Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
Spadkobiercy Winneto..
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
— Well! Niech zobaczą to także u mnie po mojej śmierci!<br />
— U ciebie? — spytał jego brat zdziwiony.<br />
— Tak, u mnie! — odparł Hariman zdecydowanym tonem. Zebulon roześmiał się na to i<br />
spytał:<br />
— Jesteś zamaskowanym <strong>Winneto</strong>u?<br />
— Nie, ale chcę nim zostać!<br />
— Nie rozśmieszaj mnie! Czy sądzisz, że właśnie ty zostaniesz dopuszczony do klanu<br />
jako pierwszy z białych?<br />
— Nie. Nie byłbym aż tak niedorzeczny. Mimo to zostanę <strong>Winneto</strong>u. To mi się bardzo<br />
podoba. Jestem gotów się zaangażować. A ponieważ nie mogę być czerwonym <strong>Winneto</strong>u ,<br />
będę białym!<br />
— Jak to zrobisz?<br />
— Najprościej. Zakładam klan białych <strong>Winneto</strong>u.<br />
— Kiedy?<br />
— Dzisiaj, właśnie teraz, w tym miejscu!<br />
— Zwariowałeś do reszty!<br />
Zebulon podkreślił ten okrzyk lekceważącym ruchem ręki. Hariman nie dał się jednak<br />
zbić z tropu. Powiedział:<br />
— Śmiej się, ile chcesz! I szydź, ile chcesz! Ja to i tak zrobię! Muszę to zrobić! Ty<br />
również będziesz musiał!<br />
— Ja? Nawet mi się nie śni!<br />
— Czy ci się śni, czy nie, to sprawa drugorzędna. Mnie się również nie śniło. To<br />
przychodzi czy się tego chce, czy nie. A kiedy już przyjdzie, trzeba być temu posłusznym.<br />
Zakładam więc klan <strong>Winneto</strong>u dla białych. To czy pozostanę pierwszym i jedynym jego<br />
członkiem nie jest w tej chwili najważniejsze. Obojętne mi również, czy się komuś wydaję<br />
śmieszny. Chciałbym jednak, by przyłączyła się do mnie przynajmniej jeszcze jedna osoba.<br />
Tą osobą jesteś ty, Zebulonie!<br />
— Na to nie licz! — odparł zagadnięty.<br />
— A ja mimo wszystko liczę i przekonasz się, że się nie przeliczę! Pani Burton, jest pani<br />
damą i dlatego mniemam, że ma pani w swoim bagażu przybory do szycia!<br />
— Zgadza się — odpowiedziała Serduszko.<br />
— Bardzo proszę o igłę i nitkę, dobrą czarną dratwę! I o nożyczki!<br />
— Zaraz przyniosę — odpowiedziała i poszła do namiotu.<br />
— A pan, panie Burton, jest pisarzem — rzekł zwracając się do mnie. — Przypuszczam,<br />
że i tu, na dalekim Zachodzie ma pan gdzieś przy sobie atrament i pióro?<br />
— Owszem, mam komplet podróżny — odpowiedziałem.<br />
— Proszę więc o pióro i parę kropli atramentu! Papier mam.<br />
— Żona przyniesie wszystko.<br />
— Do czego potrzebny ci atrament i pióro? — zapytał Zebulon.<br />
— Żeby napisać imię osoby, którą biorę pod swoją opiekę.<br />
— Zwariował, naprawdę zwariował! Czy mogę chociaż wiedzieć, kim jest ta osoba?<br />
— Nie! Nikt tego nie może wiedzieć! A ty najmniej! Kiedy Serduszko przyniosła<br />
potrzebne przedmioty, Hariman wyciął ze skóry zjedzonego dzisiaj zająca małą,<br />
dwunastoramienną gwiazdę i swoim ostrym nożem usunął z niej sierść. Potem wyciął mały<br />
kawałek papieru i położywszy go na kolanie, długimi, starannymi pociągnięciami<br />
wykaligrafował na nim-imię swego podopiecznego. Wreszcie oznaczył odpowiednie miejsce