10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

— Co to znaczy? Czyżbyście chcieli gdzieś jechać?<br />

— Tak — odparłem. — Niech pan siada na konia!<br />

— To niemożliwe! Obiecałem, że zostanę!<br />

— A więc niech pan zostanie! Słowa należy dotrzymywać! Ja natomiast obiecałem, że<br />

opuszczę Nugget Tsil, i to bez zwłoki!<br />

— Komu pan to obiecał?<br />

— Tym oto dżentelmenom. Wskazałem na członków komitetu.<br />

— Jesteśmy ich zdaniem zbyt gwałtowni! — nie wytrzymał już dłużej Hariman Enters.<br />

— Nie dość delikatni, dyskretni i taktowni — dorzucił Zebulon. — Uważają, że pan<br />

Burton nie pasuje do tego miejsca.<br />

— Co za niesłychane grubiaństwo! — wybuchnął Pappermann. — Pan Burton jest<br />

człowiekiem...<br />

— Cicho! — przerwałem mu. — Komu obiecał pan tu pozostać?<br />

— Tym oto damom.<br />

— Jak długo?<br />

— Nie było o tym mowy. Na pewno do jutra rano. Mamy sobie tyle do powiedzenia. Czy<br />

naprawdę musicie jechać?<br />

— Tak, bezwzględnie. Pan może tu zostać i jutro nas dogonić.<br />

— Co? Mam zostawić pana i pańską żonę? Byłbym szubrawcem! O, nie! Jadę z wami!<br />

Poproszę panie o zwolnienie mnie z danego słowa! Na pewno się zgodzą! Obiecam im, że<br />

bardzo szybko znowu się zobaczymy!<br />

Z niedźwiedzią, ale tym bardziej wzruszającą czułością ucałował dłonie obydwu Indianek<br />

i podszedł do swego osiodłanego już muła. Aszta-matka wyprostowała się i zapytała głośnym,<br />

władczym głosem:<br />

— Co tu się stało? Chcę to wiedzieć ja, żona nieprzekupnego Wakona, który nie zgodził<br />

się zostać członkiem tego komitetu! Kto mi odpowie?<br />

— On ci odpowie! Ten, który nadjeżdża! — powiedziała Aszta-córka wskazując na<br />

Młodego Orła zbliżającego się na idącym tanecznym krokiem koniu.<br />

Będąc już przy nich Indianin zawołał donośnym głosem:<br />

— Jestem jednym z <strong>Winneto</strong>u z plemienia Apaczów. Wracam do ziemi moich przodków<br />

z miast bladych twarzy. Nazywają mnie Młody Orzeł...<br />

— Młody Orzeł... Młody Orzeł... — przekazywano sobie wokół z ust do ust. To imię było<br />

powszechnie znane mimo młodego wieku jego właściciela.<br />

Indianin mówił dalej:<br />

— W imieniu wszystkich <strong>Winneto</strong>u z plemienia Apaczów oświadczam, że komitet ten nie<br />

jest godny rozstrzygnąć wielkiej kwestii, przed którą dzisiaj stoimy! Ten policzek był<br />

zasłużony i stanowił jedyną właściwą odpowiedź! Został wymierzony nie tylko samemu<br />

Antoniusowi Paperowi, ale całemu komitetowi. Powiedziałem. Howgh! Zebrał wodze w<br />

dłonie zamierzając odjechać.<br />

— I ty odjeżdżasz? — zapytała Aszta.<br />

— Czy i ja? Ja przede wszystkim! Ale my się jeszcze zobaczymy — odparł.<br />

— Kiedy i gdzie?<br />

— Na Górze <strong>Winneto</strong>u.<br />

Obydwa ostatnie pytania i odpowiedzi wypowiedziane zostały w języku Apaczów. Matka<br />

dodała nieco ciszej:

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!