03.09.2017 Views

czas zniw_1 issuu pelna

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Cóż, komuś tu zrobiono pranie mózgu. Uśmiechnęłam się<br />

i wzięłam przepustkę.<br />

Na zewnątrz było zimno. Zaczęłam się zastanawiać nad swoją<br />

sytuacją. Naczelnik. Jego imię wymawiano szeptem niczym<br />

modlitwę, obietnicę. Czym on się różnił od innych? Co oznaczał<br />

termin „małżonek krwi”? Obiecałam sobie, że dowiem się tego<br />

później. Najpierw musiałam coś zjeść. Potem znaleźć Seba. Ja<br />

przynajmniej miałam gdzie spać po powrocie. On mógł nie mieć<br />

aż tyle szczęścia.<br />

Opadła gęsta mgła. To miasto zdawało się w ogóle nie mieć<br />

elektryczności. Po mojej lewej stronie znajdował się kamienny<br />

most, obsadzony z obu stron latarniami. To pewnie właśnie tędy<br />

nie wolno mi iść. Szereg ubranych na czerwono strażników tarasował<br />

przejście pomiędzy miastem i światem zewnętrznym. Kiedy się<br />

zatrzymałam, wszyscy, cała dziesiątka, wycelowali we mnie z broni.<br />

Broń Sajonu. Stopnie wojskowe. Z ich wzrokiem wymierzonym<br />

w moje plecy ruszyłam odnaleźć osadę.<br />

Ulica biegła wzdłuż terenu Magdaleny, oddzielona od rezydencji<br />

wysokim murem. Przeszłam przez trzy ciężkie drewniane<br />

drzwi, każde strzeżone przez strażnika w czerwonej tunice. Mur<br />

był zwieńczony żelaznymi kolcami. Spuściłam głowę i podążyłam<br />

za wskazówkami 33. Kolejna ulica, tak samo pusta jak poprzednia,<br />

bez cienia latarni. Gdy wynurzyłam się z ciemności, z niemal<br />

zamarzniętymi z zimna rękoma, znalazłam się w czymś, co mogło<br />

przypominać centrum miasta. Po lewej znajdowały się dwa<br />

ogromne budynki. Ten bliższy miał kolumny i zdobiony fronton,<br />

jak Wielkie Muzeum w Pierwszej Kohorcie. Przeszłam obok niego<br />

w kierunku Szerokiej. Światło podgrzewaczy błyszczało na każdym<br />

stopniu i gzymsie. Odgłosy ludzkiego życia rozbrzmiewały<br />

pośród nocy.<br />

Wzdłuż ulicy biegły rozchwiane stragany i kramy z jedzeniem,<br />

oświetlane brudnymi lampionami, szkieletowe i mroczne. Po ich<br />

jednej stronie znajdowały się rzędy prymitywnych chat, budy<br />

82

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!