03.09.2017 Views

czas zniw_1 issuu pelna

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Nie słyszałam jego głosu, ale zaczął podążać w kierunku, z którego<br />

przyszłam. Wyczułam, że był to duch martwego białego. Zaczęłam<br />

za nim biec. Nie miał powodu, żeby mnie źle pokierować.<br />

Wkrótce ujrzałam krąg soli. Deszcz zdmuchnął płomień, ale<br />

duch pozostał przy mnie. Potrzebowałam chwili, żeby zebrać myśli.<br />

Trudno było mi ustąpić, ale nie miałam wyboru, musiałam<br />

iść na północ. Moje rzeczy były na swoim miejscu, więc ponownie<br />

wyruszyłam w kierunku lasu, w jednej ręce trzymając latarkę,<br />

a w drugiej zapalniczkę. Duch podążał tuż za mną.<br />

Po mniej więcej godzinnym marszu, z duchem na karku, zatrzymałam<br />

się, by sprawdzić, czy wciąż mam za plecami Pas Oriona.<br />

Ustaliłam kierunek, po czym ponownie zanurzyłam się w ciemność.<br />

Szczypało mnie w uszach i nosie, a mój szósty zmysł powodował<br />

drżenie na całej skórze. Ledwo czułam palce u nóg. Zatrzymałam<br />

się i złapałam za kolana, biorąc kilka głębokich wdechów,<br />

żeby się uspokoić. Oddychając, coś poczułam. Rozpoznałam ten<br />

zapach: śmierć.<br />

Niewiele widziałam przy świetle latarki. Smród rozkładającego<br />

się ciała przybierał na sile. Szłam jeszcze przez kilka minut, zanim<br />

znalazłam jego źródło. Kolejne ciało.<br />

To musiał być lis. Kępy kasztanowego futra, zmierzwione i posklejane<br />

zaschniętą krwią, oczodoły wypełnione larwami. Ukryłam<br />

nos i usta w rękawie. Smród był ohydny.<br />

Cokolwiek tego dokonało, było wraz ze mną w tym lesie.<br />

„Idź, Paige. Idź”. Światło latarki przygasało. Właśnie miałam<br />

ruszyć, kiedy usłyszałam trzask.<br />

Czy ja to sobie wyobraziłam? Nie, no jasne, że nie. Dobrze słyszałam.<br />

Krew pulsowała mi w uszach. Oparłam się plecami o drzewo,<br />

usiłując nie oddychać tak głośno.<br />

Strażnik. Czerwony na nocnym obchodzie. Ale te ciężkie kroki...<br />

zbyt ciężkie jak na człowieka. Wyłączyłam latarkę i wsunęłam<br />

ją do kieszeni. Nie było sensu trzymać jej na wierzchu: włączona<br />

zdradzała moją obecność.<br />

271

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!