Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Old Shatterhanda ma podejmować dzisiaj gości i przyjechała natychmiast prosić, by<br />
pozwoliła sobie pomóc. Mamy więc teraz dwie gospodynie nadzorujące przyjęcie dla<br />
wodzów — europejską i indiańską. Ale zobacz, co to za jeźdźcy?<br />
Staliśmy przy oknie. Inczu-inta wskazywał na dolne<br />
miasto, w którym pojawił się pochód około stu jeźdźców - Indian ubranych w skórzane<br />
stroje, świetnie trzymających się na koniach. Nie zatrzymali się w dolnym mieście, lecz<br />
pojechali do górnego. Pochód prowadził wysoki, dumnie siedzący na koniu jeździec. Nie<br />
miałem więcej czasu na obserwację, bo na dole czekali na mnie Entersowie. Nie chcąc, by ich<br />
widziano przycupnęli w najodleglejszym kącie dziedzińca. Hariman wyraźnie ucieszył się na<br />
mój widok. Zebulon był jak zwykle bardziej powściągliwy.<br />
— Na pewno jest pan zdziwiony widząc nas tutaj, mister Burton — powiedział Hariman.<br />
— Nie możemy długo rozmawiać, bo nie chcemy, by ktokolwiek na dole się dowiedział, że<br />
utrzymujemy z panem jakieś kontakty. Dlaczego nie pokazał się pan nad Ciemną Wodą?<br />
— Musieliśmy odjechać stamtąd szybciej niż planowaliśmy — odparłem. — Czy cztery<br />
plemiona ciągle tam jeszcze są?<br />
— Dziś już nie. Wyruszyli w drogę. Będą tu za trzy dni.<br />
— W jakiej liczbie?<br />
— Ponad czterech tysięcy jeźdźców.<br />
— Gdzie się ukryją?<br />
— W odległej dolinie, zwanej Doliną Jaskini.<br />
— Znacie to miejsce?<br />
— Nie. Ale jutro tam pojedziemy, żeby zorientować się w sytuacji. Najpierw chcieliśmy<br />
się panu pokazać.<br />
— Jak to się stało, że was wpuszczono? Tutaj biali nie mają wstępu.<br />
— Polecono nas panu Antoniusowi Paperowi.<br />
— Kto was polecił?<br />
— Kiktahan Szonka. Dzięki temu pozwolono nam wjechać.<br />
— Gdzie mieszkacie?<br />
— Właśnie u tego łajdaka Papera!<br />
— Łajdaka? Dlaczego tak o nim mówicie?<br />
— Bo nim jest! Chcieliśmy być wobec niego uczciwi. Przekazaliśmy mu wszystko co<br />
kazał mu przekazać Kiktahan Szonka. Udawał naszego najlepszego przyjaciela. Zatrzymał<br />
nas nawet u siebie. Ale podsłuchaliśmy jego rozmowę z agentem Eveningiem. Okazało się, że<br />
trudno o większego oszusta. Niech pan sobie wyobrazi, że Kik tahan Szonka, Paper i Evening<br />
chcieli skorzystać z naszych usług nie dając nam nic w zamian! Gorzej — kiedy przestaliśmy<br />
im być potrzebni, mieli nas po prostu usunąć! Czy to w ogóle do pomyślenia?<br />
— Nie tylko o tym pomyślałem, ale od dawna o tym wiem. Wiem też o innych sprawach,<br />
na przykład o tym, że Kiktahan Szonka w ten sam sposób zamierza potraktować Papera i<br />
Eveninga. Również oni mają zniknąć, kiedy uda się wielki skok. Sprzymierzeni wodzowie nie<br />
zamierzają niczego nikomu oddawać, lecz wszystko zatrzymać dla siebie.<br />
— Ali devils! Jest pan tutaj jedynym uczciwym człowiekiem. Wszędzie kłamstwo i<br />
zdrada! Co mamy robić? Niech pan nam poradzi, mister Burton!<br />
Moja rada była oczywista. Mieli pozostać u Papera, mieć oczy i uszy otwarte i<br />
informować mnie o wszystkim. Samo się okaże, co trzeba będzie zrobić później. Ta wizyta<br />
bardzo mnie upewniła co do braci. Zanim jednak odjechali, Zebulon zapytał z pewnym<br />
ociąganiem:<br />
— Czy mógłbym wiedzieć, jak miewa się pani Burton?