Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
— Tak, ale czy wiesz, co to oznacza?<br />
— Że jestem aniołem-stróżem dla osoby, którą mam ochraniać.<br />
— Nie tylko! Nie to miałem na myśli, bo to rozumie się samo przez się! Nosisz teraz imię<br />
kogoś, kogo nienawidziliśmy taką nienawiścią, jaką można mieć tylko dla bestii lub<br />
diabła!<br />
— Ty również!<br />
— Zgadza się! Ale czy zastanowiłeś się nad tym, że oznacza to koniec tej nienawiści? Że<br />
musi oznaczać jej koniec?<br />
— Nad niczym się nie zastanawiałem — wybuchnął Zebulon.<br />
— Robię to, co chcę! Zastanawianie się oznacza dla mnie tylko jakiś wewnętrzny<br />
przymus. Jestem teraz <strong>Winneto</strong>u i...<br />
— Nie, nie jest pan nim jeszcze — wpadł mu w słowo Młody Orzeł.<br />
Po raz pierwszy odezwał się dobrowolnie do Zebulona.<br />
— Jak to? — spytał tenże. — Czy czegoś jeszcze brakuje?<br />
— Tak.<br />
— Czego?<br />
— Przysięgi.<br />
— Przysięgi? Trzeba przysięgać? Ślubować? Co mianowicie?<br />
— Wierność aż do śmierci swemu zobowiązaniu. Czerwoni mężowie nie potrzebują<br />
przysięgi. Wystarczy im podanie ręki, które jest dla nich tak samo święte jak przysięga.<br />
— Dla nas również! — zawołał Hariman.<br />
— Tak, dla nas również! — zawtórował mu brat.<br />
— A więc wstańcie! — polecił im Młody Orzeł. Wstali. Ja również podniosłem się ze<br />
swego miejsca.<br />
Pappermann rzucił w tym momencie do ognia wielkie, żywiczne bierwiono. Płomień<br />
skoczył do góry. Ogniste języki rozbiegły się we wszystkich kierunkach. Zdawało się, że las<br />
ożywiły blade widma. Poruszyły się i zaczęły skakać to w jedną, to w drugą stronę mroczne<br />
cienie drzew i krzewów. Wybiegały ku górze i spadały na dół.<br />
— Podajcie sobie ręce! — rozkazał Indianin. Posłuchali. Zbliżył się wtedy do nich,<br />
położył swoje<br />
dłonie na ich złączonych dłoniach i zażądał.<br />
— Powtarzajcie teraz za mną: Naszym podopiecznym wierni aż do śmierci!<br />
— Naszym podopiecznym wierni aż do śmierci! — zabrzmiało jakby z jednych ust.<br />
— To słowo jest naszą przysięgą! Powtórzcie!<br />
— To słowo jest naszą przysięgą! — zawtórowali.<br />
— Dobrze! Teraz każdy z was może się uważać za <strong>Winneto</strong>u. Ale nie gwiazda was nim<br />
czyni, lecz wola. I tej woli daliście wyraz. Ja jestem tego świadkiem. Podajcie mi jako<br />
świadkowi wasze ręce.<br />
— Oto moja! — powiedział Hariman wyciągając dłoń.<br />
— A to moja! — powiedział Zebulon.<br />
Apacz chwycił w swe ręce obie dłonie i zapytał:<br />
— Czy jesteście świadomi wagi tej chwili? Milczeli. Mówił więc dalej:<br />
— To, co wam nie jest wiadome, wiadome jest Manitou, a to, czego wy nie możecie,<br />
może Manitou. Kto czuwa nad innymi, czuwa nad sobą. Z chwilą, gdy zobowiązaliście się<br />
być aniołami swoich podopiecznych, oni też stali się waszymi aniołami. Pozostańcie wierni<br />
sobie, i im! To jedyne podziękowanie, jakiego od was oczekują!