyny i spodnie do konnej jazdy.<br />

— Co za zbrodnia stawiać to nieforemne dzieło rąk ludzkich obok dzieła Wszechmocy!<br />

— załamała ręce Serduszko. — Kto to wymyślił?<br />

— Nie jeden człowiek, a czterech! — odparł Tatella-Sata. — Surehand, Apanaczka i ich<br />

synowie.<br />

— Co? — zawołałem. — Czy to ma być <strong>Winneto</strong>u? Czarownik skinął tylko głową.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!