Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
— Nie.<br />
— Pojedziemy tam stąd, aby połączyć się przeciw Apaczom z Komańczami i Kiowami.<br />
Wy powiecie mu jednak co innego, że słyszeliście jakoby tam mieli się zebrać Kiowowie i<br />
Komańcze. Jego niepohamowana ciekawość każe mu tam jechać, by podsłuchiwać z ukrycia.<br />
Wtedy go schwytamy.<br />
— A nasza zapłata?<br />
— O tym porozmawiamy, kiedy przyjedziecie nas powiadomić, że on jest w pobliżu.<br />
— A jeśli nam ona nie będzie odpowiadała?<br />
— Wtedy go ostrzeżecie i nam umknie.<br />
— Dlaczego teraz nie chcecie nic powiedzieć?<br />
— Bo nie wiemy jeszcze do końca, czym będziemy wam płacić: zwierzętami, nugetami,<br />
towarem, bronią czy łupami.<br />
— Ufamy wam.<br />
— Możecie więc odejść. Radzimy wam nie marnować ani chwili. Im szybciej i<br />
sumienniej zabierzecie się do tej sprawy, tym pewniejszy wasz sukces i tym większa zapłata.<br />
Bracia zeszli z Ambony i skierowali się do swych koni. Hariman nie powiedział do tej<br />
pory ani słowa. Wodzowie czekali w milczeniu, aż odjadą. Wtedy wódz Utahów wyrzucił z<br />
siebie:<br />
— Szubrawcy!<br />
— I łajdaki! — dodał Kiktahan Szonka. — Nie warto ich nawet śledzić! Czy mój brat<br />
sądzi, że dostaną za zdradę więcej niż warte jest źdźbło trawy lub wystrzępione ptasie pióro?<br />
— A ten cały interes, który mają zrobić z wami i z nami?<br />
— zapytał Tusahga Saricz.<br />
— Nie dostaną od nas nawet jednego końskiego włosa<br />
— zaśmiał się stary Sioux. — Dadzą nam, co ustalimy, ale nic nie dostaną. Czy mój brat<br />
ma coś przeciwko temu?<br />
— Nie. Mój brat jest bardzo mądry.<br />
— Pshaw! Nie potrzeba zbyt wielkiej mądrości, aby oszukać bladą twarz!<br />
— Zdrajcy będą jednak żądać, byśmy dotrzymali obietnicy i uiścili zapłatę.<br />
— Nie będą. Nieżywi nie stawiają żądań. Czy mój brat ma coś przeciwko temu?<br />
— Nie.<br />
— Inni również nie?<br />
— Nie, nie! — zabrzmiało w krąg. Nie mogłem się już powstrzymać. Donośnym głosem<br />
wykrzyknąłem:<br />
— Siczepi — szubrawcy!<br />
Nastąpiła głęboka cisza. Potem usłyszałem:<br />
— Uff, uff — uff, uff! Kto to był? Co to było? Skąd ten głos?<br />
Patrząc w lunetę widziałem, jak ich głowy obracają się we wszystkich kierunkach.<br />
— Szikszicze-lahgszta — łajdaki! — powiedziałem głośno. Znowu chwila głuchej ciszy.<br />
Widziałem jednak, że jeden<br />
za drugim wstają z miejsc. Podniósł się nawet nieprawdopodobnie długi Kiktahan<br />
Szonka.<br />
— Wy również nie jesteście godni, by was śledzić! — mówiłem dalej.<br />
Znowu głucha cisza. Nagle usłyszeliśmy przyciszony, nerwowy głos wielkiego Siouxa:<br />
— Uff, uff! To nie człowiek!