10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

udali się do kamieniołomów po materiał. Serduszko bardzo spoważniała. Widząc, że to<br />

zauważyłem i że na pewno chętnie poznałbym powody, postanowiła uprzedzić moje pytanie i<br />

powiedziała:<br />

— Bardzo mnie uderzyło to, co powiedziałeś o blokach, które prędzej zapadną się pod<br />

ziemię, niż ty zniesiesz sztuczne ognie i lampiony wokół twego <strong>Winneto</strong>u. Często się zdarza,<br />

że twe słowa się spełniają — nawet wtedy, gdy dla innych brzmią zupełnie<br />

nieprawdopodobnie. Nierzadko spełniają się w sposób dosłowny. Kiedy mówiłeś miałam<br />

uczucie, że wypowiadasz proroctwo, które przyszło do ciebie nie wiadomo skąd.<br />

— I to cię przygnębia? — zapytałem.<br />

— Czy przygnębia? Ani trochę! Wręcz przeciwnie — wewnętrznie podnosi. Umacnia.<br />

Tak jakbym słyszała coraz bliższe kroki nieodwracalnego przeznaczenia spieszącego nam na<br />

pomoc. To mnie wycisza i pobudza do refleksji.<br />

Podczas tej krótkiej rozmowy dotarliśmy do miejsca, z którego widać było wierzchołek<br />

przedniego szczytu. Zatrzymując swego mufa Tatella-Sata wskazał na coś w górze i zapytał:<br />

— Czy widzieliście na jednej z półek południowej iglicy wielkie gniazdo orła, które zdaje<br />

się być dla ludzi zupełnie niedostępne?<br />

Kiwnęliśmy głowami. Czarownik mówił dalej:<br />

— Tam właśnie jako chłopiec wszedł Młody Orzeł. Chciał przynieść sobie z gniazda<br />

orła-wojownika własne imię i amulet. Ale rzemień, na którym wisiał zerwał się. Chłopak<br />

spadł do gniazda i nie mógł się z niego wydostać. Najpierw zabił dwa młode orlęta. Potem<br />

walczył ze starym orłem i w końcu zmusił go do tego, by sfrunął z nim na dół z tej<br />

oszałamiającej wysokości. Teraz nosi jego pióra, szpony i dziób jako ozdobę. Natomiast<br />

szpony i dzioby młodych są jego amuletem. Od tamtej pory nosi imię Młodego Orła. A ja<br />

jestem jego ojcem chrzestnym, bo kiedy siedziałem przed swoimi drzwiami, wylądował z<br />

orlicą u moich stóp. Cała opowieść wyglądała na bajkę albo blagę, a jednak była prawdziwa.<br />

Młody Orzeł nie słyszał, o czym mówimy, gdyż pojechał dalej. Ruszyliśmy jego śladem. Nie<br />

pytałem czarownika o szczegóły, wiedziałem jednak, że Serduszko bardzo by się ich chciała<br />

dowiedzieć i że zdecydowana jest zapytać o nie samego bohatera tej niezwykłej opowieści.<br />

Droga wiła się pod górę aż do momentu, w którym osiągnęliśmy wysokość Twierdzy.<br />

Tutaj skręcała w kierunku wschodniego, a więc przedniego zbocza Góry <strong>Winneto</strong>u, z którego<br />

mieliśmy widok w dół, na głęboko pod nami leżące górne i dolne miasto. To aż tutaj dotarł<br />

Młody Orzeł, aby powiadomić czarownika o naszym przybyciu. Nad nami pięła się w niebo<br />

wieża strażnicza. "Strażnik wielkiej wiedzy medycznej" wskazał palcem do góry i powiedział<br />

do Młodego Orła:<br />

— Tam będziesz mieszkał. Teraz jednak chodź z nami wypalić fajkę pokoju i<br />

gościnności.<br />

Twierdza nie składała się z jednej czy tylko kilku budowli. Było to całe skalne<br />

miasteczko. Powstawało na przestrzeni tysięcy lat. Dlatego dało się w nim wskazać przykłady<br />

wszystkich rodzimych, amerykańskich stylów architektonicznych — od jaskiń mieszkalnych i<br />

pierwszych chat kordylieryjskich, poprzez staroperuwiańskie baszty obronne i<br />

staromeksykańskie domy zgromadzeń, aż do kamiennych wigwamów z północy. Były tu też<br />

ogromne "skały mieszkalne" w stylu Indian Pueblo. Jak się później dowiedzieliśmy, od<br />

niepamiętnych czasów przechowywano w nich bez żadnych strat ogromne ilości zboża i<br />

suszonej żywności. Nie opadał stały mury z kamieni-olbrzymów podobne tym, jakie<br />

widziałem w Baalbek i innych znanych miejscowościach Orientu. Mogliśmy podziwiać<br />

wszelkiej maści i rodzaju indiańskie namioty, chaty, domy, pałace, balkony, werandy,<br />

klepiska, składy, stodoły opinające niczym kamienny pas masyw góry — kamienne<br />

pozdrowienia z zamierzchłych czasów słane w dół dolnemu i górnemu miastu, w których<br />

karłowaty lud teraźniejszości bronił się ze wszystkich sił przed nami, by wreszcie dorosnąć. A

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!