10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

siebie. Kiedy spytaliśmy, czy to możliwe, kelner odrzekł:<br />

— Normalnie, nie, ale dla państwa Burtonów zrobimy wyjątek. Załatwię to. Najlepszy<br />

jednak byłby nie ten, a najdalszy stół, bo siedzących przy nim można obserwować,<br />

podsłuchiwać i zaczepiać tylko z jednej strony. Ten jednak jest już zajęty przez pewnych<br />

dżentelmenów. Im również tego odmówiono.<br />

Do tej pory mówił normalnym głosem. Teraz jednak dodał ciszej:<br />

— Oni płacą za wszystko nugetami! Oddali w depozyt całą ciężką torbę samorodków!<br />

Wiele osób bezskutecznie próbowało usiąść przy tym stole, aż wreszcie, kiedy śniadanie<br />

dobiegało już końca, na sali pojawiło się dwóch mężczyzn, na których natychmiast zwróciły<br />

się wszystkie oczy. Liczyli sobie mniej więcej po tyle samo lat i byli Indianami. To dało się<br />

poznać od razu. Wysocy, barczyści, o ostrych lecz szlachetnych rysach przeszli z wolna,<br />

zdając się na nikogo nie oglądać, do stołu i usiedli. Mieli na sobie eleganckie, lecz normalnie<br />

skrojone garnitury, także fryzurami nie różnili się niczym od innych mężczyzn. Można było<br />

jednak iść o najwyższy zakład, że właściwszą scenerią dla tych władczych sylwetek byłby<br />

koński grzbiet, step i potężne bloki Gór Skalistych. Mimo głębokiej opalenizny w ich<br />

twarzach dostrzegalny był ów nieuchwytny rys charakterystyczny dla ludzi myślących, którzy<br />

zwykli swe spojrzenia kierować ku sprawom wyższym. O takich ludziach mówi się, że mają<br />

uduchowione twarze. Owo wrażenie uduchowienia jest większe, głębsze i trwalsze, jeśli<br />

jednocześnie w ich oczach gości smutek opłakujący minione bezpowrotnie lata i swego kresu<br />

dobiegające dni umierającego ludu. Tę cichą i głośną zarazem, nieopisaną elegię śpiewały<br />

oczy obu Indian.<br />

— Oto i obaj dżentelmeni — powiedział kelner. — Wykwintni ludzie, choć Indianie!<br />

Pierwsza klasa!<br />

I dla zaakcentowania swej aprobaty strzelił palcami.<br />

— Skąd przybyli? — zapytałem.<br />

— Dokładnie nie wiem. Jeden z bardzo daleka, drugi z bliższych okolic. Jechali przez<br />

Quebec i Montreal, w górę rzeki.<br />

— Jak się nazywają?<br />

— Mister Athabaska i mister Algongka. Piękne nazwiska, nieprawdaż? Brzmią zupełnie<br />

bajecznie! I to jest bajka na jawie — płacą tylko nugetami!<br />

To było jego kryterium, dawał mu wyraz bez najmniejszego skrępowania. Powiedział<br />

nam jeszcze, że “dżentelmeni“ mają swój apartament w obsługiwanym przez niego korytarzu,<br />

największy i najdroższy w całym hotelu. Potem musiał zająć się innymi gośćmi.<br />

Mr Athabaska i Mr Algongka jedli powoli i z umiarem, zachowywali się w taki sposób,<br />

jakby w hotelu “Clifton“ mieszkali od urodzenia. Przyjemnie było na nich popatrzeć.<br />

Robiliśmy to oczywiście możliwie najdyskretniej. Serduszku przypadła do gustu szczególnie<br />

godność, z jaką ci niezwykli ludzie wykonywali najmniejszy nawet ruch oraz skromny sposób<br />

bycia i noszenia się. Nie mieli na sobie żadnych sygnetów, dewizek, czy jakichkolwiek<br />

innych przedmiotów, które mogłyby sugerować zasobność czy wręcz bogactwo właścicieli.<br />

To bardzo odpowiadało upodobaniom mojej żony, która zwykle dopiero pod moją presją<br />

kupuje sobie nowy kapelusz czy suknię. Moją szczególną uwagę zwrócił fakt, że wbrew<br />

zwykłej indiańskiej małomówności obaj bardzo żywo ze sobą rozprawiali, zapisując coś raz<br />

po raz w notesach, które przynieśli ze sobą. Owe notesy zdawały się być dla nich czymś<br />

niezmiernie ważnym, gdyż obchodzili się z nimi z wielką uwagą i dbałością, jak ze swymi<br />

skarbami. Zapisków dokonywali szybko i wprawnie, co dowodziło doskonałej umiejętności<br />

pisania. Widać było, że ci ludzie potrafią robić użytek nie tylko z tomahawku czy noża<br />

myśliwskiego, ale również z pióra i ołówka, i że nawykli do pracy umysłowej.<br />

W hotelu “Clifton“ jest zwyczaj dawania napiwków po każdym posiłku. Nie

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!