Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
znowu spotkamy? Wyznacz dowolne miejsce! Przyjedziemy na pewno!<br />
Nie wiedząc, co odpowiedzieć, Pappermann odrzekł:<br />
— Jadę z Młodym Orłem, ale dokąd, tego jeszcze nie wiem.<br />
— Pozostaniecie więc razem.<br />
— Tak.<br />
— Jak długo?<br />
— Tak długo, jak jemu to będzie odpowiadało.<br />
— To mi wystarczy! Wiem, że się na pewno znowu zobaczymy.<br />
Teraz jej spojrzenie spoczęło na mojej żonie i na mnie. Podała nam obydwojgu rękę i<br />
powiedziała:<br />
— Nie powiedziano mi, kim jesteście, nie mogę więc pytać! Bądźcie zdrowi!<br />
Odjechała i minąwszy ruiny, zniknęła w zaroślach. Pappermann i Młody Orze! jeszcze<br />
długo patrzyli w miejsce, gdzie zakryło ją listowie. Pappermann jak zahipnotyzowany ruszył<br />
z wolna za nią. Indianin trwał jeszcze nieruchomo jakąś chwilę, po czym odwrócił się dość<br />
gwałtownie, jakby musiał użyć siły, by wyrwać się spod uroku dziewczyny. My zaś oboje<br />
zsiedliśmy z koni; ja zająłem się oględzinami śladów, które pozostawili po sobie nocujący tu<br />
goście, Serduszko zaś — przygotowaniem porannej kawy.<br />
Wcześniej nie sądziliśmy oczywiście, że będzie nam dane korzystać z kawy i tym<br />
podobnych przyjemności, ponieważ jednak w Trinidad otrzymaliśmy nieoczekiwanie do<br />
dyspozycji muły i bardzo wygodny namiot, przed wyjazdem zaopatrzyliśmy się w kilka<br />
użytecznych i umilających życie artykułów, których tak zwanym cywilizowanym ludziom<br />
trudno jest się wyrzec nawet na “Dzikim Zachodzie“. Do nich, rzecz jasna, należała również<br />
kawa.<br />
Ze śladów wynikało, że noc spędziło tutaj około czterdziestu osób, wśród nich dwóch<br />
mężczyzn, których uznałem za przywódców. Kiedyś nic takiego nie mogło mieć miejsca,<br />
kobiety poginęłyby w dziczy. Choć z drugiej strony, jako rodowite Indianki, jeśli nie<br />
osobiście, to przynajmniej z tradycji obeznane były z warunkami i wymaganiami obozowego<br />
życia.<br />
Powróciwszy do nas Pappermann powiedział, że Aszta udała się prosto na południe,<br />
dokąd prowadziły też wszystkie inne ślady. Tymczasem nasz cel znajdował się na zachód od<br />
nas. Przysiadając się do nas Pappermann spytał:<br />
— Czy to nie cud, czy to nie prawdziwy cud? Dokładnie tak, jak wtedy. I wiedzą, że<br />
strzał nie był przeznaczony dla mnie. Szukali mnie! Poczciwi, dobrzy ludzie! Dzisiaj w moim<br />
życiu jest wielkie święto! Gdyby to był grudzień, powiedziałbym, że to Boże Narodzenie i że<br />
otrzymałem podarek od Pana Boga. Tak, od samego Pana Boga, bo nikt oprócz Niego nie<br />
może dać takiego szczęścia!<br />
Potem Pappermann był cicho, bardzo cicho. Bo im większe i czystsze jest nasze<br />
szczęście, tym mniej potrzebuje słów. Również dla mnie spotkanie z piękną, młodą Indianką<br />
miało ogromne znaczenie i nie polegało to tylko na zewnętrznym wrażeniu. Pozwoliło mi<br />
wyciągnąć pewne wnioski sięgające daleko w przyszłość. Rzeczą szczególnie interesującą<br />
zdały mi się wyszywane z pereł gwiazdy. Pełniły one rolę znaku rozpoznawczego. Młody<br />
Orzeł nie poruszał tego tematu, więc ja również nie pytałem. Zresztą i bez zadawania pytań<br />
domyśliłem się, o co chodzi. A chodziło po prostu o zasadnicze u czerwonoskórych<br />
rozróżnienie pomiędzy “plemieniem“ a “klanem“.<br />
Jest to sprawa ogromnej wagi, choć nawet najpoważniejsi badacze zdają się nie<br />
poświęcać jej tyle uwagi, na ile zasługuje. Zresztą ileż napisano “popularnych“ czy też<br />
“młodzieżowych“ książek o Indianach, nie posiadając na temat ich życia i zwyczajów nawet<br />
najbardziej podstawowej wiedzy! I ile razy książki takie chwalone były i gorąco polecane