10.09.2013 Views

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

Spadkobiercy Winneto..

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

naszego wczorajszego obozowiska natrafiliśmy na tylną część budowli, w której, jak<br />

wiadomo, znajdowała się brama. Owa brama była poprzednio całkowicie ukryta wśród<br />

gęstych zarośli i drzew. Nikomu nie postało nawet w głowie, że może się tu znajdować.<br />

Dopiero jakieś niewygaszone ognisko obozowe spowodowało pożar i strawiwszy chaszcze<br />

zdradziło tajemnicę. Do dziś okoliczne skały nosiły ślady ognia. Kiedy dotarliśmy do<br />

frontowej części sztucznego zwaliska, w odległości dwustu kroków, zobaczyliśmy taflę<br />

jeziora. Spiętrzone bloki skalne były więc stamtąd i z innych miejsc doskonale widoczne,<br />

wyglądały jednak tak naturalnie, że nikomu nie przyszło na myśl, iż jest to sztuczna budowla.<br />

Bloki były tak strome i w taki sposób spiętrzone, że wykluczały jakąkolwiek wspinaczkę.<br />

Tylko tam, gdzie w zagłębieniach skalnych zgromadziło się z biegiem czasu trochę ziemi,<br />

szary koloryt skały ożywiały kępki zieleni; poza tym był to gładki, martwy kamień.<br />

Teraz mogliśmy już wejść do wnętrza. Przeszedłszy przez bramę znaleźliśmy się w<br />

niezbyt przestronnym, ale bardzo wysokim pomieszczeniu o ciekawym kształcie. Rozszerzało<br />

się ono ku górze i zwieńczone było kulistym sklepieniem, tworząc na zewnątrz rzekomo<br />

przypadkowe, naturalne zwalisko. Wewnętrzne ściany biegły więc w górę nie pionowo a<br />

ukośnie, pod rozwartym w stosunku do podłoża kątem, i nie tworzyły wyrównanej<br />

powierzchni, lecz ułożone były z na przemian wysuniętych i cofniętych bloków skalnych. W<br />

ten sposób powstawało mnóstwo nisz, w których składane były mumie, szkielety i pojedyncze<br />

kości.<br />

Na podłożu, dokładnie w środku pomieszczenia, stał kamienny ołtarz. Jak się później<br />

przekonaliśmy, był wewnątrz pusty. Tę pustą przestrzeń przykrywała ciężka, gładka płyta. Na<br />

jego bocznych ścianach widniały dwadzieścia cztery kute w kamieniu wizerunki —<br />

dwanaście orlich piór i dwanaście zamkniętych dłoni. Pióra i dłonie ułożone były na<br />

przemian. Zamknięta dłoń oznacza milczenie. Płaskorzeźby należało więc interpretować w<br />

ten sposób, że do ołtarza mieli się prawo zbliżać wyłącznie wodzowie i że wszystko, o czym<br />

tu rozmawiano, objęte było ścisłą tajemnicą. Wierzchnia płyta miała na środku czarny ślad<br />

świadczący o tym, że podczas obrad palono na niej ogień. Brakowało jakichkolwiek, nawet<br />

kamiennych, miejsc<br />

do siedzenia.<br />

Przedziwne oświetlenie całego pomieszczenia wprowadzało nastrój, niemal magiczny.<br />

Mówiąc ściśle, było to coś mniej jeszcze niż półmrok. Odrobina światła, jaka go rozświetlała,<br />

przenikała przez boczne ściany i sklepienia, w którym miejscami brakowało kamiennych<br />

bloków. Ponieważ jednak owe ściany i sklepienia były bardzo grube, światło docierało do<br />

środka długimi, pozałamywanymi gardzielami, których wyloty nie były od wewnątrz<br />

widoczne. Musiały być one zresztą dodatkowo zamaskowane na zewnątrz, tak aby nikt nie<br />

mógł ich dostrzec z jeziora. Do wnętrza świątyni docierał więc tylko drobny ułamek<br />

wpadającego w wyloty światła. Podobnie niesamowite oświetlenie miałem okazję<br />

zaobserwować w niektórych grobach królewskich w Egipcie, które jednak miały znacznie<br />

niższe sklepienie. W świątyni mieliśmy nad sobą taką przestrzeń, że wrażenie było<br />

nieporównanie większe. W każdej z nisz ciemniała ledwie widoczna przycupnięta mumia.<br />

Gdzieniegdzie rysowały się jaśniej na tle ścian zwinięte w kłębek szkielety lub stosiki czaszek<br />

czy innych kości. Pozostałości żywych niegdyś ludzi! Nad każdą z nich widniało wyciosane<br />

w kamieniu orle pióro na znak, że śmiertelne szczątki należą<br />

do wodza.<br />

Powietrze w świątyni nie było stęchłe; otwory świetlne umożliwiały najwidoczniej<br />

dostateczną wentylację. Szczególnie istotne wydało mi się, że niegdyś można było<br />

przechodzić od otworu do otworu, czyli jakby od okna, do okna. Umożliwiały to wystające ze<br />

ścian, łączące poszczególne otwory i nisze, pojedyncze kamienie, które pierwotnie, niczym<br />

stopnie, schodziły do ziemi. Obecnie brakowało najniższych. Zostały odrąbane i to nie tak

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!