10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

— Książki! Do diabła! Tylko książki! — ryknął Zebulon.<br />

— Precz z tymi śmieciami. Odrzucił swoją od siebie.<br />

— Ale co to za książki? — zastanowił się Hariman. — Trzeba sprawdzić! W środku<br />

mogą być pieniądze!<br />

Zebulon przyniósł natychmiast swą książkę z powrotem, ale bardzo szybko odrzucił ją<br />

jeszcze dalej.<br />

— Po prostu zapisane kartki! Same zapisane kartki!<br />

— powiedział ze złością. — Z nic nie mówiącymi tytułami i ukochanym imieniem<br />

<strong>Winneto</strong>u.<br />

— U mnie to samo — odparł Hariman przeglądając swoją książkę.<br />

— A więc precz z tym! Są jeszcze trzy naczynia! Miejmy nadzieję, że znajdziemy tam<br />

coś więcej!<br />

Oczywiście obojętność, z jaką przyglądałem się tej całej scenie była tylko pozorna. Każda<br />

kartka, każdy skrawek skóry czy kawałek sznurka miały dla mnie nieocenioną wartość.<br />

Pozwalałem braciom na to wszystko, tylko dlatego, że ujmowali mi pracy. Nigdy nie<br />

dopuściłbym jednak do tego, by coś uszkodzili lub zniszczyli. Kiedy zabrali się do<br />

następnych naczyń Zebulon nie miał już kszty cierpliwości. Porwał i poprzecinał sznurki w<br />

gorączkowym pośpiechu i krzyknął:<br />

— To idzie za wolno, o wiele za wolno! Nie będziemy zdrapywali kitu i tracili czasu! Po<br />

prostu rozbijemy te skorupy!<br />

Na te słowa podszedłem do niego szybko i powiedziałem:<br />

— Nic tu nie będzie rozbijane! Te naczynia zawierają testament wielkiego i szlachetnego<br />

człowieka. Więcej są dla mnie warte niż złoto i drogocenne kamienie. Nie pozwolę ich<br />

zniszczyć!<br />

Zebulon odłożył naczynie na bok i chwyciwszy szpadel, spojrzał na mnie groźnie i<br />

zapytał:<br />

— A jeżeli je zniszczę, to co?<br />

— Pshaw! Nie zdąży pan!<br />

— Nie?<br />

— Padnie pan na ziemię, jak przewrócony worek!<br />

— Nie wierzę! Niech pan mi to pokaże! Ale przedtem niech pan dobrze zrozumie: widzi<br />

pan ten szpadel? Rozbiję nim najpierw naczynie, a jeśli uczyni pan najmniejszy ruch, również<br />

pańską czaszkę. A więc na co się pan decyduje?<br />

Podniósł szpadel chcąc zrealizować swą groźbę, a ja zacisnąłem już pięść do<br />

zapowiedzianego ciosu, gdy nagle u mego boku wyrosła Serduszko i powiedziała:<br />

— Nie ty, a ja to załatwię!<br />

Odsunęła mnie na bok, podeszła bardzo blisko Zebulona i powiedziała do niego<br />

rozkazującym tonem:<br />

— Proszę opuścić szpadel!<br />

Wyciągnęła władczo rękę w kierunku napastnika.<br />

Najwyraźniej nie brała pod uwagę żadnego oporu. Zebulon jakby skurczył się w sobie<br />

przestraszony i skierował na nią swój wzrok. Ich spojrzenia spotkały się na krótką chwilę, po<br />

czym Zebulon opuścił najpierw oczy, a potem także szpadel.<br />

— Odrzuć to! — rozkazała mu. Szpadel upadł na ziemię.<br />

— Niech pan usiądzie — zażądała już mniej surowym tonem.<br />

Zebulon usiadł.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!