03.09.2017 Views

czas zniw_1 issuu pelna

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Czerwoni zgromadzili się dookoła chłopca, na oko szesnastoletniego.<br />

Nie miał ręki i nie tylko jego tunika była czerwona. Zacisnęłam<br />

usta. Rękę dosłownie wyrwano mu z ramienia, jakby wpadła<br />

w jakąś maszynę. Naczelnik przyglądał się bez cienia emocji.<br />

– Mówisz, że się zgubiliście – powiedział. – Który opiekun był<br />

z wami?<br />

– Spadkobierca krwi.<br />

Naczelnik skierował swój wzrok na ulicę.<br />

– Powinienem się domyślić.<br />

Wbiłam wzrok w jego plecy. A on po prostu stał. Czerwony się<br />

trząsł, jego twarz błyszczała od potu. Umrze, jeżeli ktoś nie zabandażuje<br />

mu kikuta albo przynajmniej nie okryje go kocem.<br />

– Zabierzcie go do Oriel. – Naczelnik odwrócił się od grupy. –<br />

Terebell się nim zajmie. Pozostali, wracać do swoich rezydencji.<br />

Ślepcy opatrzą wam rany.<br />

Patrzyłam na jego zawzięty wyraz twarzy, szukając odrobiny<br />

ciepła. Nie znalazłam. Nic go to nie obchodziło. Nie wiem, dlaczego<br />

wciąż na niego patrzyłam.<br />

Czerwoni podnieśli przyjaciela i zataczając się, ruszyli w kierunku<br />

ścieżki, zostawiając za sobą ślady: plamy krwi.<br />

– On powinien iść do szpitala. – Musiałam to powiedzieć. – Nie<br />

masz pojęcia, jak…<br />

– Zajmą się nim.<br />

Zamilkł, jego wzrok spoważniał. Najwyraźniej dał mi do zrozumienia,<br />

żebym nie przeciągała struny.<br />

Zaczęłam się zastanawiać, na ile tak naprawdę mogłam sobie<br />

pozwolić. Naczelnik nigdy mnie nie zbił. Pozwalał mi spać. Kiedy<br />

byliśmy sami, używał mojego prawdziwego imienia. Pozwolił<br />

mi nawet zaatakować swój umysł, pozwolił się narazić na mojego<br />

ducha – ducha, który mógłby go zniszczyć. Nie rozumiałam, dlaczego<br />

zaryzykował. Nawet Nick był nieufny wobec mojego daru.<br />

(„Nazwijmy to zdrowym szacunkiem, sötnos”).<br />

173

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!