10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ścianie lniane płótno przedstawiało udaną panoramę tutejszej okolicy, z Górą <strong>Winneto</strong>u i jej<br />

dwoma ogromnymi wieżami skalnymi — przednią, mniejszą z Twierdzą Tatella-Saty u<br />

podnóża, i właściwym szczytem, na którego wierzchołku stała dumnie ogromna figura<br />

<strong>Winneto</strong>u. To leżało oczywiście dopiero w sferze zamierzeń. Gotowy model pomnika stał w<br />

środku pomieszczenia. Mierzył około ośmiu metrów wysokości i był korzystnie oświetlony<br />

przez padające z góry przez świetliki, dzienne światło. W godzinach wieczornych oświetlano<br />

go przy pomocy lamp elektrycznych zasilanych tanim kosztem z urządzeń pod wodospadem.<br />

Obliczono, że wodospad będzie mógł kiedyś zaopatrzyć w prąd całe miasto.<br />

Mój wzrok skierowałem przede wszystkim na twarz <strong>Winneto</strong>u. Była zaskakująco dobrze<br />

oddana, a mimo to wydała mi się obca. Patrzyłem na doskonale znane mi rysy, ale zamiast<br />

wyrazu przyjaznej powagi i łagodności, który cechował ich żywy pierwowzór, dostrzegałem<br />

coś, czego na tej twarzy nigdy nie było, co natomiast harmonizowało z agresywną, drapieżną<br />

postawą całej figury. Szczegóły stroju powtórzono z największą sumiennością — mokasyny<br />

ozdobione szczeciną dzika, wyszywane spodnie do konnej jazdy, pozbawiona niemal fałd<br />

skórzana kurtka myśliwska, zarzucone na ramiona okrycie, spod którego — od prawego<br />

ramienia ku lewemu biodru — biegły zwoje lassa. Do tego pas z woreczkiem na proch i kule<br />

w dawnym stylu, zatknięty obok nóż i rewolwer. Wysunąwszy prawą nogę do przodu jakby<br />

do skoku, figura wspierała się na trzymanej w lewej ręce srebrnej strzelbie, prawą zaś<br />

mierzyła z drugiego rewolweru. W tym całym dążeniu naprzód było coś, co przywodziło na<br />

myśl węża albo wyskakującą z zasadzki panterę. Do tego układu pasował ów wyraz nie samej<br />

tylko groźby, ale i jakiejś drapieżności malującej się na twarzy, drapieżności, którą piękno<br />

rysów czyniło bardziej jeszcze obcą i odpychającą.<br />

— Jaka szkoda! — szepnęła mi do ucha Serduszko.<br />

— Szkoda... szkoda... — odparłem. — To jednak prawdziwi artyści.<br />

— Nie ulega wątpliwości! Tylko koncepcja jest błędna. To wręcz przestępstwo! Nie<br />

pojmuję, jak można było zrobić z <strong>Winneto</strong>u kogoś takiego! I ta figura miałaby stanąć na<br />

szczycie!<br />

— Nigdy do tego nie dojdzie! Nie pozwolę na to! A jeśli mnie nie będą chcieli słuchać,<br />

posunę się do ostateczności i rozbiję ją na kawałki!<br />

Wodzowie milczeli. Obeszli figurę powoli wokoło, obejrzeli ze wszystkich stron, ale nie<br />

odezwali się ani słowem. Opodal stali Young Surehand i Young Apanaczka. Z ich twarzy nie<br />

dało się wyczytać najmniejszego napięcia. Byli absolutnie przekonani, że ich dzieło uznamy<br />

za wspaniałe. Spodziewali się, że nastąpią teraz okrzyki zachwytu. Kiedy jednak kolejne<br />

minuty upływały w całkowitym milczeniu, chcąc nam dać przykład sami wypowiedzieli kilka<br />

pochlebnych uwag. Skutek był odwrotny od oczekiwanego. Wodzowie skierowali się ku<br />

wyjściu. Ja i Serduszko poszliśmy za ich przykładem. Członkowie komitetu i obaj rzeźbiarze<br />

pobiegli za nami. Domagali się jakiejś wypowiedzi. Pierwszy dosiadł konia Atabaska.<br />

Zaczekał, aż inni znaleźli się w siodłach, a potem powiedział:<br />

— Ten wasz <strong>Winneto</strong>u to największe kłamstwo, jakie słyszały te góry. Rozwalcie go!<br />

Tam na szczycie nigdy go nie postawicie! Nigdy!<br />

Wskazał przy tym ręką do góry, w stronę gdzie miał stanąć pomnik.<br />

— Nigdy! — powtórzył Algongka.<br />

— Nigdy... nigdy... nigdy... — zabrzmiało z ust starszych i młodszych wodzów.<br />

— Postawimy! — krzyknął Young Surehand.<br />

— Postawimy! — powtórzył Young Apanaczka. — Dowiedźcie, że to kłamstwo!<br />

Antonius Paper zaś, jak zwykle mocny i szybki w słowach, przykołysał się do nas<br />

ostentacyjnie i oświadczył:<br />

— Jesteśmy komitetem budowy pomnika <strong>Winneto</strong>u. Tak jak zadecydujemy, tak też i

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!